Sieplywa : Wasza rodzinka jest całkiem liczna, moglibyście pokrótce każdego przedstawić?
Maciek: Tato (Wojtek 30-kilka lat, nasz driver, sponsor, psycholog i wszelkie inne funkcje), Mama (Ania, podobna oscylacja wieku, po prostu Mama), Leszek (vel Lesio, 18 lat, POL 220), Zuzia (7 lat, mała i zwariowana), no i ja (Maciek, lat 13, zwany Doktorem lub Maggol'em POL 232)
Wojtek: no i od lekko ponad roku Dapper blond Hovawart.
SP : Macie opinię rodziny podróżników. Jak Wam się udaje pogodzić szkołę, pracę, codzienne obowiązki z częstymi wyjazdami?
M: W szkole musze dużo nadrabiać, zaliczać wszystko po powrocie, ale na szczęście nauczyciele okazują mi przychylność (przynajmniej tak mi się wydaje).
Leszek: Nie jest łatwo. Szczególnie teraz, kiedy zaczyna się już sezon, a w szkole trwa walka o oceny końcowe, każdy dzień wyrwany ze szkoły trzeba nadrobić. Sport nauczył mnie robienia wszystkiego na 100%, zarówno w szkole jak i na zawodach. Po prostu nie da się robić dwóch ważnych rzeczy na raz, koncentrując się tylko na jednej. A mimo to, wśród najlepszych surferów nie ma ludzi głupich i niewykształconych. Oznacza to, że trening sportu na najwyższym poziomie musi być przemyślany, poparty dużą wiedzą i wymaga kreatywności. Sport to nie tylko siła mięśni, w windsurfingu widać to bardzo dobrze.
W: Wolę słowo "włóczykije". Ale fakt - pokonywanie kilometrów przychodzi nam dość sprawnie. Obowiązki - to prosta sprawa - panowie muszą się szybciej uczyć a ja intensywniej pracować. Prócz tego pomaga nam XXI wieczna technologia. Naprawdę sporo można dzięki np. netowi.
SP : Które miejsca najlepiej wspominacie, a gdzie chcielibyście jeszcze dotrzeć?
M: Na razie najlepiej wspominam Cabo Verde, gdzie jest każdy typ pływania. Bardzo mi się również podobał Egipt, El Yaque (Venezuela) i Cabarete (Dominikana). Oczywiście chciałbym pojechać na Maui, ale również na Gran Canarie (wieje tam tylko latem, kiedy zazwyczaj mamy zawody na formule) i do Australii.
L: Moim zdaniem z miejsc, które do tej pory odwiedziłem, jeżeli chodzi o windsurfing najlepsze jest Cabo Verde i L'almanarre. Oba te miejsca są niezwykle uniwersalne i można znaleźć tam zawsze cos dla siebie. W przypadku Cabo Verde zaletą są również ogromne kilkumetrowe fale, przychodzące co jakiś czas.
W: To tak trochę jest, że dawniejsze wspomnienia lekko się idealizuje. Po prostu zapominasz jak siedziałeś na plaży i ziewałeś, a w pamięci zostają te najlepsze dni albo jedna czy dwie fale. Stąd np. Prasonissi i El Yaque, jakiś spot w Holandii (nazwę już zapomniałem) gdzie parę lat temu był Puchar Europy, Gruissan we Francji. Nie ma tyle miejsca na
www.sieplywa.pl, aby wymienić miejsca gdzie chciałbym zajrzeć. Wbrew pozorom zawodnicze uprawianie windsurfingu ogranicza możliwości podróży przyjemnościowych. Prócz ewidentnie świetnych spotów może kiedyś pomyślę o Polinezji.
SP : Jaki jest Wasz ulubiony spot w Polsce?
M: Mój to chyba Łeba. Rewelacyjne warunki formułowe na zachodniej plaży i najlepszy wave w Polsce na Secret Spocie za portem. Lubię również Rowy na wave. 25 km od Słupska i piękna fala.
