Przy okazji King Of Hel nadarzyła się okazja, by spotkać się z
Maćkiem Kapuścińskim, który znany jest m.in. z tego, że prowadzi
WaveCamp.pl
Jesteś mentorem szkolenia z wave'u, skąd pomysł na szkolenie innych?
Przekazywanie wiedzy uwielbiam od zawsze. Od 17-go roku życia szkoliłem zimą na wyjazdach narciarskich a latem uczyłem windsurfingu w szkółce na Helu. Kiedy tylko wiało, bawiliśmy się z kolegami we freestyle lub przechodziliśmy na drugą stronę półwyspu powalczyć z falami. Coraz więcej osób pytało się nas w jaki sposób przejść przez przybój i jak wykonać pierwsze skoki. Pomyślałem, że warto zorganizować wyjazd zagraniczny, na którym kursanci, w powtarzalnych warunkach, będą w stanie teorię od razu przekuwać w praktykę. W ten sposób doszło do historycznego Wavecampu na Rodos w 2010 roku, w którym uczestniczyło dwóch bardzo fajnych i zdolnych kursantów;) Oprócz szkoleń w wave firma Wavecamp rozwinęła się przez te lata o wyjazdy dla średniozaawansowanych na płaską wodę i młodzieżowe, w których uczestniczy największa liczba kursantów
Oczywiście pływasz bardzo dobrze, jaka była Twoja droga do takiego poziomu?
Z reguły opinia o sobie samym, że pływam bardzo dobrze, znika po pojawieniu się na spotach w stylu Pozo, czy El Cabezo, gdzie zupełnie nieznani lokalesi są lata świetlne przede mną. Tak czy inaczej mam swoje teorie w jaki sposób dojść do dobrego poziomu możliwie jak najszybciej. W skrócie:
- pływaj z lepszymi od siebie, najlepiej, jeżeli są to osoby mające dar przekazywania wiedzy (instruktorzy lub koledzy ze spotu)
- pływaj jak najwięcej (pływając tydzień w roku tylko przypomnisz sobie umiejętności z ubiegłego sezonu i nie zdążysz się nauczyć nowych manewrów). Jeżeli masz tolerancyjnego szefa i rodzinę, to korzystaj z każdej prognozy.
- pływaj na różnych spotach. Nie bądź królem swojego jeziorka, jak nie możesz pozwolić sobie na wyjazd zagraniczny, to zacznij jeździć na jeziorka obok.
- ucz się wszystkich manewrów na dwóch halsach. Dzięki temu w pełni zrozumiesz na czym dany manewr polega i udowodnisz sobie i innym, że nie ma czegoś takiego jak "naturalny, lepszy hals", jest tylko mniejsza i większa liczba prób tricku na danym halsie. Dodatkowo, dodasz sobie +10 do uniwersalności i będziesz w stanie robić trick niezależnie od kierunku wiatru i fali. W żegludze wave jest to trochę trudniejsze - trzeba po prostu więcej podróżować na spoty na drugą nogę. We freeride i freestyle nic prostszego - na jednym i drugim halsie mamy z reguły zbliżone warunki na płaskiej wodzie.
- naucz się wizualizować i analizować nowe manewry. Będziesz w stanie wyobrazić sobie jaki wpływ na trick ma przesunięcie ręki na bomie, wzrok skierowany w konkretną stronę itp.
- rywalizuj - z kolegami ze spotu, w zawodach windsurfingowych itd.
Jak to jest z tym front loopem - prosty czy trudny?
Technicznie jest to manewr prosty, psychicznie dość trudny. Kilka dni temu wróciłem z Wavecampu na Gran Canarii, gdzie swoje pierwsze próby front loopa zaliczył m.in. 51-letni Paweł. Niektóre podejścia miał super. Najważniejsze jednak, że przełamał barierę psychiczną i wie, że w ciągu kilku najbliższych prognoz w Polsce doszlifuje ten manewr. Historia Pawła może być inspiracją dla 30-40 letnich windsurferów, którzy winę za brak postępów zwalają na wiek. Nic bardziej mylnego! Postępy na windsurfingu nie są zarezerwowane tylko dla nastolatków. Na szczęście na Wavecampach udaje nam się to udowodnić:)
Twój idol windsurfingowy ?
