16.07.2018
F.One bez dzioba - fajna czy nie?

Deski kitewave bez dziobu nie są już żadną nowością. Początkowo traktowane były z dystanstem. Teraz właściwie każdy producent ma taką w swojej ofercie i nikt już się nie dziwi na plaży jak je widzi. Przeznaczone są głównie do strapless freestyle'u, ale sprawdzają się też doskonale jako deski przejściowe (z TT na directional) to tzw. wożenia się po plaskaczu, jak pływanie w strapach przestaje przynosić frajdę. Co najważniejsze, takie deski są bardzo poręczne, nie mają najsłabszego punktu każdej deski czyli dziobu i dodatkowo dzięki temu są dużo krótsze.Teoretycznie same zalety, ale czy warto zainwestować w taką deskę, czy lepiej nie bawić się w półśrodki i od razu kupić typowego wavekillera? Tak naprawdę wszystko zależy (jak zawsze), ale na pewno warto rozważyć F.One Slice.

Francuska firma na deskach do pływania strapless powinna znać się całkiem nieźle. Wszyscy znamy Mitu Monteiro, który był właściwie pionierem freestyle'u na swojej desce bez strapów, a fale na Mauritiusie i Ponta Precie objechał już na wszystkie sposoby. Do niedawna w ofercie producenta królował właśnie promodel Mitu. Slice ma być bardziej freestyle'owym uzupełnieniem dostępnym w wersji normalnej i (o zgrozo cenowa) carbonowej. Na teście miałem tę pierwszą i muszę przyznać, że wytrzymałość deski była całkiem niezła. Ciężko uniknąć jakichkolwiek rys, ale konstrukcja jest zdecydowanie mocniejsza, niż chociażby modele z przed dwóch lat.

Na dużego plusa, chociaż mocno spóźnionego, zasługują nowe finy, dostępne standardowo w każdej desce wave F.One. Jeszcze do niedawna, Francuzi w pakiecie dawali zwykły plastyk, co w desce za taką kasę powinno być potraktowane jak klasyczne faux paux. Finy są na gniazdach Futures - sprawdzonym patencie z jedną śrubką. (Ewentualna alternatywa w Polsce u tego samego dystrybutora - Creatures) Rozmiar można sobie dobrać do wagi, aczkolwiek do Slice'a polecam wzięcie czegoś małego - w końcu to deska z charakterystyką freestyle.

Wszystkie francuskie deski są pokryte w całości bardzo wygodnym i wysokiej jakości padem. Wszystko w tej desce dobrze pasuje i trzyma się nogi. Z przodu pad ma wyczuwalne wzniesienie, które ma ułatwiać skoki i lądowania, a przy okazji jest naturalnym miejscem ułożenia stopy podczas pływania. Slice ma inserty do mocowania strapów, ale grzechem byłoby z nich korzystać! Jeśli rzeczywiście planujecie uczyć się skoków z fali lub z łapaniem deski w dłoń, nie obejdzie się bez waxu. Wykończenie desek F.One to lakier na błysk, który w wodzie daje odczucie jak najlepszy lubrykant ze sklepu XXX. Wosk na wszystkich częściach niepokrytych padem to obowiązek, a jeśli kupicie miękki wax (na niskie temperatury) lub specjalny magix wax manera, to możecie potraktować nim też pada. Obniży to na pewno jego żywotność, ale deska klei się wtedy dużo lepiej.

Slice ma umiarkowany rocker. Trochę większy z przodu, żeby nadrobić brak dziobu i trochę mniejszy z tyłu, żeby mimo wszystko finki trochę popracowały. Takie rozwiązanie bardzo szybko rozpędza deskę i pozwala złapać nawet małe szybkie falki. Nawet jeśli na fali popełnicie błąd, szybko można nadrobić stracone metry i powrócić do płynięcia na fali. Slice jest lekki, a na krótkich finach prowadzi się bardzo "skate'y". Dzięki temu łatwo jest wcisnąć snapa nawet tam, gdzie teoretycznie nie byłoby na to szans. Krótka rodosowa falka dała mi na tej desce wiele okazji do fajnego pływania. Slice doskonale odnajdzie sie w regularnym Bałtyku, chociaż na większe sztormowe dni dobrze by było zmienić w niej finy na trochę większe.

Podsumowując - Slice to bardzo fajna deska z zacięciem do freestyle'u. Świetnie nada się na pierwszy halsy strapless i do nauki zwrotów, bo jej rozmiar i niska waga ułatwia manewry na wodzie. Dobrze sprawdza się na małych i średnich falach, ale z większymi finami poradzi sobie też z bałtyckimi loszkami. Dostępne są dwa rozmiary - 5'1 dla riderów do 75 kg i 5'3 dla wszystkich innych. Jeśli chcielibyście na własnej skórze (nogach?) zobaczyć jak się na niej pływa, to wbijajcie do Surf People na Chałupach 3 na Helu. Slice dostępny jest w trzech wersjach. Najtańszy bambusowy ESL za 3167 PLN, testowany klasyk za 4196 PLN i sztywniejszy i lżejszy carbon za 5355 PLN. Na hasło sieplywa na pewno jesteście w stanie dostać na nie jakiś rabacik.

Kuba

top