08.11.2005
Jak kupić używany, ale dobry sprzęt kitesurfingowy ?

Jesień i nadchodząca zima to czas promocji i wyprzedaży sprzętu: nowego w promocyjnych cenach i używanego czasami nawet za grosze. Jasna sprawa, że kite'y używane są tańsze i właśnie one stanowią najczęściej obiekt zainteresowania i pożądania początkujących, głównie ze względu na cenę.

Jest jednak kilka spraw na które należy zwrócić uwagę kupując sprzęt używany. Ten kto pływa już chociaż jeden sezon na kicie to nie da się pewnie tak łatwo złapać na bubla, ale nowi adepci sztuki latania mogą mieć z tym problem, szczególnie ze zajawkę prawdopodobnie złapali w te wakacje a z kitem spotkali się jedynie podczas kursu. Czas na własny sprzęt - jasna sprawa, ale trzeba uważać! Prawda jest taka, że nie można porównywać kitów z 2003 roku z tymi z 2004 i 2005. Postęp idzie bardzo szybko do przodu. Kite z 2003 to w zasadzie kite stary, ale jeszcze nadający się spokojnie do używania szczególnie dla początkujących ( oczywiście znaczenie ma tez model jaki kupujemy !). 2002 to już historia i na 90% nie warto w niego inwestować kasy.

Kupując używanego latawca trzeba koniecznie zwrócić uwagę na kilka spraw. Nie można się sugerować tym, że skoro worek wygląda jak nowy to latawiec jest w takim samym stanie. Mało kto używa worka codziennie, latawiec spędza w nim najczęściej tylko zimę, albo podróże zagraniczne. Jest tak dlatego, że worek to tylko dodatkowy grat do pilnowania na spocie (plaży gdzie można się rozwalić z całym sprzętem), a samego kita łatwiej spiąć trapezem, lub piątą linką i po prostu wrzucić do samochodu. Oczywiście nie jest to zasadą !

Przetarcia materiału widać najlepiej pod światłoPrzetarcia materiału widać najlepiej pod światło

Kite to najczęściej zestaw: latawiec + bar z linkami + pompka + pokrowiec (Cabrinha, Naish, North tak to właśnie robią). Z workiem i pompka to się rożne rzeczy mogą zdarzyć, ale kupując używanego kita warto kupić od razu kita + oryginalny bar z nim, ponieważ nie wszystkie bary działają dobrze z każdym kitem i zresztą wydatek na sam bar to często 30 % wartości kita używanego i tak na przykład kupujemy kita za 1500 zł a tu się okazuje ze nie ma bara, a to najczęściej wydatek około 400 - 500 zł ! To samo się tyczy linek na barze. Koniecznie trzeba je rozłożyć i sprawdzić czy nie ma na nich supełków, czy maja jednakowa długość i czy nie są tak przetarte ze trzeba je natychmiast wymienic. Linki wymienia się parami, czyli po 2 sztuki ( producenci zalecają wymianę pełnego kompletu). Koszt takich właśnie 2ch linek to niestety wydatek od około 300 zł. Niefajnie co ? Kupując używanego kita trzeba go koniecznie wyjąc z worka ( wiadomo kota w worku się nie kupuje :) Wyciągamy go po to, żeby go oczywiście nadmuchać i sprawdzić szczelność komór. Cena małej poprzecznej komory to 50 - 70 zł, ale komora główna kosztuje już około 300 zł, co więcej często trzeba czekać kilka dni na jej dostarczenie. Oczywiście można łatać i zgrzewać itepe, ale to tez jest wydatek.