Najbardziej lubię oglądać w akcji dwóch gości z PWA: Marcilio Browne i Philipa Kostera. Ten pierwszy imponuje mi swoją uniwersalnością i uważam, że jest w tym momencie najlepszym wave'owcem na świecie. Skoki i jazda na fali na dwa halsy, przy wietrze do brzegu, od brzegu - wygląda na to, że jemu nie robi to różnicy. Poza tym jego styl zapiera dech w piersiach. Z kolei Philip Koster wydaje się być poza zasięgiem przy wietrze z lewej strony. Oglądanie go na żywo jest jak gra na komputerze, gdzie bohater, po wpisaniu odpowiedniego kodu, dostaje nadludzkiej mocy. Skacze najwyżej i ma każdy trick opanowany w najmniejszych szczegółach
Skąd Ty się w ogóle wziąłeś ?
Zaczynałem od ścigania się na żaglówkach - na Optimistach i Laserze. Pewnego dnia razem ze swoim przyjacielem, z którym dzieliłem ogródek w bloku, postanowiliśmy połączyć moje żeglarskie doświadczenie i jego umiejętności jazdy na deskorolce by stworzyć...rollboarda:) Kupiliśmy w markecie budowlanym aluminiowe rurki, taśmę klejącą i worki na śmieci (!) i zlepiliśmy pędnik, którego powierzchnia nie przekraczała 1,5m2. Kiedy zastanawialiśmy się jak połączyć ten "żagiel" z deskorolką kolegi (o istnieniu palety i przegubu nie mieliśmy wtedy pojęcia), zauważył nas mój tata i zaproponował, że skoro chcemy spróbować windsurfingu, to on obok swojej pracy ma biuro, które organizuje wyjazdy młodzieżowe do Dąbek. I tak się to wszystko zaczęło...
Ile czasu spędzasz na wodzie w ciągu roku? I jakie są Twoje osobiste cele w rozwoju umiejętności na windsurfingu ?
Ok. 10 tygodni na Wavecampach + wyjazdy na prognozę "dla siebie", pewnie z 3 tygodnie się uzbierają. Staram się rozwijać cały czas, mam kilka nowych manewrów w głowie zarówno w skokach jak i jeździe na fali
Jak się przygotowujesz do nowej umiejętności na desce?
Wizualizacja to słowo klucz do tej zagadki. Staram się rozbić manewr na części pierwsze. Bardzo lubię też zabawy z własną psychiką (jeżeli jest to manewr powodujący u mnie strach). Przykład: do nauczenia się front loopa potrzebowałem pytania "jak się poczujesz gdy nauczysz się tego manewru". W odpowiedzi poczułem gigantyczną radość i dumę. Takie pytania potrafią zmobilizować
Jak ćwiczyć aby nie zrobić sobie krzywdy ?
Na pewno w warunkach, które odpowiadają naszym umiejętnościom. Nie uczmy się front loopa, gdy wieje 10 bf, a nam z rąk wyrywa żagiel 3,3m2. Istotne jest też towarzystwo na wodzie i pewność, że ktoś nas obserwuje. Poza tym porządna rozgrzewka i ogólne dbanie o formę fizyczną minimalizują ryzyko kontuzji. Odpowiednio "spasowany" sprzęt też jest istotny. Ja obydwie kontuzje kostki miałem właśnie przez niezwrócenie uwagi na ten ostatni punkt. Poza tym...windsurfing jest sportem bardzo bezpiecznym. Ekstremalne są tylko bardzo wysokie fale i skoki. Mówiąc o kontuzjach warto policzyć ilu znamy windsurferów i ilu z nich miało jakiś wypadek na windsurfingu. Kontuzje w tym sporcie to rzecz marginalna. Mamy to szczęście, że przy wywrotce uderzamy o wodę, a nie o ziemię czy beton. Dlatego, zgodnie z zasadą, że "jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz" zachęcam wszystkich do polubienia gleb;)