21.06.2005
Jazda testowa - Exocet SpeedSlider M69 Next



Pierwsze modele SpeedSlider pojawiły się w palecie Exoceta w 2001 roku. Od początku były to bardzo dynamiczne deski freeride, które przede wszystkim stawiały na wysokie osiągi, często zbliżone do wyczynowych modeli race. A ponieważ były przy tym dość łatwe do opanowania przez rekreacyjnych deskarzy, szybko zdobyły spore uznanie. W ubiegłym roku Exocet, zgodnie z obowiązującymi trendami, skrócił swoje deski i nieco je poszerzył. Mieliśmy już okazję poznać wcześniejsze modele SpeedSlider, dlatego byliśmy ciekawi, jak te zmiany kształtu wpłynęły na ich charakter.

Konstrukcja i wyposażenie

Testowaliśmy najmniejszy model M69. Ma on 255 cm długości, 69 cm szerokości i 120 litrów pojemności. Exocet oferuje Speedslidery w dwóch wersjach konstrukcyjnych. My opisujemy deskę wykonaną w nieco cięższej i tańszej technologii, tzw. Monolithic Epoxy, która według danych producenta waży ok. 8.5 kg (lżejsza wersja tego modelu ok. 7.9 kg).



Wizualnie deska sprawia dość zwarte wrażenie. Ścięty dziób i równoległe burty nadają jej dość szeroki wygląd na całej długości, choć podane 69 cm wcale nie bije jakichś rekordów w tej klasie. Od swojego poprzednika jest tylko o 2 cm szersza ale aż o 12 cm krótsza, na dodatek ma o 2 litry więcej pojemności. Jak to pomieszczono? M.in. przez podwyższenie burt. Nowy Speedslider jest teraz trochę "wyższy". Patrząc na deskę z boku, wyraźnie widać jak długo pozostaje płaska (od rufy), ale już sam dziób podnosi się na bezpieczną wysokość. Dno również jest dość płaskie, bez wyraźnie zaznaczonego V czy zagłębień.

Konstrukcja wydaje się bardzo solidna. Pokład jest twardy i pokryty skuteczną warstwą antypoślizgową. Rekreacyjny charakter nadają desce wmontowany ochraniacz dziobu i duży piankowy dywanik pod stopami. Do wyboru mamy kilka ustawień strzemion, od typowo "wyścigowego" na zewnątrz pokładu, do bardziej rekreacyjnego - wewnętrznego. Na dodatek można zamontować tylko jeden, centralny strap na rufie. Taka opcja z pewnością przyda się początkującym do nauki żeglugi w strzemionach, ale do bardziej zaawansowanego pływania w ślizgu nie ma to większego sensu. W każdym razie plus dla Exoceta za dodatkową opcję. Same strzemiona są przyzwoite. Nie okręcają się, są dość komfortowe i łatwe w regulacji. To duża poprawa w stosunku do ubiegłych lat, jednak całkiem możliwe, że znajdziecie na rynku bardziej wygodne. Tańsza wersja Speedslidera pozbawiona jest rewelacyjnych amortyzatorów pod strzemionami, w które wyposażone są droższe modele Exoceta. Niestety od razu daje się to wyczuć. Mimo przyjemnego dywanika, kontakt stóp z deską jest dość twardy. Do kompletu dołączony jest znakomity statecznik Ride 44 cm Selecta w systemie Tuttlebox.

Na wodzie Zaraz po wejściu na pokład, deska wydaje się bardzo stabilna. Pewnie nie bez znaczenia są jej grubsze i równoległe burty. Praktycznie na starcie czujemy się bezpiecznie i możemy skupić się na samym pędniku. A właściwie powinniśmy tak zrobić, bo moment później lecimy już w ślizgu! Deska odpala przy minimalnej sile wiatru i równie minimalnej pracy ze strony deskarza. Możemy wejść w ślizg statycznie, czyli po prostu czekając w trapezie, aż zestaw nabierze prędkości, albo wykonać 2-3 małe pompki i pach! Już pędzimy... Porównując Speedslidera do wyczynowych desek typu formuła czy do np. Hypersonica, pod względem łatwego uzyskiwania ślizgu dzieli je po prostu przepaść.


Wejście w strzemiona nie stwarza problemów, ale osoby uczące się pływania w ślizgu powinny je zamontować do wewnątrz pokładu. Na początku będzie im na pewno dużo łatwiej. Wewnętrzną pozycję sugerujemy też na bardzo silny wiatr i większe zafalowanie, zyskamy dzięki temu trochę lepszą kontrolę. Dla osób szukających maksymalnej prękości, zewnętrzna pozycja będzie korzystniejsza. Właśnie w takim ustawieniu sami testowaliśmy Exoceta.

