07.02.2015
Dlaczego warto być instruktorem (nawet na Helu)
Dlaczego warto być instruktorem (nawet na Helu)
W odpowiedzi na merytoryczną wypowiedź na Vistuli postanowiłem podzielić się własną opinią na temat bycia instruktorem.
Byłem parę lat instruktorem na Półwyspie Helskim i oto moje spostrzeżenia.
Zacznę od najważniejszego : wykonujesz zawód, który jest połączeniem przyjemnego z pożytecznym.
PASJA
Jest tu słowem kluczowym - banalne i proste słowo, zupełnie niezrozumiałe dla "serferów" z beach baru. Warto być instruktorem, bo dzięki temu możesz przekazywać tą "chorobę" dalej i zarażać innych. Nauczanie to też szerokie pole popisu dla Twoich ambicji i umiejętności, ponieważ przez lata doświadczenia zaczynasz wypracowywać własną metodykę nauczania, swój system przekazywania wiedzy i trafiania do umysłów zarówno tych "zielonych" jak i zaawansowanych.LUDZIE
Pracujesz z ludźmi (o dupeczkach wspomnę później) i to z całym przekrojem. Pomimo lekkich zgrzytów, które rzadko bo rzadko ale mogą się pojawić, pracujesz cały czas z ludźmi, którzy mogą sporo wnieść do Twojego życia. Czasem zwykłą radość gdy pracujesz z dzieciakami i się zwyczajnie bawicie, czasem po prostu ciekawość różnych osobowości i życiorysów. W dodatku pracujesz z ludźmi, którzy są na wakacjach, szeroko uśmiechnięci i szczęśliwi.
PŁYWANIE
Wiadomo jaki jest klimat w Polsce na pływanie w sezonie na windsurfingu i kitesurfingu. Lipiec i sierpień przeważnie nie wieje tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Czy to jednak oznacza, że wyjeżdżając na te 2 miesiące na Hel zostajesz tylko mistrzem 250-litrowej deski? Uważam, że nie bo zawsze popływasz, jednak jest to zależne przede wszystkim od warunków jakie masz w danym roku, a po drugie od organizacji samego Ciebie. W dobie XXI wieku gdzie istnieją prognozy nie stoi to na przeszkodzie, by zaplanować sobie grafik i połączyć pracę z pływaniem. Wiadomo, że każdy na początku swojej pracy instruktorskiej może mieć mniej swobody ale do tego też za chwilę wrócę. Zawsze można wstać o tej 6.30 żeby udać się na poranną sesyjkę albo zostać po pracy na wieczorną... ale ta forma - możesz nie mieć sił
FORMA
Gdziekolwiek na świecie jesteś, będąc instruktorem jesteś zawsze w ruchu i dzięki temu zawsze jesteś w formie. Spędzasz czas na świeżym powietrzu, ciągle biegasz, pływasz, jesteś aktywny. Jeżeli formy nie ma, to trzeba nadrobić, nauczasz sportu więc powinieneś być szczupakiem, a nie leszczem. Nie wieje? Nie ma pracy? Zawsze można cisnąć wake, skim.... itd. itd.
MARKA
Bycie instruktorem pozwala na budowanie swojej własnej indywidualnej marki. Nie ma nas instruktorów bez uczniów i o tym trzeba zawsze pamiętać. Bycie instruktorem pozwala na kreowanie własnej marki, która pozwoli Ci uzyskać dobre warunki zatrudnienia, stabilną pracę i ilość kursantów. Jeżeli chcesz zostać instruktorem zawodowym, to praca na Helu ma swoje plusy. Przez Twoje ręce przejdzie wielu kursantów, którzy mogą pozwolić Ci na zbudowanie swojej własnej marki w postaci nazwiska. Marka tyczy się oczywiście szkoły w której pracujesz - na nią też pracujesz i zawsze bądź pewien, że struktura szkoły też na nią pracuje
KASA
To już sprawa indywidualna i tu stawki są różne. Dlaczego są różne? Bo poziomy nauczania w szkołach i u samych instruktorów też są różne. Solidna praca i zachowane na wysokim poziomie wszystkie punkty powyżej pozwalają na coraz lepsze pieniądze i warunki pracy. Ponieważ to temat rzeka, myślę że nie ma co się nad tym rozpisywać, natomiast pieniądze rzeczywiście można czerpać z tego
Teraz kilka indywidualnych rad dla tych, którzy chcą pracować na Helu i nie chcą się zrazić :
1.Hel to nie Hawaje, popatrz za okno - "sorry, taki mamy klimat"
2.Jako miejsce pracy wybierz rzetelną i solidną szkołę windsurfingu i kitesurfingu. Szukaj takich, w których kadra od wielu lat jest stała i doświadczona. Dzięki temu masz gwarancję stabilności samej szkoły i dużego doświadczenia kadry (będziesz dzięki temu podpatrywać pracę lepszych od siebie)
3.Naucz się pokory, kurs instruktorski nie czyni Cię kozakiem, ani lepszym od innych. Jeżeli uważasz swoich kursantów za baranów, to nie jest to praca dla Ciebie (kup bierki)
4.Naucz się szanować pieniądze. Masz dwa miesiące na to, by zarobić na wyjazdy na pływanie poza sezonem. Jeżeli szef nie szanuje Ciebie i płaci Ci marną kasę to zastanów się nad zmianą szkoły (patrz pkt. 2)
5.Naucz się gotować - 30zł w tawernie lepiej wydać wtedy, gdy wieje 7BFT, nie masz czasu gotować i wpadasz w piance do lokalu
6.Kup własny sprzęt - jeżeli chcesz robić progres na szkółkowym sprzęcie, może Ci to zająć więcej czasu. Co to za surfer bez swojego sprzętu... (jak nie masz, patrz pkt.4)
7.Bądź pierwszy na wodzie o ile jest taka możliwość - a co za tym idzie - nie pij do rana, bo może rano o 6 inni będą wtedy pływać
8.Trzymaj się z ludźmi, którzy naprawdę podzielają Twoją pasję. Trzymaj się ze szczupakami, nie z leszczami
Jeżeli już Ci przyjdzie pracować w szkole za marny zarobek, gdzie kwestie bezpieczeństwa są w dupie Twojego szefa (czyli bierzesz dziecko na pierwszą lekcje na 25 węzłów) i Ty na to idziesz to "kup bierki"!
9.Nigdy nie opowiadaj na forum o swoich niepowodzeniach z dziewczynami na Helu. Moim zdaniem szalone dziewczynki z heinekena przy barze to naprawdę niski standart i na pewno nie są nawet warte samego wyjścia do tego baru. O czym miałbym z nimi rozmawiać? Że wyczekuję sztormu i 15 stopni, bo wtedy mogę mega popływać i jest 10 osób na wodzie, a w tawernie nawet stopy nie postawisz?
Nie martw się. Jeżeli będziesz chciał w tą pracę wsadzić swoje serce (zamiast czego innego, wieczorem w beach barze pod pretekstem bycia zajebistym instruktorem z rozwianym włosem), ambicje i pasje to znajdziesz pracę w dobrej szkole w której będziesz miał szansę na fajny rozwój.
Tyle w temacieGiT
Git