30.04.2015
Tam, gdzie śpiewają flamingi. Sardynia okiem Zuzy Czaplińskiej.
Poprzez puste drogi rowerem na spot
Kitesurfing to niewątpliwie piękny sport, w dużej mierze dzięki swojemu zróżnicowaniu. Waveriding, freestyle, freeride, wakestyle, a ostatnimi czasy także foil - wszystkie te odmiany tworzą nieskończony wachlarz możliwości, który daje każdemu szansę na to, by odnaleźć i zgłębiać swoją własną kajtową niszę. Jeżeli o mnie chodzi, zawsze najważniejsze było podróżowanie - możliwość spakowania torby, kupienia biletu, pływania na spotach w najróżniejszych miejscach świata i przy okazji - zgłębianie kultury i zwyczajów odwiedzanych miejsc. To od początku było tym co mnie kręci, co sprawia że w domu w Warszawie nie umiem już wysiedzieć spokojnie dłużej niż tydzień. Dlatego też, kiedy pod koniec marca wszyscy moi polscy i zagraniczni znajomi pakowali torby i zmierzali albo do Dakhli (pierwszy przystanek VKWC!) albo do Egiptu, ja spakowałam walizkę, założyłam ciepłą bluzę (właściwie to dwie), wsiadłam w pociąg do Krakowa, stamtąd złapałam samolot do Cagliari... i tak oto, zupełnie "od czapy" o tej porze roku wylądowałam na Sardynii.
Pierwsza sesja przy silnym Mistralu...szczęśliwa jak dziecko
Wiem, że Sardynia to nie jest nowe, niezbadane miejsce. Polacy już tam byli, główne spoty widzieli, żadnego wielkiego 'discovery' jako takiego tam nie ma... Jednak po powrocie zdecydowanie uważam, że Sardynię każdy kitesurfer powinien odwiedzić przynajmniej raz. Jest to miejsce niezwykle piękne i chociaż nie wiem jak tu jest w sezonie, kiedy słońce wszystko wypali i zjadą się turyści (ja przyjechałam tu na 2,5 tygodnia 29 marca, więc bardzo wcześnie), Sardynia, której ja doświadczyłam jest pusta, czysta, przestrzenna, szalenie zielona i dzika w ten niezwykły sposób, który zapada głęboko w pamięć. Wszędzie kwitną żółte kwiaty. Trawa jest tak soczysta, że na zdjęciu wygląda jak potraktowana filtrem. Wszechobecne flamingi brodzą po starych solankach, a chronionych ptaków i innego rodzaju dzikiego życia jest tu tyle, że pewnie można by obdzielić nim trzy inne wyspy. Spoty do pływania? Puste. Płaskie, co dla mnie jest jak najbardziej pożądane, ale w pobliżu można znaleźć także fale. Właściwie to w zależności od tego skąd wieje i na co ma się ochotę, można wsiąść w samochód i podjechać na spot odpowiadający naszym zachciankom. Są tutaj także warunki do surfowania, ponoć na poziomie światowym. I jak tu się nie zakochać? Ta "moja" Sardynia jest fajna, jest idealnym miejscem żeby odpiąć się od świata, odpalić swojego kajta na pustej plaży i poczuć jak to jest pływać nie z innymi ludźmi tylko z naturą. I taką właśnie moją Sardynię wszystkim głodnym pięknych przeżyć polecam.