Deska świetnie przyspiesza i oferuje bardzo stabilne, równe prowadzenie po prostej. Daje przyjemne uczucie lotu w wysokim wynurzeniu. Ciekawe jest to, że posiada jakby 2 tryby ślizgu - taki bardziej rekreacyjny, gdzie nie zmusza deskarza do większego wysiłku i bardziej wyścigowy, wymagający pewnej koncentracji i poprawnej pozycji. Jeśli się przyłożymy, Speedslider osiągnie naprawdę konkretną prędkość. Właściwie jedynym ograniczeniem jest tutaj technika surfera i ciąg w żaglu. Płynąc pod wiatr deska zachowuje się jak uproszczony racingowy bolid. Robi to bez większego wysiłku i całkiem wydajnie, choć z szerszymi modelami nie ma co startować do ostrej rywalizacji. Lecąc z wiatrem daje przyjemnego kopa adrenaliny, ale na większym zafalowaniu zmusza do pewnej koncentracji. Dziób co prawda nie haczy wyraźnie o wodę, jednak czasami potrafi klepnąć o falkę. Efektem jest bardziej chlapnięcie wodą, niż gwałtowne wyhamowanie. Deska preferuje równe, płaskie prowadzenie, bez przechylania na burtę, nawet podczas ostrych kursów.

Manewry nie są jej najmocniejszą stroną. Tutaj najwyraźniej przypomina o swoich wyścigowych korzeniach. Speedslider skręca bardzo stabilnie i chętnie poddaje się naciskowi stóp. Problem w tym, że bez odrobiny wprawy, nie tak łatwo wychodzi z zakrętu na pełnej prędkości. Jeśli nie skoncentrujemy się na ciągłym utrzymywaniu mocy w pędniku, to w momencie jego przerzucania, wytracimy już większość pędu. Ale gdy będziemy o tym pamiętać, utrzymanie ślizgu na wyjściu z rufy nie sprawi jakiegoś strasznego problemu. To tylko kwestia dopracowania odpowiedniej techniki. W każdym razie, jeśli łatwe manewry są dla was najważniejsze i nie zależy wam na dużej prędkości, lepiej poszukajcie innej deski. Na plus musimy zaliczyć bardzo łatwe manewrowanie bez ślizgu. Deska tak samo łatwo skręca z wiatrem jak wykonuje sztag - stanie przed masztem nie powoduje gwałtownego zanurzenia dziobu.

Kontrola nad deską jest przyzwoita, dopiero od 5 bft i na większej, gęstej fali pojawiają się pierwsze oznaki podwiewania. W takich trudniejszych warunkach możemy ułatwić sobie życie zakładając mniejszy żagiel i krótszy statecznik. Z lekkim bezkamberowym pędnikiem żegluga przy 5 bft była całkiem łatwa i przede wszystkim szybka! Większość osób nie powinna mieć tutaj szczególnych problemów.

Podsumowanie Exocet nie starał się wyprodukować deski uniwersalnej, która niby szybko pływa, świetnie idzie pod wiatr, sama kręci kosmiczne triki freestyle i na dodatek jeździ na fali jak wave'ówka (co jest oczywiście możliwe tylko w fantazyjnych wizjach marketingowców). Łatwe i wczesne odpalanie, świetne prowadzenie na prostej, solidna konstrukcja oraz atrakcyjna cena, są głownymi atutami tego szybkiego freeride'a. Producent poleca do małego Speedslidera zakres żagli od 5.5 do 8.4m. To dość sporo, choć naszym zdaniem, bardziej do niego pasuje przedział z drugiej połowy tej skali. Dlatego możemy go śmiało polecić na słaby i umiarkowany wiatr, szczególnie na śródlądziu (i wszędzie tam gdzie jest płaska woda). Osoby cięższe i dopiero zaczynające przygodę z windsurfingiem, mają jeszcze do wyboru dwa większe modele: 140 i 170 litrów.



Tekst: Krzysztof Mruk
Zdjęcia: Bogo
Zespół testowy: Bogo, Olgierd, Krzysiek
Spot: Czarnocin siła wiatru: 3-5 bft

Sieplywa.pl serdecznie dziękuje dystrybutorowi Exoceta na Polskę, firmie Energysports, za udostępnienie sprzętu do testu!

Bogo

top