Wszystkie serwisu surfowe w sieci publikują dziś informację o nagłej śmierci trzykrotnego mistrza świata w surfingu Andy Ironsa. Jak tylko zobaczyłem nagłówki myślałem, że zabrał go ocean podczas sesji surfowej. Szybko się okazało, że to choroba. Jak donoszą zagraniczne źródła ponoć Andy walczył z dengą (gorączką krwotoczną, która między innymi zbierała swój plon w zeszłym roku na Zielonym Przylądku). Oficjalny komunikat można przeczytać na stronie Billbong.com