Temat treningu surfingowego na sucho przewijał się już parę razy. Każdy ma swoje patenty, my trzymamy się starej zasady, że trenować można zawsze i wszędzie. Od jakiegoś czasu jesteśmy aktywnymi użytkownikami Carvera i w obecnej chwili nie wyobrażamy sobie już życia bez tej deski.
Jeszcze niedawno za podręczny środek lokomocji wiernie służył stary longboard. Niestety bez odpowiedniej trasy, klasyczny long oznacza wieczne odpychanie się. Na surfskate'cie jest zupełnie inaczej. Dzięki specjalnym truckom na Carverze można "pompować" nawet pod całkiem spore wzniesienia, sprawiając tym samym, że nie ma potrzeby ciągłego odpychania. Może i wygląda to trochę nietypowo (zwłaszcza w mieście), ale jedzie się dużo przyjemniej, a do tego to świetny trening techniczny i kondycyjny.
Modeli Carverów jest naprawdę sporo, więc tym razem skupimy się tylko na jednej zasadniczej różnicy między nimi, a w szczegóły zagłębimy się innym razem. Wybierając sobie deskę, najważniejszy wybór w przypadku tej marki to rodzaj trucków, a właściwie tylko tego przedniego. Właściwie każdą deskę można zamówić z truckiem C7 i CX (ale nie w przypadku każdej ma to sens).
Truck C7 w motywującej akcji:
C7
To ten, który na pierwszy rzut oka wygląda "inaczej". To opatentowana konstrukcja z ruchomym ramieniem, przymocowanym za pomocą specjalnej śruby i sprężyny. Dzięki dodatkowej osi ruchu, deskorolka nabiera płynności ruchów, niczym deska surfingowa. Wykorzystując te możliwości, można w łatwy sposób napędzać deskę, bez odpychania się nogami. Miękkość trucka jest oczywiście regulowana. Opcję C7 polecamy wszystkim, którzy szukają prawdziwie surfingowego odczucia. C7 daje możliwość ciaśniejszych skrętów i mocniejszej pompki, oraz jest mniej stabilny od wersji CX.
CX
Na pierwszy rzut oka, ten truck wygląda zupełnie tak jak zwykły odwrócony truck deskorolkowy. CX doczekał się już swojej czwartej odsłony. Bardzo duży kąt wychylenia, sprawia, że odczucia tak naprawdę są bardzo podobne do jazdy na wersji C7, ale zachowując cechy ważne przy jeździe freestyle'owej. Po paru dniach testów, wciąż ciężko jest nam zauważyć różnice przy pompowaniu, aczkolwiek czuć większą stabilność deski z tym rozwiązaniem. C7 składa się ciaśniej w zakrętach, a ewentualne uślizgi są trudniejsze do kontrolowania. CX idealnie nadaje się do jazdy po całym mieście - jest stabilniejszy, w związku z czym wprawni deskorolkowcy nie będą mieli problemu ze zrobieniem ollie, czy bardziej zaawansowanych tricków.
Mimo że spędziliśmy już parę ładnych dni na tych deskach, to wciąż ciężko nam się zdecydować, która sprawia więcej frajdy. Odczucia na początku są bardzo podobne. Mniej wprawionym surferom polecalibyśmy raczej wersję CX. Ci którzy lepiej sobie radzą na surfingu, na pewno docenią możliwości C7. Tak czy inaczej na pewno warto śledzić profil Carver Polska i odwiedzić jedne z wielu dni testowych. My na pewno będziemy korzystać, póki nie będzie lało (mokry beton robi się baaardzo śliski) i szlifować formę przed kolejnym wyjazdem.
CX w akcji:
Tekst sponsorowany
Kuba
Źródło:
http://www.carverwave.com