Wady i zalety pracy. Instruktor windsurfingu czy kitesurfingu? A może uczyć obydwu dyscyplin?
Postanowiłem podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat pracy instruktora windsurfingu i kitesurfingu. Informacje pochodzą z pierwszej ręki, gdyż od 7 lat zajmuję się nauczaniem obu dyscyplin. Miałem okazję pracować jako instruktor na Półwyspie Helskim, w Alacati, Dahabie, Fuerteventurze, Rodos i Sardynii. Myślę, że artykuł będzie interesujący zarówno dla "siedzących" w temacie, obecnych i przyszłych instruktorów, jak i zwyklych surferów? Może ktoś z Was zdecyduje się przebranżowić po lekturze?:)
Zalety pracy instruktora
- Sport to zdrowie;
- Sport kształtuje i wzmacnia charakter. Sporty wodne sprawiają, że nabieramy szacunku do żywiołów - wiatru i wody;
- Możliwość zarabiania pięniędzy;
- Połączenie przyjemnego z pożytecznym;
- Daje sposobność do poznania wielu ludzi,a praca z ludźmi jest dla wielu osób bardzo dużą zaletą;
- Satysfakcja z każdego, nawet najmniejszego sukcesu kursantów - uśmiech na twarzy ucznia jest bezcenny!!!:P;
- Częste imprezy z kursantami i współpracownikami;
- Możliwość pracy za granicą, przebywania w miejscach, za które ludzie płacą duże pieniądze, żeby móc tam spędzić urlop np. Malediwy, Karaiby;
- Szansa podróżowania, zwiedzania świata, poznawania nowych kultur i nauki języków obcych (szkółki należące do organizacji VDWS znajdują się w około 180 krajach);
- Uczenie innych sprawia, iż czujemy się w pewnym sensie jak autoryter (przywódca). Większość kursantów z szacunkiem pochodzi do umiejętności i wiedzy instruktora, podporządkowując się jego wymaganiom;
- Szansa stworzenia niezależnego, własnego miejsca pracy, poprzez założenie własnej szkółki lub też prowadzenie szkoleń, ogranizowanie wyjazdów;
- Życie w zgodzie z naturą. Dostosowujemy się do warunków środowiskowych i jesteśmy od nich zależni (pogoda, wiatr, temperatura). Cały czas mamy do czynienia z dwoma żywiołami: wiatrem i wodą;
- Windsurfing/kitesurfing/surfing to pewien styl życia;
- Widok instruktora w objęciach pięknej dziewczyny nie jest rzadkością!:)Jakiś czas temu na jednym z portali związanych z windsurfingiem ukazał się artykuł nawiązujący do materiału z bloga
www.peconicpuffin.com, w którym przedstawiono
10 powodów dla których warto związać z windsurferem. "A oto one:
1. Pływających kobiet jest przynajmniej 4x mniej niż mężczyzn - brak konkurencji;
2. Potrafi porozmawiać nie tylko o piłce nożnej;
3. Windsurfer raczej nie roztacza przykrego zapachu, ponieważ można założyć, że całkiem niedawno właśnie wyszedł z wody;
4. Nie myśli tylko o seksie;
5. Jest wystarczająco bogaty by pozwolić sobie na sprzęt windsurfingowy;
6. Zawsze będziesz znała najnowsze prognozy pogody. Nawet kilkakrotnie w ciągu dnia;
7. Potrafi związać się na dłużej. Przynajmniej ze swoim ulubionym sportem;
8. Zakładanie gumy jest dla niego czymś naturalnym;
9. Zawsze będziesz wiedzieć gdzie jest, szczególnie jeśli akurat wieje;
10. Windsurferzy są przeważnie wysportowani, opaleni i mają zgrabne... pewne części ciała - pewnie chodzi o nogi !
Wady pracy instruktora
- Sezonowość (szkolenia windsurfingowe i kitesurfingowe prowadzone są w Polsce w okresie Maj-Wrzesień. A gorący okres przypada na okres tylko dwóch miesięcy : lipca i sierpnia. Wyjeżdżając za granicę, do ciepłych krajów np. Egipt, mamy możliwość pracy całorocznej. Innym sposobem na pracę przez okrągły rok, jest zdobycie uprawnień instruktorskich w sportach zimowych np. narty lub snowboard, i nauczanie ich w poza sezonem letnim)
- Życie na walizkach (jeżeli nie mieszkamy w miejscu prowadzenia szkoleń - około 90% instruktorów nie mieszka!!! - to musimy liczyć się z tym, iż przez wiele miesiecy przebywamy poza domem lub krajem, często mieszkając pod namiotem lub w przyczepach w Polsce lub wynajętych pokojach lub domkach za granicą)
- W Polsce stosunkowo często pracuje się podczas opadów deszczu, niskiej temperatury powietrza lub wody. Nie daje nam to zbytniego komfortu cieplnego. Nie raz zdarza się z rana zakładać na wpół mokrą piankę, która nie zdążyła wyschnąć (chyba, że mamy drugą na zmianę lub dobrą farelkę:P ). Niskie temperatury, woda i wiatr niekorzystnie działają na nasze stawy. Takie problemu nie ma w ciepłych krajach. Tam z kolei szkodliwe może być nadmierne działanie słońca. Rozwiązaniem jest regularne stosowanie mocnych kremów z filtrami
- Nie zawsze wysokie zarobki. Zależą one od tego w jakim kraju pracujemy,dla kogo pracujemy, jaki mamy staż. Realia są takie iż większość instruktorów (nie tylko w Polsce, ale i na świecie) pracuje bez jakiejkolwiek umowy. Jeżeli mamy szczęście to dostaniemy do podpisania umowę zlecenie, a tylko w wyjątkowych wypadkach umowę o pracę
- Dosyć mocne wyczerpanie organizmu po pracy. Kilka godzin spędzonych na treningu lub prowadzeniu szkoleń to naprawdę duży wysiłek. Nie jest rzadkością pracą po 12h dziennie w czasie sezonu na Półwyspie Helskim!!! W ciepłych krajach, mocno daje o sobie znać działanie słońca, które również wyczerpuje
- Nieregularne godziny pracy. Są dni kiedy jesteśmy zajęci od rana do wieczora, a czasami przez kilka dni nie mamy co robić. Czasami dostaniemy 1 godzinkę z rana, a potem 1-2 godzinki popołudniu lub wieczorem, co sprawia, iż mamy trochę rozbity dzień i nie możemy nic zaplanować
- Czasowa utrata pracy w momencie nabawienia się kontuzji np. złamana ręka lub noga. Ale muszę przyznać w tym miejscu, że znam parę osób, którym nawet to nie przeszkadzało, by dalej prowadzić szkolenia?
Co jest lepsze? Nauczanie windsurfingu, czy kitesurfingu? A może obydwu na zmianę?
Ja osobiście muszę przyznać, iż wolę uczyć windsurfingu? Nie wynika to z faktu, iż pływam na desce z żaglem i nauczam tej dyscypliny znacznie dłużej niż kite. Jest kilka powodów, które sprawiają, iż bardziej komfortowo czuję się podczas prowadzenia szkoleń windsurfingu:
- Pierwszy z nich to fakt, iż podczas lekcji windsurfingu, większość czasu spędzam na desce, będąc w ruchu. Cały czas kontroluję sytuację, pływam obok kursanta, demonstruję ewolucje i od czasu do czasu wykonam jakiś trick dla zabawy? Troszkę inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku kitesurfingu. Tutaj instruktorzy większość czasu spędzają na stojąco, będąc zanurzeni w wodzie po pas (jeżeli uczymy na lagunie), lub stoją na brzegu z walkie-talkie i instruują swoich kursantów, podczepionych do latawca. Zatem póki kursant nie pływa swobodnie i nie uczymy go zaawansowanych ewolucji, które wymagają jednoczesnego pływania ucznia i instruktora, to w czasie lekcji nie pływamy, nie jesteśmy w ruchu. Nie możemy być cały czas przy nim, gdyż ćwiczenia, które on wykonuje sprawiają, iż sukcesywnie się od nas oddala. Oczywiście mamy kontakt przez walkie-talkie lub w miarę upływu czasu zbliżamy się na piechotę do kursanta, ale to nie to samo. Aby nie było już tak całkiem statycznie, to od czasu do czasu przepinamy latawiec kursanta i demonstrujemy kolejne ewolucje. Po czym znowu oddajemy sprzęt uczniowi
