Bali to drugie najlepsze miejsce na świecie do surfowania tuż za Hawajami,ciepła woda cały rok,fale można znaleźć przez cały czas. Sezon surfingowy ma miejsce w sezonie gorącym od maja do sierpnia,ale jest pełno ludzi w tym okresie, także początkujący mogą czuć się zagubieni. Przywiezienie dechy z europy samolotem to 50-200 Euro. Jeśli dechy nie macie czy też połamiecie ogrom sklepów firmowych i lokalnych wesprze Was całym asortymentem. Używaną dechę można kupić za 100-150 dolaros. Bali oferuje poziom od beginnera w Kuta Beach i Padma Beach, aż po najbardziej hardcorowe spoty jak Uluwatu czy PadangPadang. Są 2 kite'owe kluby i jeden windsurferowy ale nic nie można przewidzieć co do pogody. Z wiatrem tu bywa różnie, także jeśli ktoś tu zostaje na długo, to może mieć szczęście, natomiast windsurferzy jak i kite'rciarze wielkich uciech danym surferom raczej tu nie zaznają. Ubraniem całorocznym może być krem do opalania i szorty, więcej nie trzeba.
Ja leciałem z Warszawy LOT'em do Frankfurtu, potem FLY EMIRATES do Dubaju I tymi samymi liniami do Jakarty, skąd LION AIR'em zawitałem na Bali. Mój wybór nie był najlepszym, najtaniej jest latać QATAR'em. Ostatnio widziałem bilety z Berlina na Bali za 750 Euro w 2 strony. Można wybrać się też do Moskwy skąd są 4 połączenia bezpośrednie na Bali dziennie. Możliwe jest też wybranie się z Warszawy do Bangkoku przez TURKISH AIRLINES lub ukraińskim AEROSVIT tudzież węgierskim MALEV, a dalej z Bangkoku na Bali przez AIR ASIA. Zarezerwowaną wcześniej (ok.3 miesięcy) kuszetką można dojechać za 60złotych do Frankfurtu i z tego niemieckiego miasta GULF AIR oferuje przelot do Kuala Lumpur i z powrotem za 630 Euro, dalej na Bali służy pomocą AIR ASIA. W Kuala Lumpur obywatele Polski dostają wizę 90 dniową za darmo. Samo lotnisko w Kuala Lumpur zostało wyróżnione jako najlepsze lotnisko na świecie. Polecam szukać samemu, a nie przez biura podróży, zawsze pobierają prowizję, która to potem może zafundować nam coś innego. Pomocna jest www.airasia.com łakomczuchy niskich cen odnaleźć tam mogą prawdziwie chrupiące bilety. Już wkrótce mają być połączenia z Kuala Lumpur do Pragi, Londynu, Moskwy i Berlina od 300Euro w 2 stronywiadomo że z przynajmniej 6 miesięcznym wyprzedzeniem.
Na lotnisku w Jakarcie jak i na Bali przywita Was piękny napis: death penalty for drug traffickers. Czy to kara śmierci czy więzienie za gry w karty nawet gdy na stole leżą dwa złote, nie ważne. Jak ktoś ma żyłkę hazardzisty radze strzelić rundkę pasjansa na laptopie. Z miejsca przeatakują Was wiecznie uśmiechnięci i pomocni wymieniacze walut, taryfiarze, prywatni przewoźnicy. Będą Was zaklinać dobrymi cenami, taniością no i tym że jesteście już ich przyjaciółmi. Z ceną można się dogadać, ale najwygodniej wziąć taryfę Blue Bird klima, czarna syntetyczna skóra, taximeter no i drajwer nie zmienia się z bratem na skrzyżowaniu 3razy podczas kursu co można uświadczyć w Jakarcie.
