Dzięki uprzejmości 24Surf.pl miałem okazję przetestować sprzęt CR:X Convertible - nowość w świecie kiteracingu. CR:X to połączenie klasycznego pływania na twintipie z foilboardingiem, a jednocześnie jedyna klasa monotypowa w kiteboardingu. Pojawiła się parę miesięcy temu. Producentem jest Neil Pryde, który na temat monotypów w sportach deskowych wie chyba najwięcej.
https://www.crxclass.com/Zapraszam do recenzji CR:X w opcji foilboardingowej.
Zacznę od deski. To duży TwinTip – 145x45,5cm, którego pokład jest całkowicie pokryty wygodnym padem. Grubość krawędzi wraz z padem 10mm. Opcja TT ma dwa klasyczne pady ze strapami, które można ustawić w trzech pozycjach z najmniejszym stancem 55cm i największym 65cm.
Opcja foil może mieć układ 3 strapowy ze stancem 57cm i największym 66cm lub układ 2 strapowy (jazda wave). Deska z 3 strapami foil waży 4.1kg. Rocker dziobu i rufy około 45mm. Szerokość tipów po środku stateczników 37cm.
Finy mają 60mm wysokości więc pasują do przepisów klasowych TT Racing.
Skrzydło jest rozkładane na 5 elementów (platforma, miecz, kil, lotka przednia i tylna).
Aluminiowy miecz, kil i platforma. Lotki zbudowane są z nieznanego mi kompozytu. Skrzydło waży 4,7kg.
Wysokość miecza 95cm (super!). Długość kilu 70cm (dobrze!). Lotka przednia ma rozpiętość 60cm (dobrze), max szerokość 15,5cm i max grubość 13mm. To jest hybryda delty z lotką race. W efekcie wyszła lotka ze średnim AR – na moje oko 4. Profil przedni daje lekki łuk – około 20mm różnicy między środkiem lotki a jej końcami.
Tylna lotka ma 37cm rozpiętości i 10cm max szerokości. Również średni AR – około 3,5. Końcówki wygięte ku górze. Ciekawostką są trzy podkładki montowane pod tylną lotką, dzięki którym zmieniać kąt natarcia i dopasowywać cały komplet dla zawodników o różnej wadze. Nie sprawdzałem jak to działa. Platforma mocowana jest na 4 śruby. Rozstaw poprzeczny 90mm – bardzo dobrze, bo pasuje do standardowych szyn. Natomiast rozstaw wzdłużny śrub ma 140mm co jest słabe, bo nie będzie można skręcić skrzydła z inną deską nie posiadającą szyn.
Lotki skręcane są na 2 śruby.
Platformę można odkręcić od miecza co ułatwia transport. Miałem problem z wyciągnięciem miecza z platformy. Warto to robić regularnie aby zapobiec korozji.
Śruby do skręcania skrzydła i mocowania do deski wytrzymają atak atomowy. M8x40 to przegięcie pały. Do skręcania swojego węglowego skrzydła używam M6x15. A może foile aluminiowe wymagają takich pancernych skrętów? Nie mam doświadczenia. Skręciłem skrzydło do mojej deski na M6x20mm i nic się nie wygięło czy poluzowało.
Torba jest rewelacyjna – normalnie dzieło sztuki. W sumie to porządny quiver na kółkach. Nie wiem do czego się doczepić. Każdy istotny element kompletu ma swoją kieszeń. Dla pasjonatów porządku lub tych co nie mają za wiele miejsca do trzymania sprzętu quiver Neil Pryde jest idealny.
Torba mieści cały komplet z 3 latawcami!
Latawiec – testowałem tylko 10m2. Wyższy AR, 3 poprzeczki (świetnie), stosunkowo cienka tuba główna, system one-pump, banalnie prosta uprząż bez bloczków (świetnie). Dwa ustawienia latawca na szybkość reakcji, zakres depowera i moc na barze. Spodziewałem się wiele dobrego i szczerze napiszę, że nie pomyliłem się.
Po 6 godzinach jazdy w średnim wietrze odważę się napisać – nie musicie szukać więcej latawca do foila oraz jazdy freeride na TT w rozmiarze 10m. Kajcik jest wielozadaniową maszyną, która spodoba się każdemu włącznie z ekspertami kitesurfingu. Banalnie łatwo odpala z wody, szybko reaguje (szybciej niż Velocity i Apollo), jest stabilny w silnych szkwałach, ma dobrą windę, jeździ poprawnie na wiatr i świetnie robi downwindy.
Duży wpływ na powyższe cechy ma drążek sterowniczy z moją ulubioną knagą i ogromnym trymem.
Jest to szczególnie potrzebne do skutecznej jazdy na wiatr. W komplecie jest tylko jeden bar 55cm na linkach o długości około 24m (tak na oko).
Jest to typowy bar rejsingowy z przełożeniem 4:1. Faktycznie regulacja działa lekko i płynnie.
