Pierwszy dzień to wielogodzinne oczekiwanie na wzmocnienie się wiatru, w relaksowej atmosferze, którą jak zawsze umilali D-je z Red Bulla. Cierpliwość została nagrodzona dopiero pod wieczór, kiedy wiatr wzrósł do wystarczającej siły, aby wystartować z konkurencją Race.
W obydwu rozegranych wyścigach scenariusz był identyczny:
od startu do mety niezagrożony płynął Błażej Ożóg, który jak wszyscy wiedzą, doskonale czuje się w słabych wiatrach, co udowodnił niedawno zdobywając brązowy medal ME w Sopocie. Drugi na mecie w obu wyścigach przypływał najgroźniejszy przeciwnik "Błaszka" Tomasz Janiak, jednak strata do zwycięscy była naprawdę znaczna. W pierwszym wyścigu Tomek na metę przypłynął 2minuty i 46sekund za Błażejem, a w drugim 3'23". W regulaminowym czasie 2-giego wyścigu zmieścił się jeszcze tylko Marek Rowiński. To pokazuje jak dobrze żeglował w tych naprawdę granicznych warunkach zwycięzca, bo przecież Tomek od początku tego sezonu prezentował bardzo dobrą i równą formę.
Drugi dzień zawodów również rozpoczął się dosyć leniwie, ale aura okazała się łaskawsza i od 13-tej rozpoczęły się kolejne wyścigi Race. Trasa wyścigów była nieco krótsza, ustawiona blisko brzegu, przy wietrze wiejącym z nieco większą siłą, pozwalała licznie zgromadzonej publiczności obserwować zmagania zawodników i nagradzać ich oklaskami po wpłynięciu na metę ustawioną tuż przy brzegu.
Podobnie jak pierwszego dnia dominował Błażej wygrywając wszystkie cztery kolejno rozgrywane wyścigi, lecz jego przewaga nie była już tak zdecydowana, a w ostatnim wyścigu przed przerwą wynosiła ledwie 1sekundę (nieco ponad długość deski). W tym wyścigu wiatr dochodził do 13-tu węzłów, co bardziej odpowiadało Tomkowi i pozostałym zawodnikom.
Początkowo bardzo dobrze i równo żeglował Filip Porzucek przeważnie "meldując się" na mecie tuz za wymienioną dwójką, a w 3-cim wyścigu dnia zajął nawet 2-gie miejsce. Wyróżniającym się od początku tych regat był również Marek Rowiński Sr., który najwyraźniej pod koniec sezonu ujarzmił swój sprzęt race'owy i bardzo skutecznie ścigał się z najlepszymi. Często mijał górną boję na 2-3 miejscu, ale nie zawsze potrafił utrzymać te pozycje do końca wyścigów. Również im silniej wiało tym częściej do walki włączali się Adam Szamański i Max Żakowski, który musi jednak solidniej potrenować szczególnie w warunkach słabo wiatrowych, jeśli chce włączyć się na poważnie do walki podium.
Po godzinnej przerwie udało się rozegrać kolejne 4 wyścigi, w których zawodnicy jakby złapali drugi oddech, bo walka była dużo bardziej wyrównana niż w poprzednich wyścigach.
Po starcie najczęściej aż do górnej boi, 5-6 zawodników walczyło niemal "łeb w łeb" i dopiero po minięciu górnego znaku stawka nieco się rozjeżdżała. Mimo że Tomek Janiak próbował swojej szansy w zmianie desek, to we wszystkich wyścigach do mety i tak jako pierwszy dopływał świetnie podczas tych regat dysponowany "Blaszko". Tomek zadowolić się musiał 2-gimi miejscami, a na 3-cie miejsce awansował w serii popołudniowej Marek Rowiński, który świetnie startował i jak się wydaje najostrzej żeglował na halsówkach.
Po 8-miu wyścigach, czyli maksymalnej liczbie, jaką w ciągu jednego dnia można rozegrać, wiatr zelżał nie pozwalając na rozegranie konkurencji freestyle, mimo że 12-13 węzłów, jakie pojawiło się późnym popołudniem dawało na to nadzieję. Szansa taka pojawić się miała wczesnym rankiem dnia trzeciego, więc Skippers Meeting odbył się już o 6-tej rano przy bazie BoSportu od strony Zatoki. Wiatr z kierunków południowych o sile wg prognoz do 20węzłów miał pozwolić na rozegranie Freestyle'u.
Niestety, udało się rozegrać tylko heat kobiet oraz wyłonić finalistów w kategorii Młodzicy. Wśród Młodzików z dwóch rozegranych pojedynków awansowali: Wojtek Issel i Krzysztof Perkowski oraz Denis Żurik i Krzysztof Issel. W pojedynku kobiecym, w warunkach granicznego wiatru 12-tu węzłów najlepiej poradziła sobie Karolina Winkowska, która wyprzedziła Katarzynę Lange i Asię Litwin.
Zwycięstwem tym Karolina zapewniła sobie kolejny triumf w PP Ford Kite Cup, natomiast Kasia Lange awansowała na 2-gie miejsce w klasyfikacji FKC2011.
Heat Mastersów został przerwany z powodu słabnącego wiatru i udało się go rozegrać dopiero późnym popołudniem, ponownie od strony morza, kiedy wiatr odkręcił do kierunku północno-zachodniego. Ponownie jak w poprzednich zawodach zwyciężył Tomasz Janiak, wyprzedzając Tomasza Lebeckiego i Michała Olbrychskiego. Bardzo zdeterminowani do walki przystąpili Młodzicy, wśród których prym wiedli Wojtek Issel oraz Denis Żurik, którzy mimo wiatru w granicach 12-13 węzłów potrafili zademonstrować wiele technicznych i efektownych trików. Widać, że trening na Rodos przyniósł spodziewane efekty. Ostatecznie zwyciężył Wojtek, wyprzedzając Denisa oraz swojego młodszego brata Krzysztofa.
Po tym pojedynku wiatr ponownie zelżał i już się nie pojawił, pozostawiając mężczyzn mocno zawiedzionymi, ponieważ nie udało się po raz pierwszy w tym sezonie rozegrać ich pojedynków. Wielka szkoda, bo jak wieść niesie kilku zawodników zrobiło ogromne postępy podczas solidnych treningów na Rodos i odważnie deklarowali atak na faworytów. Miejmy nadzieję, że doskonałą formę zaprezentują w kolejnym, oby jeszcze bardziej wietrznym roku!