L: Spotów jest kilka. Łeba jest perfect, jeżeli chodzi o Formułę. Z wavem jest w Polsce ogólnie słabo, najlepiej mi się pływa w Łebie po wschodniej stronie i w Rowach. Natomiast najlepszy freestyle jest na jeziorze Gardnie - bardzo stabilny wiatr i mała falka. Nie przepadam za pływaniem na Helu. Jest zbyt płytko, zbyt wiele ludzi i zbyt dużo trawy.
W: Wszystko, co do 20 minut od domu: Rowy (to najlepsze), Gardno, Ustka.
SP : Czy Leszek i Maciek maja jakiś sponsorów, którzy wspierają ich starty w zawodach?
M: Oczywiście, za co im bardzo dziękujemy. W tej chwili jest to Starboard i Severne Sails, a poszukiwania trwają. No i oczywiście rodzice...
W: Niestety lista jest dość krótka! Mam nadzieję, że to się zmieni.
SP : Pytanie do Leszka, pływasz na Starboardzie Evo, jak Twoim zdaniem taka krótka deska wave sprawuje się na Bałtyku?
L: Mówiąc o wavie na Bałtyku myślimy przede wszystkim o skokach, bo jazda na fali praktycznie nie istnieje. Evo jest deską bardzo nowoczesną i faktycznie na początku też obawiałem się jej radykalnego kształtu, lecz rozmawiając z zawodnikami, którzy na niej pływają spotkałem bardzo pozytywne opinie. Evo jest niezwykle manewrowa, zakręca prawie w miejscu i jest bardzo czuła, co pozwala na robienie wszystkich manewrów z niespotykaną agresją. To, co mnie najmilej zaskoczyło to sposób, w jaki ta deska ląduje. Po każdym najwyższym nawet skoku lądowania są mięciutkie i przyjemne. Nie mogę zgodzić się z głównymi zarzutami do Evo, że jest wolna i słabo odpala. W ślizg wchodzi dość szybko a na pewno długo go utrzymuje, a prędkości mam tyle, że jestem pewny, że wystarczy na podwójnego loopa:). Inną zaletą tej deski jest to, iż dzięki jej szerokości możemy wybrać sobie deskę o rozmiar mniejszą niż normalnie. Ja pływam na wersji 74l i wiem, że jest ona dobra do największych żagli.
SP : Jak oceniasz pływanie na Bałtyku z innymi akwenami na świecie?
L: Bałtyk jest bardzo trudny. Przede wszystkim fala jest nierównomierna i przychodzi z kilku kierunków na raz. Nauczyć się jazdy na fali na Bałtyku graniczy z cudem. Skoki są za to bardzo przyjemne i zdarzają się na prawdę niezłe falki żeby poskakać.
W: Bałtyk z powodu małej, krótkiej dość agresywnej fali daje dobre przygotowanie. Problemem jest temperatura, ale twardym trzeba być nie mientkim...
SP : Razem z Maćkiem bierzecie udział w zgrupowaniach windsurfingowej kadry olimpijskie, jak takie treningi wyglądają?
L: Trener Paweł Kowalski jest wysokiej klasy specjalistą, dysponuje ogromną wiedzą i nie waha się jej użyć. Na razie z braku sprzętu olimpijskiego trenowaliśmy razem Formułę, przykładaliśmy się do siebie szukając optymalnych ustawień i robiliśmy próbne wyścigi. Każdy trening jest nagrywany przez trenera, żeby na brzegu można go było obejrzeć, skomentować, wyciągnąć wnioski i wyeliminować błędy. Oprócz treningów na wodzie zajmujemy się również odpowiednim przygotowaniem fizycznym, taktycznym oraz odpowiednią dietą.
SP : Mieszkacie w Słupsku. Jak tam wygląda temat spotów, częściej pływacie na morzu czy na okolicznych jeziorach?
M: Mamy kilka pobliskich, i zarówno rewelacyjnych spotów w obrębie 30 km od domu: Ustka (bardzo fajna na formułę, piękny piasek i zaraz za plażą promenada, z której można obserwować jak pływamy), Gardno (jeśli chce się popływać freestyle to miejsce jest idealne. Tam się nauczyliśmy pływać, więc chętnie tam wracamy), Rowy (według mnie jeden z najlepszych o ile nie najlepszy spot wave'owy w Polsce. Ma też tą zaletę, że gdy wieje z kierunku SW tam jest side shore. Wybieramy spoty w zależności od warunków i chęci.
