Pierwsza zima na Gran Canarii juz za mną. Pod koniec lata podjąłem decyzje przyjazdu tutaj nie na wakacje, lecz "na stale". Udało się.
Czy był to wietrzny czas? Od października do marca średnio po 10-12 pływań na miesiąc. Nie jest to bynajmniej statystyka typu "ilość dni z wiatrem powyżej 4B". Największy żagiel jakiego używałem to 4.7. Gdyby się uprzeć, mieć w samochodzie duży zestaw (deskę 100l i 6,5) i codziennie jeździć wzdłuż wybrzeży Gran Canarii, można by pływać niemal codziennie! Zakładając oczywiście ze nie ma się żadnych innych obowiązków niż ściganie wiatru. Było kilkanaście dni z niesamowitymi falami ("down the line") - wysokości półtora do dwóch masztów. Nie tylko w samym Pozo Izquierdo. Także w spotach bardziej na południe - Las Salinas, Juan Grande ("ketchup"), Agulia Playa czy Faro Maspalomas. Najczęściej fale miały po 2-3 metry. Rzadziej można było zaznać warunków freestylowych.
Wyspa jest miejscem treningu dla wielu zawodników Pucharu świata - może nie tylu, co Maui, ale jest się od kogo uczyć! Poziom na wodzie w dobre dni jest wyższy niż na najnowszym filmie windsurfingowym... Jedna z pierwszych na wodzie jest zawsze Daida Moreno. Zdecydowanie wyróżnia się spockami, flakami, saltami czy próbami air chachoo (nie jestem szowinistą, ale w końcu jest laską...!) Trenuje bardzo regularnie - można ja podziwiać za profesjonalizm. Niewiele ustępuje jej siostra Iballa, która oprócz tego reprezentuje bardzo wysoki poziom surfingu - gdy nie ma jej w Pozo, prawdopodobnie jest na aktualnie najlepszym spocie z najlepsza falą.
Zupełnie inny styl ma "król przestworzy" Pozo - Jonas Ceballos. Pojawia się na wodzie tylko wtedy, gdy warunki są najlepsze. Jego skoki są o polowe wyższe i radykalniejsze niż można to sobie wyobrazić! Zdarzyło się ze wylądował 10-cio metrowego frontloopa pół metra od leżącego w wodzie surfera. Rzadko nie udaje mu się dokończyć perfekcyjnie któregoś ze słynnych, monstrualnych backloopow. Robiąc salto jednorącz, lubi machać na luzie wolna ręką...
Za każdym razem, gdy pojawiały się wspomniane wielkie fale, klasę na wodzie prezentowali Vidar i Orjan Jensen. Pływanie na falach GC maja we krwi. Tej zimy trenowali tez dużo Super-X.
Nie mógłbym pominąć ważącego ponad 100 kilogramów człowieka, który tworzy historie windsurfingu. Mowa oczywiście o Bjornie. Nie popełnia błędów. Używa żagli o metr większych niż wszyscy inni. Nie na darmo nazywają go "terminatorem". Nie zapomnę, gdy siedząc na plaży gdzieś na początku roku zobaczyłem go pierwszy raz na North Sails. Pojawił się znikąd, na pełnej prędkości zrobił rufę w przyboju i odpływając z wiatrem, zniknął na horyzoncie po kilku sekundach. Prędkość Dunkerbecka trenującego speed (na otwartym oceanie!) jest na prawdę zadziwiająca. Perfekcja manewrów wave 100%. Zmiana sponsora przyczyniła się do tego, ze centrum testowe Northa na dobre zagości w Pozo. Juz prawie wszyscy z teamu North Sails trenują na GC. Ciągłe foto sesje na wodzie i ladzie. Przyjechał tez główny projektant - Kai Hopf. Widać prototypy żagli 2006. Będzie kilka zmian. "Superstara" zastąpi nowy "Ice". Żagiel do Super-X będzie się nazywał "Cross Ride". Zmieni się charakterystyka "Duke".
Oczywiście, w Pozo trenuje także robiąca postępy polska zawodniczka, Ania Ostowska, która w przeciągu jednego sezonu dołączyła do czołówki kobiet we freestyle i wave. Miejmy nadzieje, ze w tym roku osiągnie jeszcze lepsze rezultaty.
Nawet gdy nie wieje, na GC można w pełni cieszyć się życiem. Prawie zawsze w miesiącach zimowych na wyspę dociera swell. Spotów surfingowych jest bardzo wiele. Trudniejszych i łatwiejszych, mniej i bardziej zatłoczonych, dla lokalesów i turystów. Jeśli nie wieje przez dłuższy czas, surfing może stać się bardzo wciągający... A gdy nie ma ani wiatru, ani fal ( co zdarza się rzadko), wsiada się w samochód w poszukiwaniu sekretnych plaż z pięknymi miejscówkami do nurkowania. Po paru wyprawach znaleźliśmy także miejsce, gdzie można poskakać ze skałek. Musieliśmy w tym celu wypożyczyć rower wodny i pedałować przez pół godziny wzdłuż klifu.
Tyle o zimie na wyspie (a raczej o niekończącym się lecie:-)
Kwiecień 2005
22 dni wiatru na żagle 3,7-4,5. Nuklearne Pozo ujawniło swe oblicze. Wiatr przeważnie stabilizował się około południa i do zmroku nieprzerwanie full power. Niestety, nie dopisała fala. Mimo wszystko, w takich warunkach ciężko zaliczyć sesję dłuższa niż 2 godziny. Ciężko tez używać desek większych niż 70 litrów.
W ciągu jednego tygodnia
udało mi się złamać bom i 2 deski w pół!! - bez komentarza. Byłem (i jestem) zrujnowany finansowo... Jednak rekord pobił pewien Szwed, który w ciągu jednego sezonu
złamał 6 nowych JP! Niesamowite ile sprzętu można zniszczyć w Pozo...
Maj w niczym nie ustępuje kwietniowi.
Do dzisiaj (czyli 22 maja) mieliśmy 16 dni pływania na 3.7 full power. Dobre fale (ok 2-3 metrów) pojawiły się kilkakrotnie. Może brzmi to jak herezja, ale można zmęczyć się nadmiarem wiatru:-)
Serdecznie polecam wszystkim Gran Canarie!!! Więcej newsów z wyspy już wkrótce - w końcu jakby nie patrzeć sezon dopiero startuje na dobre!
Wojtek "Mrówa" Mrowicki