02.03.2017
SieRozmawia: Yarka z Surf Club Keros

Cześć Yarka, na początek powiedz kim jesteś, czym się zajmujesz i gdzie można Cie teraz spotkać?

Cześć Kuba! Z zawodu jestem antropologiem, z pasji podróżniczką, a także instruktorką kite’a i winda. Posiadam swoją firmę Kite Punx, organizuje wyjazdy i szkolenia. Obecnie znajduje się na greckiej wyspie Limnos w bazie Surf Club Keros. Posiadam prawie dziesięcioletnie doświadczenie w nauczaniu.

Pamiętam, że jeszcze niedawno pracowałaś na Rodos, czemu zmieniłaś spot na Limnos?

Szczerze? Przejadło się. Rodos jest bardzo turystyczne, a Prasonisi zatłoczone. Chciałam znaleźć nowe miejsce dla siebie. Gdzieś gdzie można jeszcze wiele odkryć. Takim właśnie miejscem jest Limnos.

Jakie warunki na wodzie czekają tam na przyjezdnych? Są spoty z flatem i wave?

Baza, w której pracuje znajduje się na zatoce Keros. Wieje wiatr wzdłuż brzegu, a zatoka jest ogromna. Dzięki temu w górze wiatru jest płaska woda, potem na wysokości bazy mamy czop, a w dół wiatru tworzą się falę. Jednak jeżeli ktoś chce na prawdę popływać na falach najlepszą miejscówką jest Gomati. Znajduje się w północnej części wyspy i trzeba jeździć rano. Niedługo pojawi się film z Gomati to zobaczycie jak to wygląda.

Jak to wygląda z hotelami, transferami, bazami – wind i kite?

Na wyspie jest mnóstwo hoteli, apartamentów, kwater prywatnych, domów na wynajem. Jak to w Grecji! Limnos przez długi czas nie była dostępna turystycznie. Powodem tego jest fakt, iż na całej wyspie znajdują się jednostki wojskowe i zasoby militarne. Ze względu na geograficzne położenie wyspy był to dla Grecji punkt strategiczny w walce z Turcją. Jednakże turystyka to główna gałąź gospodarki Grecji więc w końcu musieli otworzyć bramy Limnos na przyjezdnych.

Szkółka, w której pracujesz, oprócz zwykłych lekcji oferuje też coś wyjątkowego, co to jest?

Nasza szkoła Surf Club Keros jest pierwszą na świecie bazą oferującą zajęcia z kitesurfingu dla osób niepełnosprawnych. Nie mówię, że jesteśmy pierwszymi osobami, które tego w ogóle próbowały, ale zdecydowanie jesteśmy pierwszą szkółką z opracowanym programem nauczania, z przystosowaną infrastrukturą dla wózków inwalidzkich oraz dostosowanym sprzętem sportowym. Wszyscy instruktorzy zostali dokładnie przeszkoleni i są zdolni do przeprowadzenia zajęć w programie Keros4All.

Jak wygląda takie szkolenie osoby niepełnosprawnej?

Nasza baza najchętniej prowadzi program Keros4All w czerwcu lub we wrześniu ze względu na mniejszą ilość ludzi w bazie. Nie chodzi o to żeby było mniej gapiów, ale chodzi o to, żebyśmy mogli skupić się na naszych studentach. Zazwyczaj osoby biorące udział w naszych zajęciach nocują także na campingu Surf Club Keros, który jest najbliższą bazą noclegową w okolicy zatoki. Oczywiście kemping jest także całkowicie przystosowany do wózków inwalidzkich.

Przywozimy grupę samochodami na plażę. W między czasie reszta instruktorów czy beach boyów przygotowuje sprzęt dla grupy. Oczywiście zaczynamy od treningówki. Zazwyczaj student siada w kajaku lub na supie na plaży, na których znajdują się specjalne siedzenia z oparciem, gdyż bardzo wielu naszych studentów nie posiada władzy w mięśniach brzucha więc bez oparcia i pasów podtrzymujących, nie potrafiliby utrzymać równowagi. Zapytasz pewnie dlaczego nie uczymy ich po prostu w wózkach inwalidzkich? No więc wyobraź sobie, że wóżki inwalidzkie są bardzo drogie... i nie mówie tu o takich zwykłych wózkach, które dostajesz w szpitalu. Jeśli ktoś musi resztę życia spędzić w wózku, musi mieć ten wózek bardzo dobrze przystosowany do swoich potrzeb i do swojego ciała. Taki wózek potrafi kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dlatego jeśli umiejscowilibyśmy wózki na piachu zaraz by się poniszczyły. Mamy ogromny szacunek i zdajemy sobie sprawę z możliwości i ograniczeń naszych studentów, dlatego staramy się dostosować do ich wymagań.