Na pierwszy rzut oka jest OK

Nadmuchany kite powinien poleżeć około 1h, bo dopiero wtedy wykryjemy mniejsze dziurki. W tym czasie warto się przyjrzeć kite'owi, sprawdzić czy jego kształt jest półokrągły, czy komory poprzeczne ułożone są prostopadle do głównej ( no chyba ze oglądamy jakiegoś Bow kita...) i ponegocjowac cenę :P Materiał z którego wykonany jest latawiec nie powinien być wyświechtany i przeźroczysty jak papirus, bo na pewno porwie się bardzo szybko. Wszelkie naprawy powyżej 10 cm w zasadzie powinny być zrobione przez tego czy innego "Celarka", czyli łata przeszyta maszynowo. Mniejsze rozdarcia musza być zaklejone łatkami z zestawu naprawczego i to z obu stron, a łatki powinny mieć zaokrąglone rogi, po to żeby były bardziej odporne na odklejanie. Srebrna izolacyjna taśma klejąca to sposób tylko doraźny, jeśli pod ręką nie mamy nic innego a chcemy pływać bo są warunki.

Bar to nie tylko kawał kija i 4 linki

Bar

Jest to element odpowiedzialny za nasze bezpieczeństwo. Im starszy bar tym więcej się można spodziewać przeróbek i udoskonaleń. Można go skrócić, przerobić w nim system bezpieczeństwa, dodać lub odjąć leasha....Każda firma ma swoje patenty i na prawdę w każdym barze można "coś " zepsuć. W miarę rosnących umiejętności często przerzucamy się z tradycyjnego leasha przypiętego do systemu bezpieczeństwa na tak zwanego HP leasha i warto zwrócić uwagę, czy dostaliśmy oryginalnego leasha jaki był w zestawie i czy jest właściwie na nowo zamontowany. Jeśli doszło już do jakiś nieodwracalnych przeróbek, to inżynier - twórca powinien koniecznie się do tego przyznać i co więcej wdrożyć nas w to co zmienił a przedewszystkim w to jak to działa ! Nie warto dochodzić na własnej skórze co miał na myśli robiąc to czy tamto. Długość linek to przeciętnie 27 metrów. Naish na przykład w niektórych modelach kitów ma linki dzielone 20 + 7. Krótsze linki = szybszy kite, ale o mniejszym zakresie wiatrowym. Na początek polecam jednak dłuższe lineczki, mniej irytacji i więcej pływania.

Latawiec i działający system bezpieczeństwa to gwarancja naszego zdrowia i życia. Serio ! Nie ma nic gorszego niż brak możliwości uwolnienia się od latawca który ciągnie nas nie wiadomo gdzie i....nie wiadomo jak wysoko.


Decha

Deska kitesurfingowa, przeciętnie 120-140 cm

Na pierwszy rzut oka stan deski ocenić łatwiej niż stan latawca, ale również jest kilka pułapek. Niektóre mogą się kryć na przykład pod lanserskimi naklejkami. Warto pomacać co jest pod naklejka, bo może być tam na przykład dziura, a tego bardzo byśmy nie chcieli. Dno deski też może nam dużo powiedzieć o jej stanie, mocno porysowana oznacza albo rafy w Egipcie, albo ambicje właściciela do atakowania sliderow, kickerów, deskarzy...itp. Tu decyzja należy do Ciebie. Deska może być też złamana, szczególnie narażone są okolice tylniej nogi - lądowanie kiteloopow. Popękana farba to już sygnał że coś jest nie tak.

Dokładnie oglądamy krawędź
















Rozwarstwienia zdecydowanie dyskwalifikuja deskę do tego żeby zapłacić za nią więcej niż 300 zł. . Finy czyli nieformalnie "stateczniki" nie powinny być popękane i powyszczerbiane. Gdy się ruszają, to albo nie są dokręcone i jest pełno piasku pod podkładką, albo maja przekręcone gwinty. Z pierwsza wariacja jeszcze poradzić sobie można przy pomocy śrubokręta ale druga opcja czyli przekręcony gwint jest najczęściej nie do uratowania. Jedyna szansa to przymocowanie takiego fina na jakiś mocny klej, który pakujemy do dziury w finie i w ten bigos wkręcamy śruby mając nadzieje że jakoś złapie. Najczęściej nie łapie. Finy tanie nie są. 4 sztuki z G10 to 200 zł w portfelu mniej.

Warto chyba po przeczytaniu tego tekstu zastanowić się nad okazjami i poszukać "dziury w całym " po to żeby latać a nie łatać.

Sprawny sprzęt = sama przyjemność !



Bogo

top