Kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy o sprzęcie kitesurfingowym w Decathlonie mieliśmy mieszane uczucia. Komentarze też nie szczędziły czarnych scenariuszy, w których to na spotach pojawi się armia lemingów uzbrojonych w tani sprzęt i brak umiejętności. Okazało się, że mimo wprowadzenia produktów w przystępnych cenach do francuskiej sieci, rewolucja nie odbyła się, a ilość wypadków wciąż oscyluje wokół tej samej liczby. Wygląda na to, że ludzie mają jednak więcej zdrowego rozsądku niż podejrzewaliśmy, więc chyba nie ma się czym martwić. Natomiast nie o tym chcieliśmy pisać - to że sprzęt jest i to całkiem tani, to jedno. Pytanie jak działa? Mieliśmy ostatnio do testów deskę Twin Tip Orao i trzeba przyznać, że miło mnie zaskoczyła.
To co się od razu rzuca w oczy to oczywiście wygląd deski. O gustach się nie dyskutuje - może nie jest to najnowszy krzyk mody, ale można śmiało powiedzieć, że to całkiem ładna deska. Odblaskowe kolory na pewno doceni każdy, komu zdarza się zgubić deskę w szarej helskiej wodzie. Wykonanie Orao co pewnie zdziwi wielu krytków jest naprawdę bardzo przyjemne. Nie zdziwiłbym się, jeśli okazałoby się, że te deski robione są na tej samej linii produkcyjnej co wszystkie inne. Bez logotypu, ktoś niewprawiony mógłby ją spokojnie pomylić z tańszymi produktami jakiekolwiek marki na rynku.
Konstrukcyjnie - od razu duży plus, bo transparentny lakier pozwala zobaczyć drewniany rdzeń, co jest podstawą do myślenia o dobrych deskach TT. Obecnie praktycznie wszystkie firmy korzystają z tego rozwiązania. Drewno to drewno - wie to każdy snowboardzista, surfer, skate i ktokolwiek kto jeździ na jakiejś desce. Spód deski został wyprofilowany w delikatny podwójny concave z dwoma kanałami, dzięki czemu deska z przykręconymi finami (z materiału G10, a nie plastyku) idzie na halsie bardzo stabilnie. Wręcz nawet za bardzo. Jest to co prawda model przeznaczony raczej dla początkujących, więc nie ma co narzekać. Osobiście wolę prostsze rozwiązania, ale nie ma się co czepiać. Deska mogłaby być lżejsza - niestety grubość krawędzi na całej długości jest dosyć spora, przez co waga jest wyższa. Z drugiej strony ABS (warstwa chroniąca rdzeń na krawędzi) została odchudzona, a w tego typu modelu deski powinno być raczej odwrotnie. Tutaj daję mały minus.
Strapy i pady to rozwiązanie z tych budżetowych. Nie ma tu wodotrysków - są proste i całkiem nieźle trzymają stopę. W obecnych czasach jest dużo ciekawszych opcji, ale w tym budżecie nie ma się co dziwić. Kiedyś wszyscy na takich pływali i nikt nawet nie myślał, że może być lepiej. Na stopę rozmiar 47 trochę krótkie.
Na wodzie deska zachowuje się bardzo przyjemnie. Drewniany rdzeń robi swoje, a deska ładnie pracuje przy wybiciu i lądowaniu prostych skoków. Nie ma problemów z ostrzeniem, a na czopie sprawdza się poprawnie, przesadnie nie chlapiąc i traktując kolana z względną troską. Niestety decha występuje tylko w rozmiarze 136 cm x40,5 cm, więc to raczej nie jest słabowiatrowa opcja, tylko podstawowa deska na rozsądne wiatry. (Chyba, że ważycie 50 kg) Możecie ją obczaić TUTAJ Jest też opcja damska w różowej kolorystyce.
Do deski, od razu na miejscu możecie też dokupić pokrowiec. Jest kilka opcji, a najprostszy z nich sprawdzi się w codziennym użytkowaniu - tak żeby nie wnosić piachu do auta i nie obijać deski o chodnik pod blokiem, kiedy wracacie do domu. Nie ma tu przesadnych technologii. 149,99 PLN kupuje dokładnie to czego można się spodziewać. Suwaki wyglądają na całkiem solidne - nie rozpiąłem ich więcej niż 100 razy, więc ciężko stwierdzić jaka jest ich żywotoność, ale powinny trochę wytrzymać. Miłym akcentem są wywietrzniki, dzięki którym nawet jeśli wsadzicie do środka wilgotną deskę, to nie zgnije. Fajnie, że jest osobna przegródka zapinana na rzep - idealna na finy i śrubokręt. Podsumowując - pokrowiec na deskę Twin Tip kite z Decathlonu jest w porządku. Możecie sprawdzić go TUTAJ.
Kuba