W Indonezji walutą jest Rupiah, których to aż 4,000 dostaniemy za jednego poczciwego złocisza, Borat'cki dolar US&A to nieco ponad 9,000 a Euro ponad 14,000. W polskim turystycznym przeliczniku walutowym małe piwo to Rp.9-12,000 a duże 0,6l to Rp.15-17,000. Góruje piwo Bintang, protegowane dziecię z innej zielono butelkowej znanej marki. Lokalna wódka 'arak' jest do kupienia w sklepach (najlepsza w dużej zielonej butli) albo po ludziach w plastiku po mineralce, czasami posmak benzyny, ale ze sprite i limonką tanio i efektywnie.
www.magicseaweed.com - fale,przypływy, odpływy, poziom fal, fazy księżyca co gdzie i jak. Bardzo dobra i przydatna prognoza pogody. Każdy z tego korzysta, a skoro tak, nie może to być zła rzecz. Niestety jedna rzecz, Bali to nie taka sama frajda dla windsurferów i miłośników kite'a jak dla surferów. Z wiatrem bywa różnie, czasem jest czasem go nie ma. Jest to na prawdę nieprzewidywalne, także może być, że wybierzecie się i trafem będzie wiało albo spędzicie Wasz cały pobyt na plaży oglądając jak surfują inni..
www.wannasurf.com/bali - wszystko o surfingu na Bali. Znajdziecie tam wykaz wszystkich surferskich spotów na tej małej wyspie oraz gdzie się one znajdują w jakich porach roku są najlepsze fale do surf'a, kto tam powinien pływać, jakiej deski używać, jakie są fale. Na ich stronie można znaleźć opis każdego spotu, a jeśli będą problemy z dojazdem lokalni surferzy czy to na wodzie czy wypożyczający deski za Rp.30,000 za dzień powiedzą Wam jak gdzieś dojechać. Bali jest dobrze oznakowane, czasem tylko znak jest za gałęzią drzewa,więc szybka jazda na skuterze nie zawsze jest wskazana.
www.wannakite.com - kite na Bali. Tyle że tak jak pisałem, jest to na prawdę nieprzewidywalne. W zeszłym miesiącu przyjechał na Bali pro team z Węgier na surfing, 7dni na miejscu, fal nie było. Co tu mówić dopiero o latawcu.
Z ręką na sercu,chyba że ktoś go nie ma (serca albo ręki) pieniądze wydane zostały na bilet, teraz czeka Was spłukanie się na hotelach, no bo przecież to jest B A L I. Nic bardziej mylnego, spanie w centrum imprezowej Kuty z pobliską piaszczystą plażą dobrą do surf'a i kite'u można znaleźć już za Rp. 50,000( 5 zielonego dolca, przy obecnym miernym kursie dolara to jakieś 10zł). W standardzie można znaleźć łóżko, toaletę, zimną wodę i wiatrak. Luksusy jak ciepła woda, większy pokój, większe wyrko oraz klima wiążą się z wyższą ceną. 99,9% takich tanich motelików oferuje śniadanie i posiada depozyt, gdzie możemy złożyć nasze drogocenne skarby oraz parking gdzie można zaparkować skuter. Jest to fajna opcja, bo można spanie mieć za grosze. Wiadomo że są droższe hotele, z tym że akurat te to każdy potrafi znaleźć. Jeśli zostajecie na miesiąc czy dłużej to polecam serdecznie pospać dzień czy dwa w takim moteliku i rozejrzeć się za wynajmem domu, można znaleźć 4pokojowy dom(albo gołe ściany albo mierne wyposażenie) już od 850,000 Rupiah miesięcznie, może to być w Jimbaranie, gdzie ja obecnie mieszkam, motorem 10minut na bypassie od Kuty, to oznacza, że za 100dolców w 4pokojach może spać 810osób. Nawet jak będziecie musieli kupić dziadowskie materace za 30dolców, to i tak przy takiej grupie jest to okrutna taniocha.
