Cześć Karolina, cześć Kuba - powiedźcie, jakie to uczucie zostać Mistrzem/nią Polski w surfingu?
Karolina Wolińska: Cześć, dla mnie to ogromna radość móc być Mistrzynią Polski w surfingu. Bardzo się cieszę, że w tym roku mogłam po raz kolejny wystartować w zawodach, a tym bardziej, że udało mi się obronić zeszłoroczny tytuł. Z dumą wspominam te chwile i fakt, że staję się częścią historii polskiego surfingu.
Kuba Kuzia: Uczucia żadnego za bardzo nie czuję, ale jest to ukoronowanie ciężkiej pracy.
Jak przebiegały dla Was te zawody, było ciężko?
Karolina: Nigdy nie jest łatwo kiedy jest tylko 20 min na to, aby złapać dwie najlepsze fale i pokazać na co Cię stać. Jednak warunki są jednakowe dla wszystkich w heacie i trzeba je dobrze wykorzystać. Mnie starty w zawodach bardzo motywują. Zawsze staram się do nich przygotować. Jeśli nie mam możliwości surfować, bo akurat nie ma prognozy, robię treningi padlowania, albo typowo surfingowy trening na lądzie. Tym razem przed zawodami było wiele dni z fajną falą na Bałtyku, więc na zawodach było o tyle łatwiej, że byłam rozpływana. Poziom startujących zawodniczek z roku na rok rośnie, dziewczyny nie odpuszczały i walczyły do ostatnich sekund. Pojawiły się nowe riderki, między innymi koleżanka, mieszkająca w Australii, która pokazała kawał dobrego surfingu. Zatem zdecydowanie łatwo nie było, co oczywiście mnie bardzo cieszy, a zarazem motywuje do pracy i podnoszenia poziomu swoich umiejętności.
Kuba: Było, jak zawsze - szczególnie jak się startuje z tak dobrymi zawodnikami. Szczęście mi sprzyjało, więc ostatecznie się udało.
Co jest w ogóle najtrudniejsze w surfingu na Bałtyku?
Karolina: Aby być w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze. Nie zawsze uda się wstrzelić w najlepsze warunki, trzeba być bardzo czujnym i przede wszystkim umieć czytać prognozy. Surfing na Bałtyku jest nieco inny niż na oceanie, tu fale często są bardzo, szybkie, strome, nieuporządkowane i z małym okresem. Bardzo często zdarza się silny prąd boczny, który sprawia że nie można sobie spokojnie usiąść i poczekać na fale, cały czas trzeba być w ruchu, aby utrzymać wysokość, do tego mocny przybój, który bardzo utrudnia przebicie się na lineup. Na oceanie też czasem zdarzają się takie warunki, ale na Bałtyku to raczej norma. Ja natomiast wychodzę z założenia, że im cięższe warunki, tym lepszy trening dlatego „ciężki warun” mnie nie zniechęca.
Kuba: Czasami zimna woda, mocny wiatr i prąd, który ciągnie jak szalony.
Można się przygotować na zawody na Bałtyku na innych spotach, czy lepiej dobrze poznać akwen?
Karolina: Zawsze dobrze jest znać akwen, zapoznać się z falą i warunkami panującymi na spocie, ale jak najbardziej dobrze jest potrenować również w innych miejscach. Na Bałtyku fala jest raczej krótka, nie często zdarza się tak, że można pojechać na niej kilkanaście sekund, raczej kilka. Zatem trudno w takich warunkach nauczyć się prowadzenia deski na fali, czy nawet jakichś podstawowych manewrów. Dobrze zatem wybrać się gdzieś, aby nauczyć się, poćwiczyć tego typu elementy i wrócić, aby doskonalić je już na Bałtyku.
Kuba: Zawsze warto poznać spot gdzie się będzie startować, chociaż pewnie dla John Johna nie miało by to większego znaczenia.
Ważniejsza jest technika pływania, czy przygotowanie kondycyjne/siłowe?
Karolina: Technika jest oczywiście bardzo ważna, ale przygotowanie kondycyjne również, co z tego, że masz super technikę jeśli dopłynięcie na lineup zużyje wszystkie Twoje siły. Zwłaszcza przy mocnym przyboju. Nie da się moim zdaniem rozdzielić tych dwu rzeczy one wzajemnie się uzupełniają.
Kuba: Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, obydwa te czynniki są równie ważne.
Ile tak naprawdę dni w roku spędzacie na trenowaniu pływając?
Karolina: Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ja pływam na Bałtyku zawsze, kiedy są warunki i akurat jestem na miejscu. Do tego staram się spędzić minimum 3 tygodnie w roku na treningach za granicą. Niestety nie jest to może tyle, ile bym chciała, ale na razie tylko na tyle mogę sobie pozwolić.
Kuba: Trudno policzyć, trenuje codziennie, a pływam hmm, możliwe, że około 6 miesięcy na rok spędzam na wodzie.
Jeśli trening nie na wodzie, to jak inaczej się przygotowywać do surfingu i zawodów?
Karolina: Dla mnie najlepszym treningiem surfingu na lądzie jest Carver, czy na płaskim, czy na specjalnej fali jest to znakomita alternatywa dla surfa w płaskie dni. Do tego właczam jeszcze szereg ćwiczeń równoważnych i siłowych z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała i oczywiście nie można zapomnieć o rozciąganiu.
Kuba: Przede wszystkim siłownia na trening kondycyjny i siłowy. Do tego jak najwięcej deskorolki i Carvera, żeby utrwalać odpowiednie ruchy. Wszystko razem będzie strzałem w dziesiątkę.
Co tak naprawdę daje jazda na Carverze, jeśli chodzi o surfing?
Karolina: Doskonale uczy pompowania na fali, nabierania prędkości, prowadzenia deski, różnych manewrów. Można spokojnie skupić się na ułożeniu ciała przy danej ewolucji i po prostu ćwiczyć. Daje powtarzalność, co ciężko jest uzyskać na wodzie.
Kuba: Daje wyczucie między ruchem ciała, a deską dzięki czemu można dużo lepiej kontrolować i wykonywać manewry na stromiźnie fali czy w przypadku Carvera - betonowej ściany. O ile jest taka możliwość to warto jeździć na Carverze w tzw. bowlu czyli basenie do jazdy na deskorolce. To najlepiej odzwierciedla płynięcie na fali.
Czy jazda na Carverze może zastąpić surfing na fali?
Karolina: Dla niektórych pewnie może, natomiast dla mnie na pewno nigdy go nie zastąpi, ze względu na to, że uwielbiam sporty wodne. Jazda na Carverze jest na pewno fajną zajawką, natomiast dla mnie stanowi raczej pewną alternatywę na dni bez fal, oraz środek, który pozwala mi doskonalić swoje surfingowe umiejętności. Jest to też całkiem wygodny, miejski środek lokomocji.
Kuba: Hehe zastąpić nigdy, ale w bardzo dużym stopniu odwzorować i uprzyjemnić dni, kiedy nie ma szansy popływać.
Dzięki wielkie za rozmowę i do zobaczenia na wodzie.
Kuba