Radykalne manewry wiążą się z wielkim ryzykiem. W tym roku na Red Bull King of the Air przekonało się o tym dwóch zawodników. Lasse Walker i Lewis Crathern skończyli razem na jednej sali szpitalnej po swoich glebach. Pierwszy z nich już na szczęście wyszedł, bez większego szwanku. Drugi wciąż jest trzymany w śpiączce farmakologicznej, ale podobno jego stan jest stabilny i lada dzień powinien stanąć na nogach. Zobaczcie co go tam doprowadziło i pamiętajcie: po megaloopie latawiec zawsze do zenitu, inaczej może być niebezpiecznie.