Co mi osobiście nie podoba się to układ przednich linek „Y”. Linki rozchodzą się dopiero 8m od knagi. Utrudnia to samodzielne lądowanie przy silniejszych wiatrach, kiedy trzeba dostać się do przedniej górnej linki. Dodatkowo ten układ wymaga innej techniki zrzucania uprzęży z latawca po jego inwertowaniu – należy ciągnąć tylko linkę bezpieczeństwa! Projektant wprowadził takie rozwiązanie, aby zapewnić poprawne działanie systemu bezpieczeństwa.
Zwróćcie uwagę, że ten bar nie ma IDS od Cabrinhy i wymagany jest leash, aby działał system bezpieczeństwa. Sam leash jest rejsingowy (krótki), czyli nie do robienia hapeków. Podczepia się go z przodu do haka lub metalowego oka w trapezie.
Sprawdzałem system bezpieczeństwa na lądzie i wodzie – żadnych niespodzianek. Składanie baru po zwolnieniu jest proste i każdy sobie z tym poradzi.
Osobiście nie lubię tych pływaków przy barze – dla mnie niepotrzebne i za duże, ale skrywają w sobie opcję wydłużania sterujących linek.
Pompka – cóż można napisać o pompce? Otóż można i to sporo nowego i dobrego.
Przede wszystkim jest bardziej zbliżona wyglądem do pompek do SUPa, a nie kite.
Kto ma problemy z kręgosłupem doceni szybko takie wzornictwo. Pompka jest znacznie wyższa i cieńsza. Dzięki temu nie obciążamy kręgosłupa jak przy zwykłej pompce. Do tego ma praktyczny manometr i ergonomiczną rączkę. Wąż wydaje się pancerny. Da się tą pompką dmuchać SUPy, ale potrzebny jest adapter, którego nie widziałem w komplecie. Podsumuję tak: nie chcę innej pompy.
Plecak latawca – bez szału, ale tez nie takie minimalistyczne wynalazki jak robiła Cabrinha parę lat temu do Velocity. Lekki plecak na dwóch ramiączkach oraz istotna kieszeń wewnętrzna na duperele, klucze. Pompka i bar trzymane są na zewnątrz. Materiały szybkoschnące – mi się podoba.
Jak się pływa na CRX?
Testowaliśmy trzy dni z czego dwa dni w wietrze 12-18kts na 10m latawcu oraz samo skrzydło w ultra słabym wietrze. W testach wzięli udział klubowicze z WKS Grzybowo. Przemek i Adam (poziom ekspert), Darek (poziom początkujący) i ja.
Porównaliśmy CR:X z Moses Fluente, Moses HP560 oraz Cabrinha Double Agent z 2015.
Upwind
Fenomenalny – tego się nikt nie spodziewał. Nie widziałem wcześniej zapisów CR:Xa. Przecierałem oczy ze zdumienia patrząc jak ostro płynąłem. Nie sądziłem, że osiągnę najlepsze kąty (47stopni) na wiatr z dmuchanym latawcem i na aluminiowym foilu.
Ostra jazda na wiatr jest nadspodziewanie spokojna i bez sensacji typu spinout. Próbowałem spowodować wentylację skrzydła – nie udało mi się. Skrzydło płynie wręcz dostojnie. Udało mi się wycisnąć podobną prędkość upwind jak koledzy z klubu choć wydawało mi się płynąc solo, że nie mam szans z nimi. Odczucie prędkości jest niższe niż faktyczna prędkość.
Downwind
Po świetnym upwindzie liczyłem na lepszą jazdę w dół wiatru. Nie było szału choć patrząc na wykres polarny nie wyszło tak źle jak mi się wydawało. Doganiałem funfli. Ponownie odczucia są niższe niż fakty.
VMG.
W porównaniu do obecnych demonów rejsingu jest mniej więcej 30% niższe upwind i downwind.
Sztagi w lewitacji.
Bałem się, że będzie to trudniejsze niż na wysokim AR. Myliłem się. Robi się je bez problemu.
Rufy w lewitacji.
Podobnie jak sztagi są łatwe.
Muzyka
Skrzydło gra swoją muzyczkę, ale nie potrzebne są słuchawki jak w przypadku foila Cabrinhy.
Słychać lekkie buczenie podczas jazdy mimo tego, że skrzydło jest wykonane i skręcane precyzyjnie.
Myślałem, że gwizd powodowany jest przez dziury śrub w kilu. Zatkałem je woskiem ale to nie pomogło. Szlifowałem na mokro lotki ale to też niewiele zmieniło.
Skoki.
Mimo dużej wagi zestawu można skakać wysoko i długo, ale rekordów na pewno nie pobije się.
