Mikołaj Molenda
Na swoim koncie masz już film windsurfingowy z Kuba Kosmowskim 5am, teraz udział przy produkcji surfingowej. Imponujące portfolio. Kształciłeś się kiedykolwiek w kierunku filmowym czy wiedzę i doświadczenie zdobywałeś samodzielnie?
Ukończyłem Architekturę i Urbanistykę na Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu i choć wydaje się to dość odległe od filmu, dla mnie, działania te się przenikają. To czy komponujesz przestrzeń czy kadr jest w wielu przypadkach bardzo podobne, wynika z podobnych zasad, a dużo też zależy od intuicji i umiejętności improwizacji. Dużo też w moim przypadku daje mi to, że obydwa sporty, zarówno windsurfing jak i surfing uprawiam od dawna i pasjonuje się nimi. Dzięki temu wiem, jak wybrać lokalizację, gdzie będą najlepsze warunki, co zawodnik może zrobić w danym miejscu, jakie są największe atuty danego spotu oraz jakie problemy mogą się pojawić. Również podczas montażu i selekcji materiału ważne jest to żeby wiedzieć, który zakręt wykonany jest na największej mocy i w najlepszym stylu albo jak najlepiej pokazać ducha surfingowych podróży. Dodatkowo, oprócz samej wiedzy o filmie bardzo dużo zależy od tego z kim pracujesz, i tak jak do 5.30 wciągnął mnie Bartek Binder, który ogarnął całą produkcję i zrobił dużo dobrych ujęć, tak w przypadku "El Sueño" miałem okazje pracować z Kubą Łubniewskim (reżyser/operator) oraz Maćkiem Krystosiakiem (produkcja). Bez dobrego teamu, wspólnoty połączonej tą samą pasją i celem, nic nie doszło by do skutku.
Kuba Łubniewski
Ilu operatorów kręciło "El Sueño" i jakim sprzętem dysponowaliście?
Film kręciliśmy we dwóch, co w tym typie produkcji jest bardzo małym zespołem reżysersko-operatorskim - wystarczy sprawdzić ilość operatorów w pierwszym lepszym dłuższym filmie deskorolkowym lub surfingowym. Tak więc pracy mieliśmy bardzo dużo i codziennie od wschodu słońca aż do wieczora, przez cały miesiąc, zajmowaliśmy się tylko i wyłącznie filmem. Poranna sesja, chwila sjesty w największy upał, wywiady, podróże, wieczorna sesja. A pomiędzy tym zgrywanie materiałów z kart, obsługa kamer GoPro (deski zawodników, ujęcia z wody) i wstępna selekcja. Używaliśmy 2 canonów 7D z niezbyt imponującym zestawem obiektywów, paru GoPro oraz statywów i slidera. Bardzo lekka produkcja. Choć nie tak lekko przenieść cały ten zestaw w 40 stopniowym upale.
W czyjej głowie i kiedy narodził się pomysł projektu "El Sueño"?
Pomysł powstał jesienią 2010 roku, już wtedy szukaliśmy sponsorów, przygotowałem wstępne szkice scenariuszy, prezentację, ale nie udało nam się zebrać odpowiedniego budżetu. Dopiero w roku 2011 udało się wszystko dopiąć. Pomogła nam firma Front Brand Integrated, która zajęła się promowaniem projektu i zebrała razem budżety sponsorów. Zaprosiłem do współpracy Kubę Łubniewskiego, co dało nam dużo profesjonalnego podejścia do filmu, reżyserii i zdjęć, i tak wzmocnieni, ruszyliśmy w podróż.
Czemu akurat wybór padł na Meksyk jako miejsce do nakręcenia "El Sueño"?
