04.12.2017
SieTestuje: Nixon the Mission

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem smartwatcha od Nixona, od razu wiedziałem, że muszę go przetestować. Pierwszy zegarek, który oprócz wszystkich klasycznych opcji, jest w pełni wodoszczelny i ma wbudowane apki do surfingu i snowboardingu. Co więcej ma zaprogramowaną prognozę pogody Surfline i można ustawić mu specjalne alerty, dzięki którym żadna prognoza Wam nie ucieknie. Wszystko brzmi doskonale, ale ponieważ nigdy wcześniej nie miałem styczności ze smartwatchami, konieczny był test środowiskowy. Na szczęście udało się zorganizować jeden egzemplarz na wyjazd na Mauritius, więc teraz jest wszystko jasne.

Pierwsze wrażenie

Design Nixonów zawsze mi się podobał. Z the Mission nie było inaczej - zegarek wpada w oko, niezależnie czy w proponowanej wersji pomarańczowej czy czarnej. Natomiast jeśli żadna z proponowanych opcji nie przypadła Wam do gustu, to zegarek można customizować - zmieniając praktycznie kolor/rodzaj każdej jego części. Niedługo w Polsce pojawi się też wersja The Mission SS na bransolecie z nierdzewki. The Mission jest dosyć duży, ale przy 195 cm wzrostu nie był to problem. Od kogoś kto nie nosi na codzień zegarka, może wymagać paru dni na przyzwyczajenie się.

Naturalnym środowiskiem dla the Mission jest Android Wear. Wiedziałem, że może to oznaczać pewne problemy z parowaniem go z moim iPhonem. Nie była to miłość od pierwszego włożenia, ale po szybkim update’cie softu na zegarku, urządzenia połączyły się bez marudzenia. Wystarczy zainstalować aplikację Android Wear na telefonie i wszystko działa całkiem nieźle. Aby korzystać w pełni z możliwości Nixona, cały czas musi być podłączony Bluetoothem z telefonem. W przeciwnym wypadku większość funkcji będzie działać tylko z dostępem do WIFI. Na pewno wpływa to na żywotność baterii, która przy aktywniejszym korzystaniu wymaga podładowania każdego wieczoru. W zestawie jest oczywiście ładowarka, która magnetycznie podłącza się do zegarka - całkiem fajny bajer.

Na sucho

Przed wyjazdem korzystałem z zegarka przez dwa tygodnie podczas życia codziennego. Wiadomo, najczęściej przypominał o sobie pokazując wszelkie powiadomienia z telefonu. Funkcja przydatna, ale można bez niej żyć. Ciekawe jest rozwiązanie Google Fit, które niestety działa tylko na Androidzie, ale podstawowe aktywności można mierzyć bez dodatkowych aplikacji. Bardzo fajnie sprawdza się google maps, który w połączeniu ze sterowaniem głosowym, może służyć jako zgrabna nawigacja.

Generalnie wszystkie natywne aplikacje google działają bardzo dobrze, ale niestety głównie z androidem. Mając urządzenie z jabłkiem, trzeba się niestety obejść smakiem. Według mnie najbardziej przydatną funkcją z tych „na sucho” jest możliwość korzystania z zegarka jak z pilota do streamowanej muzyki z telefonu.

Jeśli chodzi o snow i surf alerty to są plusy i minusy. Plusem, a nawet zaskoczeniem jest obecność polskich spotów surfowych. Minusem niestety ogólna mała ilość spotów surf, zwłaszcza w Europie. Natomiast największym zawodem, mimo że nie surfingowym, to dosłownie parę miejsc w Alpach, na które można ustawić powder alert. Tutaj odpowiedzialność spada w sporej części na Surfline, który dostarcza te prognozy, ale na pewno jest sporo miejsca na poprawki, zwłaszcza jeśli the Mission ma zawojować rynek europejski.

W akcji

The Mission ma podstawowo zainstalowane aplikacje Trace surf i snow. Po odpaleniu najpierw apka wyszukuje, czy w pobliżu nie ma aktywnego urządzenia Trace. Jeśli go nie znajdzie, odpala własny tryb śledzenia aktywności. Nie są to zbytnio skomplikowane dane - czas, maksymalna prędkość i przebyty dystans. Niestety nie jest to połączone z modułem GPS, który mógłby potem pokazać mapę z przebytą trasą. Dużo więcej opcji urządzenie oferuje w połączeniu z modułem Trace ale bez przetestowania, ciężko powiedzieć, czy zegarek daje coś więcej niż apka w telefonie.

Ogólnie ta funkcja spokojnie mogłaby być mocniej rozbudowana. Wzorem różnych Garminów, Nixon bez problemu może dołożyć tu więcej danych. Dodatkowo miło by było zobaczyć aplikację GoPro, ale to pewnie prędzej czy później i tak się pojawi.

Podsumowując - Nixon the Mission to kawał dobrego sprzętu, który do tego doskonale się prezentuje. Pod względem technicznym nie możemy ocenić jak stoi względem konkurencji, ale na pewno na tym polu jeszcze sporo może się poprawić. Na pewno Nixonowi należy się szacun za podjęcie tematu smartwatcha dedykowanego sportom deskowym. My na pewno będziemy śledzić jak rozwinie się ten projekt, a możliwe, że sami wejdziemy w taki gadżet.

Kuba

top