27.12.2016
Billabong Pipemasters kończy Puchar Świata Surf

World Surf League, czyli Puchar Świata w surfingu jak co roku kończy się przystankiem na Hawajach, gdzie na niesamowitej fali, zawodnicy podsumowują swój rok występów w tourze. W tym roku ostatni event nie mógł przynieść już żadnej zmiany na najwyższym stopniu podium, ponieważ John John Florence zapewnił sobie tytuł mistrzowski już wcześniej, ale wygrana na koniec roku, na spocie tej klasy to zawsze spory prestiż. Chętnych na zwycięstwo było wielu, ale jak wiadomo wygrać może tylko jeden.

Z walki bardzo szybko odpadł zarówno Gabriel Medina jak i Adriano de Souza - zeszłoroczny zwycięzca. Wszystko wskazywało na to, że to JJF będzie rządził na swoim podwórku, jednak w starciu z bezbłędnym tego dnia Michelem Bourezem lokales musiał uznać wyższość reprezentanta Tahiti. W półfinale znaleźli się: Kelly Slater, Kolohe Andino i młodziutki Kanoa Igarashi, który aby zapewnić sobie występy w przyszłorocznych zawodach, musiał zaliczyć dobry występ na Oahu. Pokonując Kelly'ego i awansując do finału pokazał, że mimo młodego wieku, to trzeba się z nim liczyć. Po swoim heacie, Kelly potwierdził, że planuje w przyszłym roku kolejne starty i zasugerował, że fajnie by było skończyć karierę tytułem mistrzowskim, więc jest szansa, że będzie na co popatrzeć w 2017.

W finale niestety warunki nie dopisały i zawodnicy nie mieli za wiele do roboty. Lepszy okazał się Michel, wygrywając jednym punktem. Dołączył tym samym do palestry najlepszych surferów na świecie, którym udała się zwyciężyć na Pipeline.

Sezon 2016 był dosyć ciekawy pod względem walki o tytuł mistrzowski, który ostatecznie (w końcu) przypadł John John Florence'owi. Mówi się, że to tylko początek jego hegemonii, ale jak będzie w rzeczywistości, to się jeszcze okaże. Jest wielu chętnych na jego miejsce i na pewno łatwo nie będzie.

Kuba

top