- Kolejnym powodem jest fakt, iż mimo wszystko nauka kitesurfingu wydaje się być bardziej niebezpieczna od windsurfingu, gdzie wystarczy puścić żagiel i wszystko jest ok? Natychmiast zatrzymujemy się i nie stwarzamy zagrożenia.Mimo wielu zabezpieczeń w kitesurfingu, wciąż zdarzają się wypadki podczas lekcji, szczególnie wtedy, gdy jest tłoczno na wodzie. Nawet jeżeli nasz kursant nie zawinił, to ktoś inny mógł na niego wpaść. Widziałem wiele nerwowych, niebezpiecznych sytuacji, które mimo wszystko ciężko jest przewidzieć i im przeciwdziałać. To wszystko sprawia, iż w porównaniu do lekcji windsurfingu, podczas uczenia kitesurfingu jestem mimo wszystkich bardziej spięty i skupiony, żeby nikomu nic się nie stało, gdyż główna zasada nauczania mówi "BEZPIECZEŃSTWO PRZEDE WSZYSTKIM"
- Faktem jest, iż w wolnych chwilach wolę pływać jednak na windsurfingu i skupiam się na progresie głównie w tej dyscyplinie, ma również pewne znaczenie na preferowanie szkoleń windsurfingowych
- Nie bez znaczenia jest również fakt, iż w przypadku kitesurfingu ciężko jest prowadzić lekcje z większą grupą kursantów niż 4 jednocześnie (licencja instruktorska IKO zezwala na taką liczbę kursantów w jednym czasie). W przypadku windsurfingu da radę ogarnąć grupę 10-12 osób
-W kitesurfingu dosyć sporo czasu poświęca się na przygotowanie przed i składanie sprzętu po zakończeniu lekcji. Szkoląc na windsurfingu, bierzemy deskę i żagiel, podpinamy do siebie i jesteśmy gotowi. Nie trzeba dmuchać latawca, czy rozkładać baru. Oczywiście przy odrobinie wprawy, jesteśmy w stanie dosyć szybko i sprawnie to zrobić, ale mimo wszystko w windsurfingu będzie łatwiej i szybciej
- Kiedy nauczanie windsurfingu można już podczas najmniejszego powiewu wiatru (przy 1 Beauforta), to w przypadku kitesurfingu potrzeba nam min. 3 Beauforta, żeby zacząć działać. W Polsce niestety dosyć sporo jest dni słabowiatrowych, kiedy nie da rady prowadzić praktycznej części szkoleń kitesurfingowych (często prowadzone są wtedy wykłady teoretyczne). W te dni wychodzą same deski z żaglem. Nie jest to jednak duży problem w przypadku wietrznych zagranicznych spotów, takich jak Dahab, Alacati, Porto Botte, Prasonisi, czy Sotavento. Za to tam możemy spotkać się z innym problemem. Kiedy np. boimy się pływać na otwartym morzu, czy oceanie, na falach, na głębokiej wodzie lub prowadzimy szkolenia tylko na płytkich lagunach, aby cały czas mieć grunt pod nogami, możemy być zależni od pływów morskich lub oceanicznych. Pływy powodują, iż laguna raz jest lub nie. Zależą one od fazy księżyca i codziennie zmienia się pora ich występowania. Raz dużo wody może być z rana, żeby po kilku dniach wysoki poziom pojawiał się dopiero wieczorem. Na takich spotach, nie dość, że jesteśmy uzależnieni od wiatru, to również od poziomu wody. Zdarza się czasami, że nie ma, ani wody, ani wiatru lub jest woda, a nie ma wiatru albo odwrotnie...wieje konkretnie, a wody niet:P Oczywiście dla zaawansowanych nie stanowi to żadnego problemu, ponieważ mogą pływać na głębokiej wodzie, na otwartym akwenie
- Przedostatnim powodem, który może trochę sprawiać utrapienia w czasie nauczania kitesurfingu jest dosyć spora awaryjność sprzętu podczas pierwszych godzin nauki. Wtedy latawce wiele razy wpadają z impetem do wody i łatwo mogą ulec uszkodzeniu np. pęknięcie tuby, rozerwanie poszycia, nieszczelność wentyla, czy np. zerwanie linki na barze. Wtedy trzeba przerwać zajęcia i iść wymienić sprzęt, gdyż nie ma możliwości pływania. W przypadku windsurfingu uszkodzenie typu dziura w żaglu, nie wymaga definitywnego przerwania zajeć, gdyż można dalej pływać, tylko trochę wolniej:P A uszkodzenia, takie jak np. złamanie bomu, czy masztu, należą do rzadkości
- Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, iż w przypadku windsurfingu można szkolić dzieci już w wieku 6-7 lat. A to właśnie dzieci stanowią dość liczną rzeszę kursantów. W przypadku kitesurfing, ze względu na rozwój fizyczny i psychiczny dzieci, zaleca się, by nie uczyć poniżej 10-12 roku życia.
