31.10.2011
Polacy zdominowali MŚ w RS:X na Sardynii!
Agnieszka Bilska i Paweł Tarnowski potwierdzili znakomite przygotowanie i wysoką formę podczas zakończonych Mistrzostw Świat Youth w olipmijskiej klasie RS:X.
Oboje podczas zawodów potrafili wygrywać w praktycznie każdych warunkach, a przewagę jaką osiągnęli przed finałowym biegiem pozwalała im na kontrolowanie wyścigu medalowego. Paweł i Agnieszka mieli ponad 10 punktów przewagi nad drugim!
Agnieszka potwierdziła dominację przypływając na metę wyścigu medalowego jako pierwsza. Paweł natomiast był drugi w swoim biegu i ostatecznie z dużą przewagą zdobył tytuł Mistrza Świata.
Oto relacja trenera - Maćka "Dziemiana" Dziemiańczuka prosto z Sardynii:
Hej!
Jest 6 rano po naszym wielkim dniu finałów. Ja nie mogę spać, bo ciągle jeszcze jestem na wyścigach finałowych. Jeżeli ktoś by mnie spytał czy myślałem że tak będzie, odpowiedziałbym, tak, myślałem tak sobie ale nie śmiałbym o tym opowiadać przed zawodami. Wiara w sukces jest bardzo ważna, ale wtedy kiedy jest poparta pracą, a tej w tym roku nie brakowało. Nie umiem właściwie opisać mojej radości ale to, że teraz zamiast spać pisze chyba jest tego dowodem. Na sukces Agnieszki i Pawła zapracowali również kompani z grupy, którzy tym razem nie uzyskali takich wyników jak chcieli, ale mają swój udział w sukcesie Naszych Mistrzów, no mogę teraz ze spokojem napisać, Mistrzowie. Jeżeli z 11 wyścigów wygrywa się 8, to Paweł i jeżeli z 10 wygrywa się również 8, to Agnieszka, to coś musi być na rzeczy.
Koleżanki z Polskiej ekipy, Kama i Basia również nie muszą się wstydzić. Całe podium w kobietach biało - czerwone. Do teraz mam "gęsia skórkę". W całych regatach tylko raz zawiódł wiatr na tyle, że sędzia nie mógł zrealizować planu wyścigów. Wszystkie wyścigi odbyły się przy wietrze przynajmniej 12 kn i więcej ok, ok. w jednym wyścigu chłopaków było 10-11 kn i jeden wyścig przerwano z powodu braku limitu na górnym znaku dziewczynom, ufff. To był czar Sardynii. Wydawało się nam, że po Bułgarii nie może być lepiej, a jednak!!! Ciekawi mnie na ile motywujące będzie to wszystko dla innych zawodników, szczególnie tych z Bic-a. Jednego muszą być pewni, nie przyszło to samo, to były lata treningu i nie zawsze samych sukcesów. Porażka jest nawozem sukcesu, o tak! To co nas spotkało na ISAf-e w lipcu wyzwoliło jeszcze więcej adrenaliny i chęci do treningów... Wtedy dwa najgorsze miejsca dla zawodników, zaraz za podium. Będą to wspominać jeszcze długo... też nie mogłem spać. Wypada mi właściwie podziękować wszystkim: Rodzicom, klubowi, wspomnianym wcześniej zawodnikom z grupy (Chinka, Kila, Artur, Marcin, Sonja, Sylwia, Łybka, Kondziu, Robert), Kowalowi, zawodnikom Kadry Olimpijskiej, Witkowi, Stefkowi, Czarnemu Alibabie (tak pieszczotliwie nazywamy Andrzeja Wyrzykowskiego) jak kogoś pominąłem, już się chłostam. Każdy dołożył swoja cegiełkę.
Wielkie Dzięki!!!