Za sprawą tegorocznych regat LOTTO Windsurfing Cup mogliśmy sobie przypomnieć wielkie regaty w Łebie odbywające się tu przed laty. Cóż wygląda na to, że za sprawą sponsora strategicznego LOTTO nasza Formula Windsurfing powraca do łask i myślę, że to ze zdwojoną siłą.
Wróćmy jednak do wydarzeń, które miały miejsce na łebskiej plaży w ostatnich dniach. Regaty rozpoczęły się w czwartek 31 lipca. Przełom dwóch wakacyjnych miesięcy nie obfituje w silne wiatry jednak obawy te okazały się bezzasadne. Pierwszego dnia udało się rozegrać trzy słabowiatrowe wyścigi na dużych deskach. Wielkim przegranym był Steve Allen, który mimo ogromnego zaparcia nie był w stanie wyprzedzić tego dnia ani odwiecznego rywala Michała Polanowskiego ani Mistrza Łotwy Janissa Preisa. Oczywiście miał ku temu powody i był w pełni usprawiedliwiony gdyż jeszcze dobę wcześniej uczestniczył w regatach Pucharu Świata na Kanarach, przebył 4000km samolotem i zdążył jeszcze dojechać nad polskie wybrzeże nie mając nawet czasu na krótką drzemkę. Steve zakończył zmagania tego dnia na 4 miejscu, plasując się odpowiednio za Janissem Preisem, Michałem Polanowskim i Wojtkiem Mroczyńskim.
Kolejny dzień miał być dniem lenia, mizerne prognozy sprawdziły się. Wiatru i wyścigów na żaglach nie było ale mimo to wszyscy mieli zajęć aż za dużo. Konkurs budowy zamków z piasku, plażowy fitness, turniej piłki siatkowej i w końcu zawody supów. Niestety nie sposób było spróbować wszystkiego ale nikt nie żałował podjęcia wyzwania. Najmłodsi zbudowali imponujące dzieła sztuki nawiązujące do morza i windsurfingu. Cała plaża zachodnia rozgrzewała się co jakiś czas w rytmach muzyki podczas zajęć fitnessu prowadzonego przez naszą instruktorkę, reszta żadna adrenaliny wzięła udział w zawodach supów. Łatwo nie było, gdyż towarzyszyła nam całkiem spora fala dodająca całej rywalizacji pikanterii. Bywało tak, że ktoś jechał w ścisłej czołówce nawet w pierwszej trójce po czym wykonał jeden niewłaściwy ruch i lądował w wodzie kończąc na szarym końcu. Wśród mężczyzn faworytem był przybyły przed laty z krainy kangurów Steve Allen, który najwyraźniej odespał podróż i porażkę bo wygrał oba piątkowe wyścigi na wiosłach.
Choć lista startowa kobiet była nieco krótsza to rywalizacja wśród płci pięknej była jeszcze bardziej zacięta i niech nikt nie mówi przy tym że rywalizacja Pań jest mniej widowiskowa! Przez większość pierwszego wyścigów prowadziła żona australijskiego triumfatora Agata Pokorowska-Allen, która najwyraźniej albo opadła z sił na finiszu albo nie zauważyła będącej tuż za nią zawodniczki Kadry Narodowej Kamili Smektały, która już po wyciągnięciu deski z wody biegnąc co sił w nogach dosłownie na ostatnim metrach wyprzedziła Agatę o niespełna pół długości deski.
Ostatni dzień był kulminacją windsurfingowych zmagań, plan udało się wypełnić ponad normę. Cztery wyścigi Formuly i dwa heaty Slalomu a wszystko przy pięknym wietrze, który przekraczał momentami dwadzieścia węzłów. Największą pracę wykonał chyba Steve Allen, który od razu wziął się za odrabianie strat z pierwszego dnia formuly wygrywając czwarty wyścig regat i pierwsze tego dnia. Niestety w kolejnym biegu dojechał piąty co w rezultacie zabrało mu zwycięstwo i drugie miejsce nawet po tym jak wygrał dwa następne i jednocześnie ostatnie wyścigi. Janis Preiss także nie zaliczy ostatniego dnia do najszczęśliwszych w życiu bowiem przez stratę jednego punktu oddał pierwsze miejsce Michałowi Polanowskiemu.
Steveowi udało się odkuć w slalomie gdzie wygrał oba wyścigi. Drugi także z przewagą nad resztą był Michał Polanowski. W dalszym rozpoczynającym się od trzeciego miejsca peletonie było bardziej emocjonująco i nie obyło się bez niespodzianek. Z rąk Janisa Preissa brąz wyrwał młody, czarny koń regat Artur Banach wygrał remis z Łotyszem dzięki zajęciu lepszego miejsca w ostatnim wyścigu.
Jako, że w Sopocie nie rozegrano Mistrzostw Polski Seniorów ze względu na zbyt małą liczbę wyścigów to dokonano tego w Łebie. Oczywiście zagraniczni zawodnicy nie byli brani pod uwagę i tak Mistrzem Polski Formuly Windsurfing w 2014 roku został Michał Polanowski. Tytuł Vice Mistrza kraju zgarnął Wojciech Mroczyński a brązowy medal przypadł Filipowi Korczyckiemu.
Wśród Pań zarówno w Formule i Slalomie wygrała Kamila Smektała, która wyprzedziła nawet Mistrzynię Świata Agnieszkę Pietrasik. Trzecie miejsca w Formule zajęcła Kamila Tomkiewicz z YKP Warszawa, która w slalomie wymieniła się miejscem z czwartą formulistką Moniką Myszkowską. Bardzo cieszy nas fakt, że wreszcie mogliśmy zobaczyć więcej pięknych twarzy na trasie, zabrakło chyba tylko Niny Szymczyk, która w Rewie prawdopodobnie już będzie.
Serdecznie gratulujemy wszystkim uczestnikom. Łeba to przecież wymagający morski akwen odpowiedni raczej dla doświadczonych zawodników a nie amatorów. W tym roku nie trafiliśmy na sztormowe warunki toteż było trochę łatwiej i szczęśliwe obyło się bez żadnych wypadków na wodzie. Mamy zapowiedź naszego sponsora strategicznego LOTTO, że w przyszłym roku Łeba będzie powtórzona i będziemy mogli zorganizować jeszcze większą imprezę. Kto wie gdzie odbędą się przyszłoroczne Mistrzostwa Świata. Może właśnie na polskim wybrzeżu?
Zdjęcia: Filip Nowicki (Heli.pl), Adam Łożyński (Lozynski.pl)