Trasę Warszawa – Fortaleza można pokonać na wiele różnych sposobów. Myślę, że spróbowałam większości z nich. Najszybszym połączeniem był bezpośredni czarter z lotniska Chopina, lot trwał 12 godzin. Najdłuższą ze znanych mi tras była wycieczka autokarem z Warszawy do Frankfurtu nad Menem (20 godzin!) przez Trójmiasto (odbierałam mojego brata z Open’er Festiwalu), stamtąd dalej samolotem do Fortalezy z przystankiem w Sao Paulo – łącznie zajęło nam to prawie tydzień.
Tej jesieni odwiedziłam stan Ceará już po raz dwunasty. Licząc, że moje wyjazdy trwały średnio około miesiąca, spędziłam tam już cały rok. Myślę, że z takim bagażem doświadczeń, wiem już co nie co i mogę podzielić się paroma przemyśleniami.
Do Brazylii nie jeździ się pływać na kajcie
Brazylia to kitesurfingowy raj. Brazylia to najlepsze warunki, jakie można znaleźć do pływania. Chyba już to gdzieś słyszałeś? Owszem, to prawda. Brazylia to jednak o wiele więcej niż równy wiatr i cieplutka woda. To kultura, to zupełnie odmienne życie, od tego, które znamy, to palące słońce, to taniec i muzyka. Dla tych, którzy odwiedzają Amerykę Południową po raz pierwszy zawsze jest to bardzo pozytywne zaskoczenie. A jak najlepiej poznać miejsce, do którego przyjechaliśmy? Zaprzyjaźnić się z lokalnymi mieszkańcami. To oni pokażą Ci swoje prawdziwe życie, prywatne imprezy z głośników z bagażnika na plaży, sekretne laguny i zaufane stoisko na rybnym targu.
Brazylijskie jedzenie to fasola i... fasola
Brazylijska kuchnia nie jest specjalnie wyszukana. Tradycyjnym, jednym z bardziej popularnych dań jest Feijoada. Czarna fasola duszona przez kilka godzin z resztkami małego wieprzka. Danie znajdzie swoich miłośników (jestem jednym z nich!). Jeśli jednak nastawiałeś się na ceviche, guacamole czy świeże steki z tuńczyka i wołowiny, to musisz udać się na targ, a potem do własnej kuchni. W małych miastach nie ma restauracji, które trafiają w gusta wybrednych Europejczyków. Kolację ze wspaniałych składników (których jest tu naprawdę cała masa) trzeba więc przygotować samemu.
Serca turystów skradło jednak churrasco. Najszybsze wydanie „drive – thru” to zamówienie szaszłyczków z okna swojego wypożyczonego pickupa. Jest to możliwe, ponieważ te popularne restauracje znajdują się często na ulicy, pod gołym niebem. Rozstawiane są zwykle po zmroku i czynne do ostatniego klienta. Moim ulubionym „patykiem” są serca (coração) oraz dobrze wysmażony, ciągnący się serek (queijo).
Przepis na pyszne steki z tuńczyka:
Brazylia to nie puste laguny i cały dzień pływania
Po pierwsze, słońce wschodzi i zachodzi codziennie o tej samej godzinie: 5:30. Tak, więc z plaży trzeba ewakuować się około 17:00. Po drugie, w listopadzie panuje tu największy tłok, szczególnie na małych lagunach, które są o tej porze roku już bardzo małe. Pora deszczowa kończy się w okolicach czerwca i od tego momentu wszystkie zaczynają stopniowo wysychać. Stabilny wiatr zaczyna się z początkiem września, jednak jest bardzo silny i odstrasza wielu entuzjastów freestyle’u. W tym terminie popularne są jeszcze różne destynacje w Europie, więc daleka Brazylia nie przyciąga wielu chętnych. Szczyt sezonu kajtowego przypada na październik i listopad, kiedy w Polsce pada śnieg z deszczem, a w Brazylii wiatr staje się lżejszy. Jeśli szykujesz się na puste laguny, to albo przyjedź na początku września, albo wstawaj codziennie o 4:30 i bądź pierwszy na spocie. Przy drugiej opcji również możesz się przeliczyć i spotkać innych, którzy wpadli na podobny
Brazylia to nie Dziki Zachód