Powodów było kilka, ale najważniejszym były warunki surfingowe. Wspaniałe fale, duży wybór spotów, od zawsze działającej, dość zatłoczonej, Punty, przez różne malownicze lokalizacje wyjazdowe, aż do radykalnej, zaliczanej do jednej z najlepszych i najniebezpieczniejszych fal na świecie, Zicateli. Puerto Escondido jest dzikie i egzotyczne. Przyroda jest bardzo bogata: palmy, kaktusy i drzewa mango, które zrzucają Ci dojrzałe owoce wprost pod nogi. Powietrze wypełnione jest odgłosami dżungli, las namorzynowy, przez który przepływaliśmy jadąc na Barra de la Cruz podobno roi się od krokodyli, a jak wychodzisz o świcie na spot to trudno stwierdzić ile jest ludzi na line-up'ie bo ogromne, siedzące całymi stadami na wodzie, pelikany robią sztuczny tłok. Kultura jest bardzo oryginalna, charakterystyczna i przesiąka wszystko, ludzie wspaniali i pomocni, a kolory meksyku niepowtarzalne. Tego potrzebowaliśmy. Wielką zaletą tego miejsca jest również to, że znajduje się tam polska baza surfingowa Surf-Mex, w której ugościł całą naszą załogę Marcin Jabłoński.
Mieliście ściśle zaplanowany scenariusz którego się trzymaliście czy, częściowo życie i kolejne dni w Meksyku pisały scenariusz filmu?
Opisaliśmy kształt filmu, zawarliśmy w nim główne pomysły, sposób narracji, klimat, sytuacje, na które powinniśmy zwrócić szczególną uwagę, spisaliśmy pytania do wywiadów, przeanalizowaliśmy naszych bohaterów i zdecydowaliśmy, co z nich chcemy wydobyć. Resztę byliśmy zmuszeni pozostawić otwartą, gdyż nie mieliśmy okazji polecieć tam wcześniej na miesiąc, opisać lokalizacji, poznać ludzi i napisać pełnego scenariusza. Nie było to możliwe w tym budżecie. Kolejne dni w meksyku dawały nam nowe informacje, odkrywały możliwości i wraz z Kubą spisywaliśmy pomysły do realizacji.
Mieliście jakieś problemy w trakcie kręcenia filmu? Utopione kamery, lokalesi,...?
W zasadzie nic poważnego się nie działo, mieliśmy parę usterek i zaginionego sprzętu. Lokalesi w większości nie stwarzali problemów poza jednym podstarzałym fotografem, który zawsze marudził jak nagrywaliśmy materiał na Zicateli. A policja kiedyś przywłaszczyła sobie moje 500 peso podczas przeszukania ;-). Wszystko nam wynagrodziło doskonałe jedzenie i to, że wszyscy dookoła są uśmiechnięci.
29 czerwca odbyła się premiera, jak czułeś się na scenie przed publiką zgromadzoną na sali kinowej?
Szczęśliwy, że udało nam się zamknąć ten dość złożony projekt i mamy teraz okazje pokazać szerszej publiczności to jak wspaniały jest surfing, ile w tym pasji i zaangażowania. Udało się opowiedzieć o braku barier pomiędzy ludźmi z różnych krajów, kultur, w różnym wieku. Cieszyłem się też, że na sali siedziało tyle wspaniałych ludzi, którzy pomogli nam ten film ukończyć i wnieśli do niego tyle dobrej energii i talentu. Byli to zarówno muzycy (Paweł Szamburski, The Phantoms, Alte Zachen), nasz dźwiękowiec Marcin Lenarczyk, montażyści Wojciech Włodarski, Tomek Poszwiński, Kuba Pietrzak, ekipa ze Stage2, która zajęła się post-produkcją oraz wielu innych, których trudno tutaj wszystkich wymienić.
Premiera filmu za wami, jakie dalsze plany? Festiwale, DVD, udostępnienie filmu on-line?
Tak, przygotowujemy w tej chwili materiały, żeby wysyłać film na festiwale. To na ten moment blokuje inne możliwości publikacji, ale na pewno za jakiś czas film będzie ogólnie dostępny.
Jak masz plany na wakacje? Jakieś nowe projekty filmowe na horyzoncie?
Wakacje spędzam w Warszawie, bardzo lubię lato w Polsce. Jesienią i zimą pewnie pojadę na surfing. Jasne, że na horyzoncie coś jest!