Po wielu dniach oczekiwania, w końcu Posejdon był na tyle łaskawy, że puścił parę pięknych setów w stronę plaży Bells w Australii co pozwoliło na rozegranie zawodów Rip Curl Pro Bells Beach. 1 kwietnia jeszcze w trakcie trwania tych zawodów Kelly Slater ogłosił, że po tym eventcie kończy karierę. Na szczęście okazało się, że to tylko Prima Aprilisowy żart i Kelly zostanie z nami na pewno do końca roku. W 5 rundzie Kelly miał niezły pojedynek z obecnym mistrzem świata. Było blisko, ale ostatecznie to Gabriel Medina zwyciężył. Młody Brazylijczyk miał dosyć kiepski start sezonu i jak na razie zajmuje dopiero 9 miejsce w rankingu. Tym razem skończyło się na ćwierćfinale, co na pewno go nie zadowala. Ciekawe czy zdoła wrócić do formy z zeszłego sezonu.
W Australii najlepsi byli Adriano de Souza i Mick Fanning. Obydwaj gładko przechodzili kolejne pojedynki, tak aby spotkać się w finale. Co ciekawe, obydwaj zawodnicy w finale mieli dokładnie tyle samo punktów, ale to Mick złapał lepszą falę, dzięki czemu wygrał całe zawody. To już drugi rok z rzędu kiedy Australijczyk tu wygrywa. (Może to wpływ głównego sponsora - zwiększona motywacja Micka) Dzięki temu zwycięstwu Mistrz Świata 2013 awansował na pierwsze miejsce w rankingu generalnym. Kolejne zawody zaczynają się już w przyszłym tygodniu również w Australii, czekamy z niecierpliwością na to co się tam będzie działo.