Na Bali właściwie nie ma transportu publicznego, rzadko poza centrum można uświadczyć chodnik czy poczciwą zebrę wymalowaną na drodze. Jeśli będziecie żyć w Kucie i tylko tam chcecie surfować, to oznaczacie że jesteście urodzonymi leniami. Życie na tej wyspie wiąże się ze zorganizowaniem sobie środka lokomocji. Skuter, tani w utrzymaniu, mały, zwinny, można zamontować osprzęt do przewozu deski. Cena wynajmu za miesiąc to Rp.400,000(za dzień Rp.25-50,000), benzyna kosztuje na stacji Rp.6,000, a z butelki przy drodze Rp.7,000. Wynajem starego auta jak Toyota Kijang to Rp.150,000/dzień. Można drożej, można lepsze auto. Polskie Międzynarodowe Prawo Jazdy nie uwzględnia Indonezji, na szczęście indonezyjscy policjanci o tym nie wiedzą. Jeśli nie macie prawka, to też nie jest problem, Indonezja korupcją stoi i żyć z tego będzie jeszcze długo i szczęśliwie, czy to bez prawka, bez hełmu czy po pijaku (albo jedno wielkie kombo) da się zapłacić, wezmą Was na boczek, pogadają, można się potargować, jedyna rada bądźcie grzeczni, mówcie spokojnie, nie przerywajcie, nie gestykulujcie. Średnia cena za mandat to Rp.50,000. Warto mieć dwa portfele, z kasą i bez kasy. Do tego bez kasy warto jeszcze mieć gadane i niewinny wyraz zagubionego turysty. Ostrożnie na drodze, lokalni często mają lusterka tylko dla ozdoby, nie używają kierunkowskazów, jeżdżą bez kasków. Trójka 8latków na skuterze albo cała 45osobowa rodzina to tutaj norma, natomiast wg. przepisów mogą być tylko 2 osoby. Z drugiej strony mówienie o jakimkolwiek przestrzeganiu jakichkolwiek regulacji jest ciekawie.
Co jest kolosalnie ważne to ubezpieczenia zdrowotne, dobre. Jeśli się roztrzaskacie na tych małych pędziskuterkach, niech Was nie zabierają do szpitalu RS Sanglah w Denpasarze (Rumah Sakit szpital). Po 8h czekaniu z wystającą kością źle złożyli mi rękę i czeka mnie operacja po powrocie. Ostatnio dwóch lokalnych wjechało mi w tyłek jak skręcałem, trzeba uważać, na siebie i na innych. Nie chwalcie się też że macie ubezpieczenie, naliczą Wam wyższą cenę, mówcie że nie macie, dostaniecie niższą cenę. Targować się trzeba wszędzie, nawet w szpitalu. Można, ja stargowałem się za kolegę ze 180dolarów na 40ści. Dowiedzcie się też w razie czego jaka jest telefoniczna linia całodobowa oraz jakie szpitale na miejscu obsługuje Wasz ubezpieczyciel. Mimo wszystko: hatihati (bądź ostrożny)! Żeby tak nie straszyć dodam, że Bali obfituje w wiele górskich pięknych dróg i serpentyn niesamowite wrażenia z jazdy - lasy, wulkany, góry, jeziora, morze i plaże. A to wszystko jedynie godzinę dwie jazdy motorem z Kuty.
Odległości liczy się w czasie, jak nie korek to zawijasy na drodze. Jak ktoś nie jeździł wcześniej motorem, albo autem, wynajmijcie automat Yamahe Mio,Honde Vario albo Nuevo. Zaznaczcie żeby gość co wynajmuje uwzględnił, że kontrakt wynajmu obejmuje ubezpieczenie na wypadek kradzieży, nie kradną raczej tutaj, ale jakby co będziecie w plecy tylko sto dolarów a nie 600 lub więcej żeby odkupić motor (nówka sztuka Vario chodzi za USD1,400). Niechętnie to zaznaczają, ale jest to opcja bezpłatna, jak mówią, że płatne to kłamią, bo lubią wysysać z białasów kasę. Trzeba ich trochę przycisnąć. Indonezyjczycy mają kulturę poddańczą, a do tego narzucił mu ją biały człowiek, także trochę wiary w siebie nie zaszkodzi. W Indonezji obowiązuje ruch lewostronny.
Mie to makaron, nasi to ryż, a goreng oznacza smażony. To dwa z najbardziej prostych dań w Indonezji. W warungu (w chatce, domku, szałasie, wiacie czymkolwiek z wokiem i paniskiem) na ulicy kosztuje Rp.7,000, w knajpie i restauracji 1224,000 Rupiah. Dobre żarcie jest właściwie wszędzie, można przebierać i wybierać. Zjeść solidnie da się za 26dolarów, dokładacie 34dolce i jecie w dobrej restauracji. Życie w Indonezji jest tanie. Duże i pycha am am jest na ulicy Legian w klubie Sky Garden, vis a vis drogiego Maccaroni. Jeśli nie dopadnie Was choroba zwana sprintem z falującą na wietrze rolką papieru, to eksperymentujcie i próbujcie lokalnego żarcia. Polecam 'fuyung hai' wysmażany wielki pancake z kogutem i warzywami serwowany ze słodko-ostrym sosem. Balijczycy lubią na otro, dlatego mniemam, że niejeden kebabowy kozak zastanie tu prawdziwy test co to znaczy mała niewinna zielona czy czerwona papryczka. Spożywajcie owoce w sokach albo zwykłe. Ananasy są po 5060groszy. Coś czego nie ma albo ja nie wiem że jest w Polsce to dragon fruit, rambutan, snake fruit i bintang (gwiazda). Avocado, mango, guava, papaya i pozostałe są w normie, gruszki mają tylko taki bezpłciowy wodnisty smak.