Prywatny plac zabaw w Porto Botte
Jadąc na Sardynię właściwie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Słyszałam same pochlebne opinie o tym miejscu, zdjęcia w Google wyglądały zachęcająco, ale z doświadczenia wiem że nie zawsze jest tak, jak się wydaje. Zatrzymałam się na południu Sardynii w Porto Botte, ponieważ to miejsce polecili mi znajomi oraz dlatego, że podobno jest to ta mniej znana część wyspy, a ja właśnie taki klimat zawsze wybieram. Ugościli mnie ludzie ze SKYHIGH.PL, którym tutaj oficjalnie należy się wielka wysoka piona za to, że dołożyli wszelkich starań żeby mi to życie na Sardynii od kuchni pokazać. To z nimi mieszkałam, jeździłam na spot, spędzałam czas. Nie byłam u nich jako klient, mogłam zobaczyć jak to jest kiedy się tam po prostu żyje - w jakim sklepiku robią zakupy, która polna droga prowadzi na skróty do najbliższego miasteczka, gdzie przy drodze są najlepsze warzywa od lokalnego farmera albo w jakich mundurkach dzieci chodzą tam do przedszkola (w takich fajnych, niebieskich w kratkę, śmiesznie te brzdące wyglądają wszystkie ubrane tak samo). Takie zwykłe, proste rzeczy, których turysta obłożony tym, co ja nazywam "otoczką zwiedzania" często nie ma szansy doświadczyć. I kiedy doda się je do świetnego pływania to taki wyjazd zapada w pamięć stukrotnie bardziej niż "lasty do hotelu z All Inclusive".
Góry, solanki, rozległe pola zarośnięte trawą...sceneria Sardynii zadowoli nawet najbardziej wybrednych
Miałam też okazję zobaczyć jak właściciele SKYHIGH.PL organizują i zarządzają swoją szkołą i muszę powiedzieć, że poziom jest absolutnie międzynarodowy i z czystym sumieniem mogę to miejsce polecić każdemu, kto szuka świetnie wyposażonej bazy z doświadczonymi instruktorami i doskonałym zapleczem (wielka przechowalnia, rowery, quady, trampolina, chillout, internet, restauracja... nie wspominając już o motorówce do wake na bezwietrzne dni. Czyli w skrócie rzecz ujmując - pełny serwis).
Przez cały okres mojego pobytu wiało całkiem nieźle. Przez pierwszy pełny tydzień nieprzerwanie pracował północny Mistral, zapewniając warunki średnio i mocnowiatrowe. W drugim tygodniu mojego pobytu włączyło się południowe Scirocco, które nie było już tak regularne, ale pozwoliło mi na zaliczenie kilku sesyjek na wspaniałym flacie na cyplu wyspy niedaleko głównego spotu w Porto Botte. Przywiozłam ze sobą dwa Chaosy - 8m i 11m , które właściwie wystarczyły mi na wszystkie warunki, które przez ten czas panowały. Pływałam wystarczająco, ale oczywiście pozostał mi głód na więcej. Wiosną (albo raczej - tak wczesną wiosną) wiatr nie jest jeszcze całkiem regularny, ale później kiedy już zrobi się cieplej dochodzi tutaj również termika i właściwie można spokojnie założyć, że na wyjeździe który się sobie zaplanowało popływane będzie. Kiedy wyjeżdżałam temperatury dochodziły już do 25 stopni Celsjusza!
Podsumowując, Sardynię bardzo mocno pokochałam. Wrócę na pewno, nie wiem tylko jeszcze w jakim okresie. Trochę korci mnie, żeby zobaczyć jak tu jest latem, kiedy restauracje są pootwierane, a wieczorem można na ulicy spotkać kogoś więcej niż lokalnego bezpańskiego psa. Musi tu być ciekawie, kiedy miasteczka tętnią życiem. Pewnie trochę jak w Grecji. Jednak z drugiej strony, wiosna na Sardynii jest niezwykle przyjemna i jeśli mam do wyboru pływanie wśród innych ludzi lub sam na sam z przyrodą to właściwie już wiem co ostatecznie wybiorę. Jak by na to nie patrzeć - chociaż dzielenie swojej pasji z innymi ludźmi to piękna rzecz, to chyba każdy chciałby się czasami poczuć jak pan i władca. A kiedy można przez chwilę pobyć panem i władcą takiego miejsca jak Sardynia, to nie ma się co zastanawiać.