Mimo wszystko kitesurfing pozostaje dyscypliną, której łatwiej się nauczyć. Pływać w ślizgu jesteście w stanie już po kilku-kilkunastogodzinnym kursie. Na kitesurfingu, inaczej niż w przypadku deski z żaglem, nie ma możliwości pływania bezślizgowego. Po starcie od razu ślizgamy się po wodzie. I właśnie ten fakt sprawia, iż wielu kursantów bardziej fascynuje się tym sportem, niż windsurfingiem, gdzie nauka pływania w ślizgu i możliwość doświadczenia tego wspaniałego uczucia zajmuje znacznie więcej czasu. Czasami potrzeba wielu tygodni nauki 1 triku, żeby go wykonać prawidłowo.
Na korzyść nauczania kitesurfingu (prócz wyżej wymienionych zalet pracy instruktora) przemawiają inne ważne aspekty, których ciężko doszukać się w przypadku windsurfingu. Pierwszy z nich to łatwość transportu sprzętu, który zajmuje bardzo mało miejsca. Szczególnie widoczne jest to w przypadku przelotu samolotem. Sprzęt dla grupy 10 osobowej, można zapakować w 2 quivery i zapłacić około 320-400zł w 1 stronę. Natomiast przewiezienie i skompletowanie sprzętu windsurfingowego dla 10 osób mija się z celem. Lepiej wypożyczyć sprzęt na miejscu. Dlatego jeżeli organizujemy wyjazdy szkoleniowe, to możemy z łatwością zabierać swój własny sprzęt kitesurfingowy. Sprzęt windsurfingowy znacznie lepiej załatwiać w wypożyczalni, gdzie mamy do wyboru wszystkie rozmiary żagli i desek. Raczej żaden przewoźnik nie zgodzi się na zabranie na pokład tak dużej ilości sprzętu, a nawet gdyby, to koszt byłby ogromny!!! Jeżeli pracujemy jako freelancer i prowadzimy szkolenia, to zaopatrując się w odpowiedni sprzęt kitesurfingowy, jesteśmy całkowicie niezależni i możemy działać na własną rękę. Przechowanie sprzętu po złożeniu zajmuje mało miejsca. Nie da się tego zrobić w przypadku prowadzenia szkoleń windsurfingowych. Możemy oferować własne stawki szkoleniowe, ale tak czy siak musimy dogadać się z jedną ze szkółek, która pójdzie na taki układ i da nam możliwość wypożyczania sprzętu dla kursantów, których podeślemy, nierzadko wypłacając nam za to prowizję?
Podsumowując uważam, iż warto jest nauczyć się i zdobyć instruktorskie uprawnienia w obydwu dyscyplinach. Daje nam to większą elastyczność, zróznicowanie. Mamy więcej pracy, poznajemy więcej kursantów. Szczególnie dobrze jest być instruktorem jednego i drugiego, kiedy działamy na własną rękę, jesteśmy freelancerami. Kiedy nie mamy kursantów na windsurfing, to być może znajdziemy kogoś na kite. I odwrotnie. Mając własny sprzęt szkoleniowy, który zajmuje mało miejsca, można całkowicie niezależnie prowadzić szkolenia kitesurfingowe i jednocześnie dogadać się z jedną z baz, w której będziecie uczyć windsurfingu. Należy zaznaczyć, iż większość baz lepiej, przychylniej patrzy na Wasze CV, jeżeli możecie uczyć obydwu dyscyplin. Daje to możliwość znalezienie lepszej pracy. A z doświadczenia powiem, że fajnie czasami odpocząć od jednej dyscypliny, i jakiś czas spędzić, trenując lub ucząc, drugiej?
Autor publikacji : Krzysztof Lipiński -
www.surfski.pl
Kompleksowa organizacja krajowych i międzynarodowych wyjazdów szkoleniowych windsurfing/kitesurfing/surfing/narty/snowboard/żeglarstwo/nurkowanie - E-mail:
krzysztof.lipinski@poczta.onet.pl -
Strona na facebooku.