30.10.2016
SiePodróżuje: Teneryfa

Koniec wakacji to ostatni dzwonek na planowanie jesiennego wyjazdu na pływanie. Jak wiadomo październik i listopad to miesiące, w których będąc w kraju można się nabawić srogiej depresji i borykać się z efektami ubocznymi aż do maja. Długo się nie zastanawiając postanowiliśmy uderzyć do El Medano na Teneryfie. Ciepło - jest, wiatr - powinien być, okolica, która nie jest pustynią - jest. Miejsce z założenia miało być stosunkowo cywilizowane, jako że miały to być pierwsze wakacje naszego 7 miesięcznego surfera Tadeusza. Może Hiszpanie do tytanów pracy nie należą, ale na miejscu do niczego nie można się było przyczepić.

Przelot

Opcje są dwie - Ryanair albo charter. Wybór niczym podczas wyborów parlamentarnych w Polsce. Trzeba wybrać mniejsze zło, wytrzymać 5 godzin (na szczęście nie lat) i szybko zapomnieć o przykrym doświadczeniu. Z tanimi liniami - wiadomo, im wcześniej tym taniej. Do tego trzeba pamiętać o dopłacie za quiver, bagaż czy inne dodatki. W trakcie lotu wszystko jest płatne, a częstotliwość ogłaszanych reklam jest niewiele mniejsza jak w Polsacie. Z drugiej strony charter wydaje się być opcją bardziej cywilizowaną. Tutaj najlepiej kupować bilet w ostatniej chwili. (można wyhaczyć naprawdę przyjemną ofertę) Mimo pozornych lepszych warunków, to z charetrami trzeba uważać. Opłata za bagaż sportowy jest wszędzie inna i dotyczy innej wagi, więc tutaj wszystko należy sprawdzić dwa razy. Jeśli chodzi o miejsce na nogi, to niestety charter jest przeciwieństwem makro, i tutaj wygodnie mają tylko Ci poniżej 1,50m. Tutaj wygrywa Ryanair, gdzie wcale nie jest tak źle.

Spanie

Ilość apartamentów i hosteli na Teneryfie sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. W samym Medano oferta jest bardzo bogata. My spędziliśmy dwa tygodnie w apartamentach Casa Medano i z ręką na sercu jesteśmy w stanie Wam je polecić. Czteroosobowe mieszkanka, w pełni wyposażone (łącznie z kawiarką i wyciskarką do cytrusów), a co najważniejsze w odległości 200 metrów od spotu kite. Polecamy wybór apartamentu na najniższym poziomie - zwłaszcza tym, którzy tak jak my zabrali ze sobą młodego adepta surfingu, który w większości przemieszcza się w wózku.

Najważniejsze - Pływanie

Najlepsze warunki wiatrowe są tutaj w okresie wakacji i na początku roku. My byliśmy na początku października i mimo że jest to okres wiatrowo martwy, to trafiliśmy na 8 dni niezłego pływania na 14 dni pobytu. Na spocie robi się tutaj wtedy bardzo przyjemna falka, o różnej wielkości i trudności w zależności od spotu. W okolicy Medano wyróżnia się parę różnych miejsc.

Playa Medano - spot gdzie są wszystkie szkółki i plaża dla turystów, w związku z czym na wodzie, zwłaszcza przy brzegu znajduje się spora ilość spławików, brytyjskich skoczków międzyfalowych, surferów pienistych i najbardziej niebezpiecznych kapeluszy jadowitych czyli początkujących kitesurferów. Pocieszać można się faktem, że przy mocniejszym wietrze cross on shore, początkujący nie dają rady, a turyści raczej na plażę nie przychodzą. Tutaj najlepsze warunki przy słabszym wietrze tworzą się na samym końcu zatoki. Można tutaj złapać nawet przyjemną falę i nieźle popływać. Oczywiście tak jak wszędzie i tutaj nie brakuje ludzi, którzy o prawie drogi na wodzie nie mają pojęcia, więc trzeba uważać.

