Znaleźliśmy ciekawą sesję z Giselą przy skałach, które nazywają się "12 Apostołów". A do tego taki tekst od Giseli:
Jestem tak szczęśliwa, że jestem w domu i w końcu dotarłam do Tarify! To była najdłuższa podróż, 24 godziny lotu z Melbourne do Londynu, potem lot do Malagi był opóźniony kolejne 4 godziny z powodu złej pogody w Heathrow- śnieg! Już myślałam, że spędzę Boże Narodzenie na lotnisku!
Po ostatnim konkursie w tym roku, na Gold Coast w Australii, pojechaliśmy do Port Campbell na małą imprezę z Red Bullem, gdzie przy okazji kręciliśmy i robiliśmy zdjęcia z jednym z cudów natury. To właśnie skały 12 Apostołów.
Pływanie tam było niesamowite. Wiatr był dość słaby, szczególnie przy urwisku i było super trudno się wydostać z stamtąd. Okazało się na szczęście że jest tam mała piaszczysta plaża i właśnie tam startowaliśmy. Shorebreak miał 3 metry - szaleństwo!
Kiedy byłam tam, w środku czułem się tak mała, otoczona przez te ogromne skały. Wrażenie było niesamowite. Na początku czułam się nawet bardzo nieswojo.
Najlepszym momentem było, kiedy przepływało się pomiędzy nimi. Byłam bardzo zdenerwowana za pierwszym razem, myślałam o tym, że jeśli latawiec wpadnie mi do wody tutaj w środku, to będę w niebezpieczeństwie. Na szczęście się udało, a cała jazda była sporą dawką adrenaliny.
Wkrótce będę miała wideo, a na razie mogę pokazać wam kilka zdjęć. Mam nadzieję, że wam się spodobają!
Gisela.