Andy Irons zmarł drugiego listopada 2010 roku w trakcie zawodów ASP w Puerto Rico lecz dopiero wczoraj jego rodzina udostępniła opinii publicznej wyniki autopsji. Do tej pory żona Andiego - Lyndie nie chciała, aby prawdopodobnie złe rezultaty toksykologiczne zaszkodziły sławie zmarłego męża.
Autopsja potwierdza naturalną śmierć z powodu zawału mięśnia sercowego w wyniku zaawansowanej miażdżycy tętnic wieńcowych. Może się wydawać dziwne, że taki młody, wysportowany mężczyzna zachorował "na serce" lecz w jego rodzinie takie przypadki miały już wcześniej miejsce. Niestety najprawdopodobniej było to uwarunkowane genetycznie i nikt nie mógłby mu pomóc.
Andy wyciska z fali w J-Bay co może!
Po przeczytaniu drugiej części raportu autopsji dotyczącego toksykologii nasuwają się jednak pytania i wątpliwości. Wynika z niego, że w momencie śmierci Andy Irons miał we krwi następujące substancje i ich metabolity:
Alprazolam (antydepresant), Zolpidem (silny lek nasenny), Metadon (pochodna morfiny), kokaina (chyba wiadomo), methamfetamina (też narkotyk pobudzający).
Jedni lekarze mówią, że wyżej wymienione substancje miały wpływ na śmierć Andiego natomiast inni twierdzą, że wpływ był niewielki.
Mimo substancji jakie Andy miał we krwi nie można zapominać, że był jednym z najlepszych surferów w historii tego sportu. Zdobył 3 tytuły mistrza świata, a jego styl na desce był wyjątkowy i podziwiany przez wszystkich.