Aaron Hadlow wrócił w zeszłym roku do startów zawodach po dosyć ciężkiej kontuzji kolana i udowodnił, że wciąż potrafi to i owo. Zwycięstwo w Niemczech dodało mu wiatru w żagle (latawce?) i dobrze, bo jego wkład w rozwój tego sportu jest nieoceniony. Oby w tym roku wciąż cisnął i pokazał młodzieniaszkom, że liczy się nie tylko brak wyobraźni, ale również doświadczenie i dobry trening!