Wall - Pomiędzy zatoczką i wallem jest otwarta cała zatoka, która jest dosyć kartoflana i pływanie tam, to raczej walka o życie niż czysta przyjemność. Nie można jednak narzekać, bo dzięki temu wychodząc w jednym miejscu, można się dohalsować na wszystkie spoty w parę minut. Wall to rafka przy mini porcie w El Medano. Tworzą się tu całkiem przyjemne lewe falki, ale trzeba uważać bo przy odpływie robi się tu naprawdę płytko, a bliskość falochronu też wprowadza pewien niepokój.

Cabezo - Windsurferom tego spotu przedstawiać nie trzeba. To tutaj rozgrywają się Mistrzostwa Świata i jest na co popatrzeć. Najlepsza fala, równa i mocna, ale w dosyć bliskiej odległości od rafy i skał, które przy wietrze dopychającym są bardzo niebezpieczne. Można tu spokojnie wyjść na wodę, bo są dwa zejścia z piaskiem, ale przy dużej fali wymaga to precyzji i zdecydowania. W okolicy jest parking, na którym można zaparkować swojego kamperka i mały plenerowy barek, w którym barman nie oszczędza na alkoholu. Ogólnie przy pewnych warunkach, jak na spocie pojawiają się wymiatający windsurferzy, to lepiej zostać na brzegu i podziwiać niż prosić się o guza na głowie.

Surfing

Niestety podczas naszego pobytu swell oceaniczny nie przejawiał aktywności powyżej 20 cm, w związku z czym nie było okazji sprawdzić jak się tam surfuje. W zależności od warunków pływanie można znaleźć w odległości godziny drogi od Medano. Cała wyspa jest bardzo dobrze skomunikowana (autostrady), a wypożyczenie auta, o ile poprzedzone dobrym rekonansem, nie kosztuje wiele. Wizyta na stacji to czysta przyjemność - cena 0,80 centów za litr to standard, który sprawia, że tankując swoją minifurę do pełna czujesz się jak król.

Big Wave

Okazuje się, że parę dni po naszym wyjeździe na Teneryfę powrócił zapomniany swell i postanowił szybko nadrobić zaległości. Takie warunki nie zdarzają się tutaj na szczęście często, ale jak widać i tutaj nie brakuje śmiałków, którzy będą ujeżdżać takie monstra.

Inne atrakcje

Jedną z ogromnych zalet Teneryfy jest jej różnorodność. Na wyspie jest najwyższa góra Hiszpanii, aktywny wulkan El Teide. (3718 m.n.p.m) Poza tym znajdziecie tutaj wielki waterpark czy Loro park - drugie najlepsze zoo na świecie. Są też centra handlowe i tym podobne, ale kogo by to obchodziło. Polecamy odwiedzić małą miejscowość Los Gigantes, z której można podziwiać ogromne klify, albo wypłynąć łódką na podglądanie wielorybów i zwiedzanie jaskiń.

Osobiście na pewno wrócę na Teneryfę jeszcze nie raz. Przede wszystkim, żeby zobaczyć jak wyglądają lokalne spoty podczas prawdziwego wiatru, ale również dlatego, bo tutejszy klimat jest fantastyczny i jest co robić z rodziną nawet kiedy nie wieje, a ocean jest spokojny jak woda w wannie.

Podsumowanie

Podczas wyjazdu mieliśmy ze sobą trochę sprzętu do przetestowania, na temat którego już wkrótce napiszemy obszerne recenzje. W podróży świetnie sprawdził się Quiver FCS Travel Double od powracającej na nasz rynek firmy FCS Polska. Na miejscu z uśmiechem katowaliśmy zestaw latawców F-One Bandit w połączeniu z deską Mitu Monteiro 5'8 od Kiteoffer.com. Do tego dostaliśmy też nowatorski trapez DaKine C-1 z ruchomym hakiem od DaKine Polska. Sprzęt się sprawdził, awarii żadnych nie było, ale o tym już wkrótce przeczytacie na łamach naszego serwisu w osobnych artykułach.


Kuba

top