Przyczepy kempingowe mają swój urok. Pewna mobilność, wszystko pod ręką, no i niewątpliwe skojarzenie z wakacjami. Niestety mają też pełno wad. Po pierwsze za nowszy sprzęt w wyższym standardzie trzeba sporo zapłacić. W połączeniu z czynszem za kawałek trawnika na półwyspie daje to kwotę, której średnia krajowa nie udźwignie. Po drugie, w przyczepie jest po prostu ciasno. Jako osoba o 195 cm wzrostu odczuwam to wyjątkowo mocno. Jednak prawdopodobnie nikt nigdy nie narzekał na to, że jego przyczepka ma za dużo miejsca.
Rozwiązanie tego problemu zaproponował pewien Amerykanin z
Relaxshacks. Jego "domki letniskowe" może nie są zbyt obszerne, ale rozwiązują przede wszystkim problem ceny. Najprostszy model "A-frame" to cena około 1200 USD (ok. 5 tys. zł) plus wszystkie urozmaicenia. Dobrze wykonana konstrukcja spokojnie posłuży przez parę sezonów. W środku na pewno poczujecie się lepiej niż w zapiekance, a i prestiż społeczny na kempingu na pewno Wam wzrośnie. Z pozwoleniem na budowę nie powinno być problemów, ale tu akurat nie chcemy wchodzić w szczegóły.
Jak dla nas - opcja idealna. Na pewno rozpatrzymy możliwość zmiany naszego letniego lokum na tego typu domostwo, a Wam jak się podoba?