Bilet na samolot kupiłem dzień po ostatnim egzaminie maturalnym, na dzień następny, czyli wyjazd na pełnym fristajlu.
Znalazłem w garażu wszystko co potrzebuję, deska Quarto, trzy żagle Simmer Style i części żeby to wszystko dobrze połączyć. Ale coś zapomnieć trzeba, zostawiłem więc obręcze od przedłużek (te takie kółka do regulacji przedłużenia, to chyba nie ma swojej profesjonalnej nazwy, więc niech nazywa się "obręczą"). Potem wyszło, że bom był za długi do najmniejszego i, jak się okazało później na spocie, najważniejszego żagla 4.0 Icon. Na szczęście, na czas i na miejsce dotarł mój sponsor
Kuba Kosmowski dając mi drugi, odpowiedni.
Tarifie dałem więc drugą szansę. Ugościł mnie w ciekawych, zmiennych lokacjach
Bart Binder, któremu z tego miejsca chciałbym serdecznie podziękować. Jadąc tam spodziewałem się pływania takiego jak ostatnio. Czyli dość trudny side-on shore. Bart jednak swoim magicznym busem pokazał mi secret spoty Tarify i nie tylko.
Pierwszy -
Spot Pod Mostem - ciężko wypłynąć na środek jeziora, i ciężko nie wpłynąć w most, gdy dziura w wietrze uniemożliwia najprostszy start z wody. Secret Lake. spot numer jeden gdy wieje za dużo, bo przy 45 węzłach tam pływało się dobrze. Woda tak brązowa, że wchodząc po kostki do wody stóp już nie widać, mimo to podobno pitna. Prawdopodobnie najlepszy spot z płaską wodą na jakim pływałem.
W końcu wiatr ucichł. Levante osłabło. Ale nie! Informacja od lokalesa: w Estaponie przy dokładnie tym kierunku jest gwarancja silnego wiatru. I tak było, bo wiało 35 węzłów tylko tam, dobre miejsce na forward loopy.
Lagunka Na-wsi-naprzeciwko-stacji-benzynowej. Na otwartym oceanie ciężkie pływanie przy totalnym on-shore. Jednak przypływ wody utworzył idealną lagunkę do freestylu, gdzie w końcu mogłem przetestować deskę Quatro jako freestylówke. Nie zawiodła, bo flaki i shaki wchodziły na niej bardzo dobrze. Okej, shaki może niedokońca, ale to nie wina deski..
W ciągu prawie miesiąca, bywały oczywiście dni bezwietrzne. Jednak nawet w takie dni Tarifa i jej okolice dają dużo innych możliwości od surfingu w Punta Paloma, przez longboarding za samochodami, po odwiedziny małp na Gibraltarze. Jakkolwiek zawsze gdzie indziej denerwował mnie brak wiatru, tam zawsze można znaleźć inne zajęcie, potrzeba tylko dobrego towarzystwa.
Najgorsze, że już wróciłem. Teraz planuję następny wyjazd treningowy by dalej promować Quatro i Simmer Style, ale do Tarify mam zamiar wrócić. Napewno!
Karol Bogalecki (eSurf / Quatro Simmer Style)