Sterowanie dużym latawcem odbywa się na specjalnych pompowanych kanapach które kotwiczymi do boi na wodzie. Problem polega na tym, że bardzo łatwo się z niej spada zwłaszcza jeśli nie masz mięśni brzucha i nie potrafisz złapać równowagi a kajt wyciąga cie w jedną, albo drugą stronę. Dlatego to instruktor podpina sowjego leasha do kajta i trzyma rękę na chicken loopie. Jeśli zauważy, że student popełnia błąd i może go wyciągnąć, jednym ruchem ręki uruchamia zrywkę lub sciąga chicken loopa z haka, żeby studenta nie wyrwało do wody. Nasi instruktorzy są profesjonalną certyfikowaną kadrą z wieloletnim doświadczeniem. Tu nie ma miejsca na błędy.

Następnie zabieramy studentów na downwind, czyli spływ w dół wiatru. Trzymamy kursantów za rączki od trapezów i od jednego do drugiego końca zatoki ćwiczymy bodydragi z wiatrem. Następnie przechodzimy do deski. Specjalnie zbudowana, z aluminiową ramą, na której znajduje się siedzenia z oparciem to nasz wynalazek. Z roku na rok udoskonalamy rozwiązania i staramy się sprostać nowopowstałym wyzwaniom. Nie uczymy body dragów na hals, gdyż kursant jest do deski przywiązany i deski z nóg nie traci.

Motorówka podąża za insturktorem i kursantem cały czas. Jeśli kajt wpadnie kursantowi do wody i nie potrafi go wystartować po dwóch próbach, robimy zrywkę. To moment kiedy instruktor podpływa do studenta podpina się pod kajta i wraca na brzeg, a studenta zabieramy do motorówki. I znów jeszcze raz to samo, aż do skutku 

Miałaś okazję kogoś takiego szkolić?

Oczywiście! Miałam przyjemność pracować z grupą ludzi z Wielkiej Brytanii, którzy przyjechali do nas pod koniec czerwca. Organizatorem wyjazdu była Jane i Tim, którzy są udekorowanymi paraolimpijczykami. Grupa liczyła sobie 12 osób na wózkach inwalidzkich o różnym stopniu niepełnosprawności.

Wiesz może czy ktoś teraz organizuje tam wyjazd?

Tak, między innymi ja. Przy ogromnej współpracy z właścicielami bazy organizujemy wyjazd we wrześniu na tą piękną wyspę. Zakwaterowanie zapewniamy na kempingu w luksusowych namiotach z łazienkami i klimatyzacją. Do tego w cenie wyjazdu zapewniamy dwie wycieczki na różne wybrzeża wyspy oraz imprezę w postaci grilla na plaży, a także ubezpieczenie turystyczne, asekurację wodną na wodzie czy przechowalnie.

Wszystkie szczegóły znajdziecie TUTAJ

Czy miejscowy klimat przypomina trochę Rodos i Prasonisi? (Imprezy, zeszyty, ilość polaków i tłok na spocie)

Powiedziałabym, że jest całkowicie inaczej. Przede wszystkim to miejsce bardzo spokojne. Oczywiście imprezujemy, ale w kameralnym gronie. Towarzystwo jest międzynarodowe, nie ma dużych grup polskich. Przeważają Grecy, Bułgarzy, Anglicy. W naszej bazie mamy instruktorki z Argentyny i Wenezueli. Wszyscy mówią po angielsku. Wszędzie należy zapłacić gotówką, ale jest zdecydowanie taniej, a właściciele w restauracjach są szczęśliwi i często dają zniżki lub coś w gratisie. Zatoka jest trzy razy większa niż na Prasonisi z trzykrotnie mniejszą ilością ludzi na wodzie nawet w szczycie sezonu! Nie czujesz się na wodzie jak na autostradzie. Możesz znaleźć dla siebie miejsce i skakać tak wysoko i daleko jak tylko potrafisz. Mamy mniejsze też zaplecze windsurfingowe, niż na Praso co oznacza, że deskarze nie mijają się z kajtami na wodzie w nieładzie. Wszystko jest lepiej zorganizowane.

Jak myślisz, Limnos ma szansę przejąć trochę surf turystyki od Rodos?

Mam nadzieje. Z drugiej strony fajnie jakby Limnos pozostało takie mało znane. Teraz jest cudownie!

Jakie plany po zakończeniu sezonu w Grecji?

Zostaje tu do października, potem zobaczymy. Prawdopodobnie Karaiby – Dominikana, Grenadyny może nawet Meksyk. Póki co porównuje oferty i negocjuje kontrakty. Na pewno pojawię się w Polsce i odpocznę z miesiąc!

Dzięki wielkie za rozmowę, do zobaczenia na wodzie!


sieFotografuje

Kuba

top