...czyli surfer bez fal. Sklepy i bazarki targowanie się to obok badmintona narodowy sport mieszkańców tego kraju, zjeżdżajcie z ceny 70% danej przez sprzedawcę, chociaż jak kupicie za połowę oferowanej ceny to też jest dobrze. Liczne kafejki, knajpki z muzyką na żywo i z bilardem to towarzyski koloryt tej społeczności, klubów jest mnóstwo objedźcie te w Kucie i Seminyaku. Ostrożnie też na Lady Boysów,wiem wiem wyglądają czasem jak modelki ale to przebrani kolesie. Nie kupujcie też narkotyków zwłaszcza na ulicy i w klubach (nie na Bali), często są to policjanci po cywilnemu i albo Wam się uda i kupicie towar kiepskiej jakości albo czeka Was długoterminowy bezwizowy pobyt w więzieniu jeśli nie macie na łapówkę 610tys dolarów albo więcej.
Jeśli nie sklepy i imprezy to podróżowanie, jalanjalan. W Ubudzie, w centrum wyspy, znajduje się małpi gaj. W Ujung można zobaczyć pałac na wodzie, Tirtagangga oferuje cudowne ogrody królewskie. W Pura Ulun Danau Bratan znajduje się świątynia z 11piętrowym dachem, a do tego położona jest ona przy brzegu jeziora w wygasłym kraterze wulkanu. Można tam latać na lotni za motorówką i pływać na nartach wodnych. Air Sanih/Panas to zimne i gorące źródła na NE i NW Bali. W Tanah Lot na zachodzie wyspy znajdziecie świątynie wybudowaną na skale w nieznacznym oddaleniu od brzegu. Na północy w Lovinie jak się wstanie o 6rano to za Rp.50,000 można popływać na łódce za delfinami. Na południu w Nusa Dua jest Water Blow gdzie dzięki uformowaniu skał woda z morza wzbiera się w wąskiej kotlinie i wystrzeliwuje w powietrze. Również na południu w Jimbaranie znajdziecie najlepsze restauracje sea food jak i park Geweka z dwiema monumentalnymi rzeźbami; dalej po drodze plaża Dreamland, plaża PadangPadang i Uluwatu spot surferski jak i świątynia z małpami i tańcem ze sztyletami - Kecak. Wszystko w otoczeniu pięknych klifów.
Balijczycy to artyści - malarze, rzeźbiarze, tancerze, muzycy, aktorzy. Gamelan zespół instrumentów (metalofonów, ksylofonów) obsługiwany przez wiele osób, jest często słyszany nawet jak się gdzieś przejeżdża po Denpasarze. W Gianyar można za Rp.50,000 obejrzeć 1,5h spektakl Barongaktorzy, maski, muzyka. Wszystko w jednym miejscu, zwykle przedstawienia organizuje się na ulicy, siada 1000 osób wzdłuż i cierpliwy tłum czeka aż zbliży się do nich akcja przedstawienia by następnie ponownie się oddalić ku innym uczestnikom. Jest też rafting, quady są wodospady o klawych nazwach GitGit, SingSing; jest też całkiem świeże zoo i Safari Park wraz z Parkiem Narodowym. Znajdzie się i rekreacyjny Aqua Park w Kucie jak i bungee w Seminyaku. Jak ktoś ma 23dni niech się wybierze na pobliską wyspę Nusa Lembongkan za 70,000 Rupiah (powrót za 45,000) z portu Benoa. Stamtąd za ok.25dolarów na cały dzień można wynająć łódź ze sprzętem do snorkelingu i popłynąć do Crystal Bay na Nusa Penida takiego podwodnego świata, jakiego nawet Nemo nie widział. Ja krzyknąłem pod wodą z wrażenia, a kolega obieżyświat twierdzi, że obok Hawajów, Egiptu i Tajlandii to równie zacne miejsce.
