Odkąd w lipcu pisaliśmy o
zakończeniu współpracy z obecnym sponsorem Pucharu Świata w kitesurfingu, nad dalszymi losami touru pojawiły się ciemne chmury. Początkowo wszystko wyglądało nieźle, przynajmniej z punktu widzenia internetowego obserwatora. Zawodnicy od początku narzekali na organizację i w tym temacie nic się nie zmieniło. Niestety z czasem 4 przystanki (Brazylia, Argentyna, Chiny i RPA) zostały odwołane, a teraz Mistrzami zostali ogłoszeni zawodnicy ze szczytu tabeli. Po 5 eventach są to
Liam Whaley i Gisela Pulido.
Wiadomo - pewną niesprawiedliwość zauważam tylko dlatego, że chciałbym zobaczyć Karolinę po raz trzeci z tytułem. Teoretycznie, patrząc na ilość zdobytych punktów, to Hiszpanka wygrywa 20 punktami (za zwycięstwo dostaje się ich 1000) i nawet fakt, że nasza rodaczka wygrała pierwsze trzy przystanki, a Gisela tylko jeden nic tu nie zmieni. Jednak gdzie tu sprawiedliwość, jeśli Puchar Świata niespodziewanie kończy się w połowie sezonu. Karolina nawet nie może tego skomentować w odpowiedni sposób, bo mogłoby to się odbić na jej przyszłości. W zeszłym roku była afera w Chinach, gdzie największa rywalka naszej zawodniczki również walczyła w sposób mało sportowy. Wtedy zwyciężyła Polka, niestety teraz jest inaczej. Szkoda, bo Winkowska w tym roku pokazała wyjątkowo przyjemny poziom. Miejmy nadzieję, że sprawa się wyjaśni, a w przyszłym roku walka o tytuł rozegra się w odpowiedni sposób.
Wśród mężczyzn na szczęście obyło się bez większych kontrowersji. Na pewno zakończony przedwcześnie tour nie zadowolił zawodników z aspiracjami na walkę o tytuł, ale obecny Mistrz -
Liam Whaley miał sporą przewagę i od początku roku prezentował niesamowitą formę. Mocny styl i piękne technicznie tricki pozwoliły mu na wyraźną dominację. Hiszpan ma swój czas i na pewno będzie chciał go wykorzystać. Zaraz za nim znalazł się
Carlos Mario- objawienie brazylijskiego talentu. Młodzieniaszek musiał odnaleźć swoje tempo i w tym roku w końcu pokazał kły. Jego czas jeszcze nadejdzie i na pewno zobaczymy go na podium wiele razy. Od trzeciego miejsca zaczyna się plejada gwiazd:
Aaron Hadlow, Christophe Tack, Youri Zoon, Alex Pastor. To wszystko byli Mistrzowie Świata, którzy nie ułatwiają sprawy młodym talentom. Przyszły rok zapowiada się elektryzująco, czekamy z niecierpliwością na pierwszy przystanek, który zazwyczaj odbywał się w Dakhli.
Poza daniem głównym, VKWC postawiła dosyć mocno na konkurencje dodatkowe w postaci Big Air, Wave, Slalom i Overall. W wysokich lotach najlepszy okazał się weteran -
Kevin Langeree, który wygrał 2 z 3 przystanków w tej dyscyplinie. Wśród kobiet bezkonkurencyjna była Gisela, która wygrała wszystkie eventy Big Air. Na falach rozegrano tylko jedne zawody, na początku roku w Maroku. Wyniki nikogo nie zaskoczyły. Najwyższe miejsca na podium zajęli
Keahi de Aboitiz i Jalou Langeree. Mistrzami w Slalomie zostali
Karja Roose i Florian Gruber. W overallu najlepsza znowu była Gisela, a wśród chłopaków 5-krotny Mistrz Świata.
Aaron Hadlow po przejściu do teamu Northa wrócił do zawodów i trzeba przyznać, że idzie mu bardzo dobrze. Może nie ma jeszcze siwych włosów, ale na pewno pływa dłużej niż większość, a także sam wymyślił część tricków.
Krótki romans z Virgin i Sir Richardem dla PKRA zakończył się przedterminowo i dosyć gwałtownie. Trzymamy kciuki aby kolejny sponsor Pucharu Świata wykazał się lepszym zaangażowaniem i przygotowaniem touru, tak abyśmy mogli śledzić heaty naszych zawodniczek live, a sami riderzy byli zadowoleni i mogli skupić się na pływaniu, a nie na polityce.