Deska TT jako foil sprawdziła się w średnim wietrze, ale mam obawy, że nie będzie taka dobra w słabym wietrze. 9kg wagi kompletu oraz minimalna wyporność powodują, że deska utrzymuje się ledwie na powierzchni wody. W efekcie bardzo powoli dryfuje i mija dużo więcej czasu zanim się do niej dostaniemy po upadku. Drugim minusem jest trudność w odnalezieniu na rozkołysanym morzu lub czopie. Naprawdę trudno jest ja zlokalizować w porównaniu do wypornych desek.
Stabilność.
Tutaj mieliśmy podobne doznania – zestaw chwiał się podczas downwindów. Myślałem, że jest to wina gumowej podkładki na platformie ale okazało się, że miałem poluzowane śruby mocujące platformę do miecza. Wydawało mi się, że platforma była mocno skręcona ale po treningach znalazłem spore luzy. Po dokręceniu bujanie zdecydowanie się zmniejszyło ale wciąż było większe niż na Mosesie. Pamiętajcie – sprawdzajcie od czasu do czasu dociągnięcie śrub platforma-miecz.
Słaby wiatr.
Testowałem CR:X w oparach wiatru 6-2kts. Podłączyłem skrzydło do bardziej wypornej deski, bo raczej nie dałbym rady wejść w lewitację w takich warunkach. Użyłem dmuchanego latawca Cabrinha Velocity 18m. Sesję zacząłem w 6kts i okazało się, że spokojnie dawałem radę. Skrzydło powoli się rozpędza w stosunku do węglowego, ale robi to w sposób jednostajny i przewidywalny.
Dodatkowa waga aluminium nie jest zaletą w takich warunkach. Poczułem to przy wietrze poniżej 5kts. Trudno było i nabierać wysokość, a przy jeszcze słabszym wietrze nie mogłem już wejść w lewitację mimo, że latawiec cały czas pracował w powietrzu.
Tracking z sesji średniowiatrowej:
http://www.movescount.com/moves/move156030968Tracking z sesji słabowiatrowej:
http://www.movescount.com/moves/move157662414Porównanie do race pro.
Nie będę oszukiwał – nie ma porównania do obecnych skrzydeł rejsingowych, które łamią rekordy żeglarskie. Jednak idea CR:X to pływanie na identycznym sprzęcie i wyłanianie zawodników z najlepszymi umiejętnościami a nie na najnowszym, najlepszym i najdroższym sprzęcie.
Czołowi profesjonaliści z automatu mówią, że skrzydło NP jest dla nich krokiem wstecz. Oczywiście, że tak! Zgadzam się z nimi, ale ilu mamy prosów z rocznym budżetem minimum 50 tysięcy PLN aby utrzymać się w czołówce świata? Garstkę. Natomiast Neil Pryde wyszedł z założenia, że na sprzęt będzie stać również ubogie kontynenty i w ten sposób rywalizacja foilboardingowa nabierze kolorów, tempa oraz będzie miała większe szanse wejść do programu Igrzysk. Stąd tanie skrzydło aluminiowe i prosty sprzęt, na który będzie stać również Azjatów i Afrykę.
Podsumowanie.
Po 7 godzinach testów uważam, że komplet ma przyszłość i wpisuje się dobrze w ideę monotypu oraz popularyzacji foilboardingu. Koledzy eksperci stwierdzili, że nie wymieniliby CR:X za swoje węglowe Mosesy. Jednak dużym plusem według nich jest łatwość transportu całego kompletu oraz możliwość użycia drugiej opcji czyli deski TT.
Zgadzam się z nimi i dorzucam dla mnie najważniejszy plus – to jest jedyny monotyp w klasie foilboarding. Nie widać na horyzoncie konkurencji. Po paru latach aktywności w świeci race uważam, że to najlepsze rozwiązanie dla popularyzacji naszego sportu. Wyleczyłem się już z high performance sprzętu i dynamicznego rozwoju, na który stać nielicznych. Dzięki CR:X i zamrożeniu sprzętu na parę lat pojawia się pierwszy raz szansa dla klubów na wprowadzenie klasy kitesurfingowej na szeroką skalę.
Chciałbym wziąć udział w zawodach, gdzie będzie wygrywał najlepszy zawodnik, a nie ten co posiada najlepszy sprzęt. Okazja nadarzy się już w czerwcu w Rewie. 24Surf.pl organizuje w Boże Ciało 15-16 czerwca testy, a zawody w weekend 17-18 czerwca. Następna okazja do rywalizacji na CR:X nadarzy się w weekend 19-20 sierpnia w Jastarni. W swoim imieniu już zapraszam do udziału a tymczasem do obejrzenia moich testów:
Krótkie promo testów:
Test:
Ceny CR:X w Polsce:
http://www.24surf.pl/neil-pryde-kites-cr-x-crx-convertible-kite-class-monotypowa-klasa-kiteWątek na foilforum.pl:
http://www.foilforum.pl/viewtopic.php?f=6&t=319Maciek