Na Bali nie należy deptać offeringów, małych kwadratowych pudełeczek których to pełno leży na ulicach. Balijczycy muszą codziennie składać nowe offeringi, toteż dlatego wszędzie walają się te wczorajsze. Jak wspomniałem podnoszenie tonu głosu i nadmierna gestykulacja też nie są mile widziane. Poza tym, białasowi wolno niemal wszystko, bo jest biały, bo wydaje tu pieniądze, a po zamachach bombowych Balijczycy jeszcze bardziej dają sobie wchodzić na głowę by odzyskać turystów. Wizę można dostać w ambasadzie w stolicy albo nabyć po przylocie wersję turystyczną tego dokumentu. Pijcie tylko wodę butelkowaną/przegotowaną. Warto zrobić szczepienia przed wyjazdem, chociaż jak rozmawiam z ludźmi to tylko ja mam pełna międzynarodową książeczkę szczepień, zrobiłem je dla własnego komfortu zdrowotnego jak i psychicznego. Cene full szczepień w Warszawie to ok. 600PLN (żółtaczka typ A i B, polio, tężec, tyfus, dur brzuszny). Sprawny i dobrze odżywiony organizm malarii bać się nie musi. Złapać Was może sraczka, rzadko denga i ameba (brzmią dziwnie, ale mogą być śmiertelne).
Nazwa Bali wywodzi się od dwóch wyrazów: baniak (dużo, wiele) oraz liburan (święto) wiele świąt. Balijczycy pędzą swój żywot na wypełnianiu ceremonii ,zaspokajaniu dobrych i złych demonów. Wydają na to kupę szmalu, dlatego wiele z nich jest biedna. Ceremonie są barwne, żywe i wciągające, czy to ślub, celebracja bogini mądrości Saraswati, czy też pogrzeb lub kremacja - kwiaty, kolory, wstążki, muzyka zawsze jest tu obecna. Podczas święta Ogoh-Ogoh ludzie robią wielkie kukły, a dzień później jest dzień Nyepi dla poszanowania naszej planety, nie wolno wychodzić z domu, używać elektryczności i robić hałasu. Tyczy się to bezwzględnie wszystkich, nie działa lotnisko, ulice są opustoszałe a specjalne służby pilnują, by nikt się nie przemieszczał, nie palił świateł, nie robił hałasu. Upomnieniem może być nagana słowna albo kamień rzucony w dom. Ceremonii jest bez liku, banyak liburan.
Azjaorient, daleko, gorąco, mali żółci zaradni ludzie. Balilato, słońce ..deski gorące. Takie przeciętne wyobrażenie o tej jednej z 17,500 wysp z największego archipelagu na świecie ma równie przeciętny biały człowiek, a raczej 'bule'. Takie same brutalne uproszczenia o naszym kontynencie i kulturze są czynione przez takich samych przeciętnych Azjatów jak nas bule. Bule to każdy nie Indonezyjczyk, a w praktyce każdy biały. Indonezja to największy kraj muzułmański na świecie i ku zdziwieniu wielu Indonezyjczycy nie są Arabami. Bali jako hinduistyczny rodzynek w całej tej wielkiej układance jest miejscem, które jednocześnie jest Indonezją i nią nie jest. Czy można nazwać Władysławowo epicentrum i skupiskiem całego dobrobytu dziejowego narodu polskiego jeżeli wypowiadają się przebywający tam w sezonie zacni Warszawianie, to tak ale oni również racji do końca nie mają.
Przyjechałem na Bali na rok, uzyskałem stypendium naukowe od rządu indonezyjskiego. Co tu można studiować język, kulturę to tak w drobnym uproszczeniu. Można pracować, o ile nie ma się zakazu pracy jaki mają czasami studenci ale to jest Indonezja, wszystko wolno. Trzeba wiedzieć tylko jak. Generalnie jest to dla mnie ogromne życiowe doświadczenie, którego detali nie sposób opisać zaledwie na kilku stronach. Przyleciałem samolotem, wracać będę drogą lądową przez Azją. Zajmie mi to około miesiąca i przypuszczam, że cenowo będzie to porównywalne z zakupieniem biletu lotniczego. Dlaczego tak? Przygoda.
Pozdrawiam, Adam Jankowski
Krzysiek