Wjazd samochodem na plażę jest często zabroniony, a szczególnie wzmożona kontrola przypada w weekendy. Nawet w małych miasteczkach codziennie spotykamy patrole policji, która w każdym momencie może Cię wylegitymować i wlepić wcale nie mały mandat. Na przykład za brak zapiętych pasów lub niedziałającą lampkę podświetlającą tablicę rejestracyjną. Tu muszę też wspomnieć o mandatach za przekroczenie prędkości. Pamiątkowe zdjęcie z foto-radaru dostaje prawie każdy gringo (turysta, przyjezdny) z wypożyczonym autem. Trzeba, zatem uważać i przestrzegać zasad, jeśli chcemy uniknąć zbędnych
Zamiast Samby – Disco Polo
W słonecznym stanie Ceará najbardziej popularną muzyką, a zarazem tańcem jest forró. Popularne piosenki z mocnym beatem opowiadają o imprezach, dziewczynach i plaży. Arrasta-pé, jedno z określeń tego tańca, w dosłownym tłumaczeniu oznacza szuranie nogami. Kiedyś zabawy odbywały się tylko na świeżym powietrzu, a za parkiet służyło klepisko. Ziemię polewano wodą, a tańczący starali się raczej suwać nogami niż je podnosić, żeby nie wzniecać tumanów kurzu. Sam taniec na początku może wydawać się dość trudny, jednak po paru caipirinhach, trzeba tylko uważać, żeby nie podeptać stóp partnera. Jeśli chciałabym wytłumaczyć, czym jest muzyka, przy której bawi się większość Cearyjczyków, mogłabym ją porównać do kultury Disco Polo.
Zamiast prognozy wiatrowej sprawdź pływy
Po miesiącu spędzonym w Brazylii złapałam się na tym, że ani razu nie sprawdziłam prognozy wiatrowej. Są inne sposoby określenia siły wiatru. Jeśli zna się miejsce wystarczająco dobrze, można je zauważyć. Na porannym surfingu w zatoczce, po ilości chmur, po tym, czy ruszają się palmy w ogrodzie. To łatwe, poza tym, zazwyczaj wiatr i tak jest codziennie prawie taki sam. Najczęściej używałam 7m latawca (dla mężczyzny to zwykle 9 –10m). Wieczorami, kiedy wiatr stawał się jeszcze równiejszy i nieco lżejszy, czasami wybierałam 9m.
Pływy również są przewidywalne, ponieważ przesuwają się codziennie o około 50 minut do przodu. Sprawdzałam je rano jedząc śniadanie: jak wysoki będzie pływ, o której godzinie można będzie pojechać na lagunę tak, aby nie zatopić buggy i wrócić jeszcze za dnia, o której będą najlepsze fale. Pływy potrafią wahać się od 0,3 do 3,5 metrów. Kiedy woda jest najniższa, może być to np. 0,3m – wtedy trzeba uważać na kamienie, jest bardzo mało wody, ale za to płasko. Kiedy woda idzie do góry tworzą się najładniejsze fale, mniej więcej w połowie pływu. Przy najwyższej wodzie jest najgorzej – nie można przemieszczać się po plaży (woda dochodzi do wydm), a pływanie na Oceanie to zemsta dla kolan (inaczej mówiąc jest duży czop). Nie ukrywam, że jestem fanką płaskiej wody - moja nowa deska bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie sprężystością przy wybiciu i świetną krawędzią, nie wybijając przy okazji zębów na lekkim czopie.
Freestyle freestylem, ale ostatnio zaczęłam coraz częściej zwracać uwagę na swell i pływy przez zafascynowanie wave’em. W Cearze bardzo popularne są tak zwane downwindy, ponieważ wiatr wieje side-on (wzdłuż brzegu, ale do brzegu). Moją najdłuższą wyprawą w tym roku był 36 kilometrowy spływ z Paracuru do Guajiru (licząc w linii prostej, więc obstawiam, że płynąc zrobiłam z 3-4 razy tyle). Całość trwała 2,5 godziny, płynęliśmy we dwójkę, tylko, że mój towarzysz miał strapy, a ja nie. Wsparciem z lądu miał być mój brat, który jednak jechał do celu drogą, a nie plażą. Tak więc, nie miałam wyboru i musiałam dopłynąć. Udało się, ale następnego dnia zarządziłam day off. Brazylia to piękny kraj, który co roku zaskakuje na nowo, i jak co roku czekam, żeby tam wrócić. Dlatego koniec polskiego lata przyjmuję z radością.
Pozdrawiam
Marta Wysocka
PS: Bardzo dziękuję Shinnworld, Ozone Kites Polska oraz Kite Surfies za wsparcie.
Kuba
Źródło:
autorka tekstu: Marta Wysocka