Zacznijmy od jakiegoś optymistycznego akcentu...
Pamiętaj! Niezależnie od tego ile pływanie na desce z żaglem da ci radości, to możesz być pewien/pewna, że czeka cię co najmniej dwa razy więcej frustracji.
Jeśli mi nie wierzysz i chcesz się przekonać na własnej skórze (albo masz znajomego, którego nie da się przekonać jaki ten windsurfing jest nieznośny), to ta seria artykułów pomoże ograniczyć twoje cierpienie związane z rozpoczęciem windsurfingowej przygody do minimum.
W pierwszym artykule skupimy się na bólach uprawiania i nauki windsurfingu. W drugim (prawdopodobnie pożyteczniejszym) napiszę jak tych "bóli" można uniknąć. W trzecim artykule napomknę coś na temat kupowania sprzętu windsurfingowego.
Wszystko co znajdziecie poniżej jest oparte na moich doświadczeniach, więc nie musi być prawdziwe.
Na początek o tym co to właściwie jest windsurfing? Sprawa niby oczywista, ale jeśli miałeś do tej pory śladowy kontakt z tym sportem to może on dla Ciebie wyglądać tak:
... tymczasem wygląda on tak:
I to w bardzo amatorskim wykonaniu! W bardziej profesjonalnym wykonaniu będzie to wyglądać tak:
Jeśli twój świat właśnie wywrócił sie do góry nogami, to spróbujmy wyjaśnić skąd takie błędne przekonanie. Jedną z wielu wad windsurfingu jest jego nieprzyzwoicie niesatysfakcjonująca krzywa nauki. To trochę jak z nartami. Na snowboardzie zaczynasz szaleć po kilku dniach. Na nartach po 3 tygodniach, przy odrobinie samozaparcia zasuwasz pługiem, na krechę w dół (specjalnie wyolbrzymiam!). Nauka windsurfingu jest jak nauka jazdy na nartach... Tylko dużo gorzej (nie wyolbrzymiam).
Żeby ZACZĄĆ pływać na desce trzeba przejść przez kilka etapów:
1. Nauka pływania wypornościowego.
Najpierw uczymy się operować żaglem przy lekkim wietrze na ogromnych, stabilnych deskach. Właśnie ten "etap nauki" zdarza się mylnie postrzegać jako "windsurfing". Prawda jest taka, że jest to bardziej odpowiednik wpięcia się w wiązania snowboardowe, czy wzięcia do ręki rakiety do tenisa (znowu wyolbrzymiam!). O ile pływanie wypornościowe przy bardzo słabym wietrze jest w miarę przestępne do ogarnięcia, to może się okazać że opanowanie tych samych manewrów w warunkach 3/4bf to zupełnie inna bajka... Dodam, że mało który windsurfer nazwie 4bf wiatrem (ponownie niecałkowita prawda! są różne rodzaje windsurfingu i szanujemy je wszystkie :) ).
2. Trapez.
Umiesz przepłynąć się w tą i z powrotem na desce? Super! To teraz zrób to samo, tylko nie używaj rąk. W dużym przybliżeniu tak właśnie wygląda nauka pływania w trapezie. Trapez to taki hak za pomocą którego wczepiamy się do żagla. Po co? Bynajmniej używanie rąk w windsurfingu nie jest jeszcze passe. Po prostu nie da się utrzymać żagla na rękach (no dobrze... nie da się "długo" utrzymać żagla na rękach) kiedy wiatr generuje na żaglu wystarczający duży ciąg, żeby wprowadzić deskę w ŚLIZG!
3. Ślizg!
Dotarłeś na pole golfowe. Instruktor wytłumaczył Ci do którego dołka powinieneś celować. Trzymasz już kij w ręku... Mniej więcej na takim etapie w windsurfingu właśnie jesteś (nie wiem jak się gra w golfa, więc porównanie jest prawdopodobnie zupełnie minione, ale...). Ślizg jest wtedy, kiedy deska zaczyna bardziej ślizgać się po wodzie niż przez nią się przebijać przez co nabiera znacznej prędkości. Złapanie pierwszego ślizgu jest jak złapanie pierwszej fali. Od ślizgu dopiero zaczyna się "windsurfing".
4., 5., ..., 99.
Jak już zaczynamy się ślizgać, przy okazji zaliczając liczne katapulty (katapulta jest wtedy, kiedy żagiel wpada do wody na pełnej prędkości, a jako że jesteśmy do niego przyczepieni trapezem to razem z nim przelatujemy całym ciałem nad deską przy odrobienie nieszczęścia zahaczając o maszt), to wypadało by wsadzić nogi w footstrapy w celu poprawienia stabilności. Jak jesteśmy stabilni, to fajnie było by się nauczyć zawracać bez kąpieli choćby w formie szybkiego sztagu. Jeśli pływamy na głębokiej wodzie przy silnym wietrze, to nie obejdziemy się bez startu z wody (świat był by dużo smutniejszym miejscem gdyby za każdym razem trzeba było wyciągać żagiel za sznurek). Jak już zasuwamy z przyzwoitą prędkością to warto by się nauczyć zachowywać płynność przy zawracaniu robiąc zgrabne rufy... itd. itd.
Jesteś zawzięty i nieprzyzwoicie zdolny. Nie zraża cię czas jaki musisz poświęcić, żeby w ogóle zacząć się ślizgać na desce. A tu psikus. Jeśli zamierzasz się uczyć w Polsce, to bez certyfikatu morsa może być ciężko. W jedynych miesiącach, kiedy panują tutaj temperatury pozwalające na przynajmniej częściową ekspozycję ciała nie ma wiatru. Nad naszym morzem wieje głównie zimą. Nad jeziorami też głównie zimą, tylko rzadziej i słabiej.
Zabawa zaczyna sie przy 9bf.
Jeszcze się nie zraziłeś? Windsurfingowy sprzęt jest drogi w porównaniu do... Właściwie każdego sportu niemotorowego. Żeby tego było mało, to na każdym etapie nauki potrzebujesz innego rodzaju sprzętu. Przynajmniej jak już się nauczysz pływać to... To będziesz potrzebować jeszcze więcej sprzętu na różne warunki. Mógł bym jeszcze wspomnieć, jak łatwo ten sprzęt się niszczy, ale... właśnie to zrobiłem.
Pakowanie staje się trochę ciekawszym wyzwaniem.
Dlaczego w takim razie w ogóle ktokolwiek się jeszcze za to bierze? Ponieważ windsurfing to:
W następnym artykule dowiecie się jak postawić pierwsze kroki na desce w jak najmniej bolesny sposób...
Kuba Ż
Źródło:
https://surf.allblue.pl