Surfing to cholernie trudny sport. Nie ma tu bomu, którego można by się przytrzymać, latawca, który by pociągnął, czy trapezu na którym można się wygodnie zawiesić. Tylko Ty, Twoja deska i fale - nie jest lekko.
Co gorsza, warunki odpowiednie do surfingu, zwłaszcza w Polsce zdarzają się mimo wszystko rzadko. Jeśli do tego mieszkasz dalej niż 100 km od morza i nie masz konta w banku pełnego złotych monet to okazja do popływania nadarza się naprawdę rzadko. Za rzadko. Poniewaz na sztuczną falę w okolicy nie ma co liczyć, trzeba szukać alternatyw, które nie dość, że zaoferują jakąś alternatywę do odczuć na surfie, to jeszcze pozwolą co nie co potrenować, tak aby wracając na falę nie zastanawiać się gdzie postawić nogę, jak się pochylić i czy aby na pewno wygląda to dobrze. Na surfie nigdy dwa razy nie trafisz na taką samą falę, dlatego bardzo trudno jest po prostu trenować. Na szczęście na deskorolce warunki są bardzo powtarzalne, a ogólne wrażenie bardzo podobne, dzięki czemu właściwie bez opuszczania najbliższej okolicy można całkiem nieźle potrenować.
Poniżej znajdziecie 10 powodów, dla których warto śmigać na deskorolce:
fota:lisboa ind. na Unsplash
1. Flow - tego słowa nie da się przetłumaczyć. W praktyce chodzi tutaj o płynność ruchów i kordynację górnej części ciała z dolną. Na desce większość ruchów inicjuje się barkami i głową. Zarówno skręcanie jak i kontrola prędkości to dwie rzeczy, które można dobrze opanować na deskorolce i potem przenieść na wodę.
2. Trening powtarzalności - z racji tego, że jazda po asfalcie jest praktycznie zawsze taka sama, na deskolorce dużo łatwiej ćwiczyć nowe manewry. Do każdego triku czy zakrętu można podchodzić 1000 razy, aż w końcu będzie za każdym razem wychodził dokładnie tak jak sobie to wymarzycie.
3. STYL - tego nie da się przecenić. Niezależnie od dyscypliny, to właśnie styl (jazdy, a nie wygląd) jest najważniejszy. Na surfie wszystko dzieje się bardzo szybko. Zwłaszcza na krótkich bałtyckich falach, zanim zdążysz pomyśleć jak się ustawić, już dawno jest po wszystkim. Deskorolka ułatwi wypracowanie naturalnych ruchów, które sprawią, że nawet duckdive'y będziecie robić bardziej stylowe.
4. Fitness funkcjonalny - osobiście nie cierpię siłowni. Nie potrafię się tam odnaleźć i tracę zapał do treningu. Na szczęście jazda na desce to również dobry trening siłowy i kondycyjny, a tak się składa, ze pracują tutaj głównie mięśnie potrzebne również na surfie. Wystarczy dorzucić parę wizyt na basenie i jest pełny pakiet bez wdychania specyficznego aromatu tężyzny fizycznej.
5. Timing - kolejna bardzo ważna rzecz na surfie. Szybkie decyzje to podstawa, jeśli chcesz łapać falę bez przemęczania się na falstarcie lub na doganianiu uciekającej fali. Na desce zły timing bardzo szybko doprowadzi do bliskego spotkania z asfaltem, a to przynajmniej w moim wieku nie jest nic przyjemnego. Time is money - czy trzeba mówić coś więcej?
6. Skupienie - podobnie jak w punkcie 5, bez tego Wasza sesja na wodzie nigdy nie będzie wykorzystana w 100%. Odcięcie się od wszystkiego co nieważne na wodzie to jedna z moich ulubionych rzeczy na surfie, dlatego deskorolka, zwłaszcza w bowlu jest bardzo dobrym lekarstwem na stres. Wystarczy raz się rozkojarzyć, żeby przypomnieć sobie twardość właściwą betonu i przyspieszenie grawitacyjne.
7. Powołanie - czyli go big or go home. Zasada, która jest kluczem do sukcesu właściwie w każdej dyscyplinie sportu. Jeśli chcesz coś zrobić dobrze, trzeba podejść do tego na całego, tak aby z każdego tricku i manewru wycisnąć wszystko co się da. Oczywiście trzeba znać swoje ograniczenia i deskorolka to bardzo dobry sposób na ich poznanie.
8. Powtarzalność - czyli punkt 2 po raz kolejny. Ktoś kiedyś powiedział, że wystarczy coś robić 10000 godzin, żeby zostać Mistrzem. Nie gwarantujemy, że spędzenie 416 dni non stop na deskorolce zrobi z Was Mistrza surfingu, ale na pewno nie zaszkodzi.
9. Równowaga - ćwiczenia na piłce czy trickboardzie są spoko, ale niestety nie mają za wiele wspólnego z równowagą, jaka jest niezbędne na desce surfingowej. Deskorolka, a zwłaszcza surfskate doskonale nadaje się do tego typu treningu i naprawdę robi różnicę.
10. Zabawa - deskorolka czy surfskate to na tyle poręczne wersje desek, że można zabrać je praktycznie wszędzie. Ja na swojej dojeżdżam do pracy, wykorzystując nawet 100 metrów równego asfaltu pomiedzy przystankiem, a biurem. Niby nic, a jednak gęba się cieszy, ochrona patrzy podejrzliwie, a dziewczyny zerkają z zainteresowaniem. Bo przecież, jak nie ma okazji surfować, to coś trzeba robić, nie?
fota:Sean Stratton na Unsplash
Kuba
Źródło:
inertia.com