19.02.2017
SieTestuje: Toyota Proace Verso

Uprawianie sportów surf od zawsze wiąże się z potrzebą posiadania odpowiednio dużego pojazdu do przemieszczania się ze sprzętem. Od lat wśród osób, które podchodzą do tematu bezkompromisowo prym wiódł Volkswagen z przeróżnymi odmianami Transportera kolejnych generacji. W 2016 roku Toyota wraz z Citroenem i Peugeotem zaprezentowała model Proace/Space Tourer/Traveller, który ma odebrać część klientów niemieckiemu koncernowi.

Ponieważ problem wożenia dużej ilości sprzętu nie jest nam obcy, postanowiliśmy sprawdzić jak dziecko tego francusko-japońskiego mariażu sprosta surferskim wymaganiom. Tym sposobem na początku stycznia na naszym redakcyjnym podwórku pojawiła się Toyota Proace w osobowej wersji Verso.

Pierwsze wrażenia

Za sprawą masywnego przodu Proace sprawia wrażenie dużego auta, jednak po chwili okazuje się, że wymiary Toyoty nie są wcale tak przytłaczającego jak wynikałoby to z zamysłu projektantów. Niesie to ze sobą również pewne konsekwencje wewnątrz, o których w dalszej części testu.

Wnętrze

Toyota chwali auto jako wyjątkowo przyjazne pasażerom i daje się to odczuć już wsiadając do środka, do którego po prostu wchodzimy, w przeciwieństwie do niektórych konkurentów, do których trzeba się wspinać. Fotele z przodu są wygodne, aczkolwiek podłokietniki z obu stron oparcia jeszcze poprawiłyby komfort podróżowania. Kanapy w 2. i 3. rzędzie dzielone są w stosunku 1/3 do 2/3 i umożliwiają niezależne przesuwanie każdej z części oraz regulację pochylenia oparcia każdego z siedzisk.

Takie rozwiązanie pozwala na znalezienie wygodnej pozycji pasażerom tylnych rzędów, o ile nie są postury Antoine Albeau lub Bjorna Dunckerbecka, wtedy może być trochę ciasno. O komfort podróżowania dba także 3 strefowa klimatyzacja, która całkiem nieźle sobie radziła mimo dużych mrozów, zestaw lampek sufitowych czy stoliki w oparciach przednich foteli. Do pełni szczęścia brakuje bardziej użytecznych uchwytów na napoje w 1. rzędzie. Czas w podróży powinien mijać szybko również dzięki hot spotowi, który możemy utworzyć przy pomocy systemu audio, a gdyby komuś zabrakło energii w telefonie czy komputerze, to pod siedzeniem pasażera znajdzie gniazdko 230V.

Pakujemy sprzęt

Testowany egzemplarz to środkowy wariant długości, wyposażony w 8 miejsc w układzie 2 3 3 z możliwością demontażu foteli w tylnych rzędach, pozwalając na aranżację wnętrza do indywidualnych potrzeb. Gdyby komuś było mało, to przedni fotel pasażera ma możliwość złożenia oparcia, dzięki czemu możemy przewieźć dłuższe przedmioty.

W celu sprawdzenia możliwości przewozowych Proace’a postanowiliśmy wrzucić do niego trochę sprzętu.

Na pierwszy ogień poszedł gruby kaliber, czyli deska SUP o długości ok. 270cm. Niestety wbrew temu co mówią niektóre dziewczyny - długość ma znaczenie.

Można oczywiście położyć ją w poprzek przestrzeni bagażowej, ale oprócz deski i 4 pasażerów, niewiele więcej sprzętu się zmieści.

Spróbowaliśmy zatem czegoś mniejszego

Deski windsurfingowe o długości 240-250cm powinny bez problemu zmieścić się między klapą a siedzeniami pierwszego rzędu. Jedną dłuższą możemy umiejscowić na sztorc między fotelem kierowcy a pasażera. W takiej konfiguracji Toyota wciąż może zabrać na pokład do 4 surferów.

Kitesurferzy są dużo bardziej uprzywilejowani pod względem przewożenia sprzętu. Nawet w przypadku dłuższych desek kierunkowych usunięcie tylko jednego siedzenia wystarczy żeby przewieźć kilka desek i latawców (i 7 osób).

Ok, a co jeśli nie wieje i chcemy zabrać Proace'em rowery? Bez demontażu kół i zabawy w origami całą rodziną raczej się nie zabierzemy.

Pewną niedogodnością wnętrza Toyoty jest również brak możliwości wrzucenia większych przedmiotów pod siedzenia. Ze względu na konstrukcję nie wejdzie tam wiele więcej niż dwie pary japonek.

Jazda!

Auto testowe otrzymaliśmy w najmocniejszej wersji silnikowej 2.0 D4D 180KM wyposażonej w automatyczną 6 biegową skrzynię biegów. Trzeba przyznać, że taki układ napędowy świetnie pasował do naszej Toyoty. Silnik nieźle „ciągnie” już niskich obrotów i pozwala sprawnie wyprzedzać w każdej sytuacji. W dodatku jest kulturalny, a jego hałas rzadko dociera do uszu osób jadących Proace. "Automat" jest zdecydowanie nastawiony na komfort i oszczędne obchodzenie się z paliwem - szybko wrzuca na możliwie wysoki bieg i nie redukuje bez potrzeby. Skrzynia mimo "tylko" sześciu przełożeń jest sensownie zestopniowana (na 6. biegu przy 2000obr/min podróżujemy z prędkością 130km/h) i w zasadzie ani razu nie mieliśmy potrzeby korzystać z łopatek do zmiany biegów znajdujących się przy kierownicy. W tym aucie to jedynie zbędny bajer. Zawieszenie mimo dostawczego rodowodu zapewnia dobry komfort podróżowania i nieźle izoluje pasażerów od nierówności drogi. Takie zachowanie zdecydowanie pasuje do Verso, które jest co prawda żwawe, ale raczej nie prowokuje do jazdy w stylu "szybkich i wściekłych". Jak wygląda spalanie? Podczas testu zrobiliśmy około 800km, w zasadzie na każdym rodzaju dróg. Średnie spalanie wyniosło 8,2L/100km. Warto zaznaczyć, że podczas testu panowały spore mrozy, co oczywiście odbiło się na zużyciu paliwa. Latem wynik w okolicach 7,5L/100km powinien być bez problemu osiągalny.

Podsumowanie

Toyota Proace Verso wywarła na nas pozytywne wrażenie, to dopracowany samochód, który jest ciekawą propozycją dla osób, które spędzają aktywnie czas i dużo podróżują. Komfortowo zestrojone zawieszenie i układ napędowy powinny przekonać nawet osoby, które wcześniej nie miały styczności z tego typu pojazdami. Toyota zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz jest trochę mniejsza niż konkurencyjne modele, co może być wadą jeśli planujemy wozić większe ilości sprzętu, wtedy pewnym rozwiązaniem jest wybór najdłuższej wersji nadwoziowej. Z drugiej strony testowany przez nas wariant nie jest uciążliwy w poruszaniu się po mieście i Verso spokojnie można brać pod uwagę jako jedyny samochód w rodzinie. Na nasze redakcyjne potrzeby Proace jest trochę za mały, ale z pewnością znajdą się osoby, dla których takie gabaryty będą optymalne.

Testowana przez nas wersja wyposażeniowa z topowym silnikiem to koszt około 170tys. złotych. Nie jest to mała kwota, ale na tle konkurencji jest to dosyć rozsądna propozycja. W końcu niewiele mniej trzeba zapłacić za kombiaka klasy średniej.

Maciek

top