27.07.2018
Kitesurfing po francusku, czyli F.One Bandit XI

Bandit to pierwszy latawiec, który ponad dziesięć lat temu miał pionierski wtedy kształt delta c-shape. Francuskie rozwiązanie zrobiło niezłą rewolucję na rynku, a obecnie większość producentów ma w swojej ofercie coś podobnego. Przez wiele lat F.One sprzedawał swój flagowy (a właściwie jedyny) model latawca, jako sprzęt do wszystkiego. Rzeczywiście udało się na nim pobić parę rekordów prędkości, Mitu od zawsze wyczyniał na nim cuda strapless, a paru młodych szpeni ogarniała na nich freestyle.

Francuzi doszli jednak w końcu do słusznego wniosku, że nie ma latawcy dobrych do wszystkiego i trochę podzielili swoją ofertę. Obecnie Bandit to wciąż latawiec uniwersalny, ale bez nadęcia na freestyle unhooked, czy foil race. Na Rodos zabraliśmy dwa rozmiary, żeby zobaczyć jak sprawdzą się na tamtejszym "wavie".

Poniżej możecie zobaczyć krótką prezentację video Bandita:

Plecak na F.One to bardzo prosta forma. Dzięki temu jest lekki i nie zabiera bezsensu miejsca w bagażu. Francuzi już kiedyś eksperymentowali z różnymi wariacjiami i dodatkami do plecaka, jednak prawda jest taka, że im prościej tym lepiej. Wygodny, lekki, jest przegródka na wszystko - jednym słowem, dokładnie to co trzeba.

Nowy Linx bar to zupełnie nowy design, zawierający najlepsze rozwiązania z poprzedniej konstrukcji. Bar jest zrobiony z jednego bloku aluminium, dzięki czemu jest trwały i odporny na korozję. Elementy depoweru też są zrobione z aluminium, co jest fajnym gadżetem, ze względu na trwałość. W tym roku pojawiły się zintegrowane pływaki, co sprawia, że bar jest wygodniejszy, zwłaszcza kiedy trzeba się ratować łapaniem za jego koniec. Dodatkowo to rozwiązanie pozwala wprowadzić szybką regulację szerokości baru. Niestety nie udało nam się tego uruchomić. System bezpieczeństwa, to tzw. klasyk. Jest tu też suicide mode, oraz sprawny krętlik, którego bezproblemowo można używać w trakcie pływania, co wcale nie jest takie oczywiste. Linx bar ma również sztywnego donkey dicka, co sprawia, że nie ma możliwości, żeby chicken nieproszony spadł z haka. Bar ma opcję trymowania na wysokie i niskie V, dzięki czemu pasuje do wszystkich modeli latawców F.One.

Konstrukcyjnie jest to latawiec, który co roku zyskuje trochę inne ustawienie. Wadą i zaletą są tutaj długie bridle, które mogą się zaplątywać, zwłaszcza podczas wypięcia, ale z drugiej strony sprawiają, że kite skręca w miejscu, ma duży zasięg i bardzo łatwo wstaje z wody. Na tipie jest łatwa regulacja szybkości reakcji vs. moc na barze, z czego naprawdę warto korzystać, bo odczucia na wodzie są zdecydowanie różne. Nowe Bandity mają zawór wprost z SUPa. Trzeba przyznać, że to bardzo fajnie rozwiązanie, które działa jak należy. Kite'a pompuje się szybko i nie ma ryzyko ucieknięcia powietrza, a obsługa jest banalnie prosta. Trzeba tylko pamiętać, żeby zawór zamknąć przed rozpoczęciem pompowania. Nawet jeśli pojawi się problem z samym zaworem, producent w zestawie daje drugi na zapas.

Na wodzie Bandit dosyć przewidywalnym latawcem. Mimo że utrzymuje się w trochę innym miejscu w oknie wiatrowym niż większość latawców, to łatwo można się do niego przyzwyczaić i zrozumieć jak działa. W stosunku do poprzednich modeli, tegoroczny bandyta dużo płynniej dostarcza moc, zwłaszcza na zwrotach czy podczas skoków. Francuzi zminimalizowali też moment zawieszenia w powietrzu po mocniejszym manewrze. Bandit tak jak zawsze ma dobrą windę w górę - teraz jest to po prostu łatwiej opanować.

Wadą wszystkich latawców w tym kształcie jest ich prawie natychmiastowe opadanie do wody po puszczeniu baru. Można uznać to za odruch bezpieczeństwa, ale osobiście zawsze mnie to denerwowało. Bandit nie robi już tego tak ochoczo jak w swoich wcześniejszych edycjach, ale tak czy inaczej, po puszczeniu baru możecie być pewni, że latawiec skieruje się do wody. Na szczęście ze wstawaniem z wody nie ma problemu, więc nie jest to jakaś duża wada. Delty zawsze miały spory zakres wiatrowy. Tak jak zawsze F.One dużo lepiej pracuje przeżaglowany, niż na lekkim niedowianiu. Wybierając latawca dużo lepiej mieć zestaw większy niż mniejszy - np. 8 i 10, zamiast 7 i 9.

Wave na Rodos pozostawia wiele do życzenia, ale zawsze można tam coś połapać. Bandit i jego możliwości dryfowania sprawdziły się całkiem nieźle na falach z wiatrem do brzegu, a na pewno dużo lepiej sprawdzi się na bardziej wave'owych warunkach. Mimo że nie jest komunikowany jako stricte latawiec do jazdy na fali, to jak skutecznie udowadnia Mitu i spółka, Bandit daje radę.

Jeśli macie dosyć zastanawiania się jaki rodzaj latawca będzie dla Was najlepszy i czy chcecie iść bardziej w wave czy freestyle, to F.One Bandit jest bardzo dobrą maszyną, która skutecznie pomoże Wam zrobić progress w obranym przez Was kierunku. Najlepiej jednak jeśli sprawdzicie to na własnej skórze i podjedziecie do ekipy Surf People na kempingu Chałupy 3 i potestujcie do woli. Kto wie, może nawet zawieje Wam coś na morzu i będzie okazja popływać na fali?

Kuba

top