Legenda waterman Łukasz Koński spędził weekend z wingfoilem na spocie pod latarnią. Pokazał nam jak wymiatać na falach. Szczeny nam opadły. Miał dwa komplety do testów.
Warunki były dość trudne, bo zamiast W mieliśmy zwykle lekki offshore co nie pozwalało zbudować dobrych setów fal. Mimo tego Łukasz czuł się jak ryba w wodzie. Zaliczył parę długich spływów po fali i pokazał na czym polega fun wingfoila.
Na wodzie tłumy. W jednym momencie naliczyłem 16 surferów, 4 kajciarzy, 2 kajakarzy na wodzie. Jasiek Sadowski robi dobrą robotę.
Szczeny nam dziś opadły drugi raz jak na wingfoila wszedł pierwszy raz w życiu Konrado Romano. Urodzony talent. Czego ten człowiek nie potrafi na wodzie?
Spróbowałem w sobotę, ale słabnący wiatr i moje żadne umiejętności nie pozwoliły mi nawet stanąć na desce. Dryf za molo #1.
W niedzielę lepszy wiatr i weszła lewitacja, ale zerwał mi się leash z winga = dryf za molo #2.
Dziękuję Pawłowi kajciarzowi ze Szczecina że znalazł skrzydło w morzu i wywiózł na plażę. Trzecia próba była najlepsza, ale zrobił się większy offshore i - lądowanie za molo #3.
Opadłem z sił, a Koniu musiał zwijać się do Ustki. Piękny weekend
Dzięki Łukas za Twój czas, rady, sprzęt, cierpliwość i wybaczenie mi rozbebeszenie winga foilem.
Marek Rowiński
Marek Rowiński