SP : Jaki jest Wasz plan na ten sezon? Gdzie wyjeżdżacie, w jakich regatach zamierzacie startować?
M: Ja obstawiam głównie MŚ Juniorów (poniżej 17 lat) i MP w tej samej kategorii. Oprócz tego wystartuje w kilku dużych imprezach seniorskich, gdzie nie nastawiam się na konkretny wynik.
L: W tym sezonie najważniejsze starty do kolejno: ME Youth (Rhodos, Gracja), MŚ Youth (Christchurch, Anglia) oraz MP Youth. Jeżeli chodzi o starty seniorskie sezon zapowiada się dość ciekawie. Liczę, że uda się rozegrać kilka Slalomów (w sezonie 2004 zdobyłem Puchar Polski w tej kategorii). Jestem bardzo ciekaw nowej dyscypliny w PWA nazwanej Slalom 42, będę miał okazję sprawdzić w niej swoje siły podczas regat na Sylcie. Również na Sylcie mam zamiar wystartować w pierwszych w swoim życiu poważnych regatach Wave. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
SP : Który z manewrów chodzi Wam (Leszkowi i Maćkowi) teraz po głowie?
M: Ja chcę dopiąć na ostatni guzik podstawy freestylu, które zacząłem ćwiczyć na Cabo Verde (chodzi o Spocka, Willy Skippera i Grubby) a z wave'u nieustająco loopy i Gu Screw.
L: We freestylu jestem na etapie Spocka, Flaki i Willy skippera. W wavie obecnie skupiam się na dopracowaniu swoich loopów (front, back i push). Od jakiegoś czasu zacząłem również skakać one-handed i foot-off, co może poprowadzić do kilku ciekawych trików i ostatecznie do mojego Jezuska (Jesus - one handed table top).
W: Mnie nie pytasz - to nie powiem!
SP : Jaka jest Wasza ulubiona dyscyplina w Windsurfingu?
M: Każda! Pływamy wszystko: formułę, slalom, freestyle, wave. Najbardziej zawodniczo nastawiam się do wyścigów (Formuła, slalom). Niestety, nie próbowaliśmy Super X'u oraz Indoor'u.
L: Przede wszystkim uprawiam Formułe, ale wynika to z warunków, jakie mamy w Polsce. Rywalizację kocham, więc nie wyobrażam sobie windsurfingu bez ścigania się. Nie ukrywam jednak, że do Wave wracam jak tylko mogę, jest to w końcu esencja tego sportu i gwarantuje na prawdę niesamowite przeżycia.
W: Klasyka. Czyli wszystkie wyścigi i wave. Z nowości Super X. To kwintesencja windsurfingu!!!! Wiele na to wskazuje, że pierwsze tego typu polskie regaty odbędą się pod koniec września albo na początku października na jez. Gardno.
SP : W szeregach rodziny jest również mała Zuzia. Jak oceniacie jej karierę windsurfing'ową, jara się tym sportem?
M: Zuzi uwagę niestety ciężko jest skupić na okres czasu dłuższy niż pięć minut, więc nauka idzie wolno, ale nie ma z czym się spieszyć. Ma dopiero 7 lat, a już jest w stanie podnieść żagiel za fał i przepłynąć kawałek.
L: Na razie Zuzia rośnie na niezłego hardcorowca. Deska jej się podoba i coraz częściej upomina się żeby z nią iść popływać. Mam nadzieję, że uda nam się ją zapalić do tego sportu na maxa i, że wspomoże nieliczne grono profi-kobiet.
W: Na razie pianino, piłka nożna z chłopakami o połowę starszymi, porozbijane kolana i podobne klimaty. Z damskich genów: przebieranie się w piankę (koniecznie musi być dopasowana do koloru gumek na włosach). Na 100% ma silną psychę. Zresztą z takimi braćmi inaczej by zginęła. Na razie ze sportów extremalnych - ortografia.
SP : A jak wygląda staż windsurfingowy taty (Wojtka)?
M: Śmiga w lewo, w prawo aż gwiżdże. Podskakuje, a również jeździ na fali. To od niego podpatrzyliśmy pływanie na desce.
L: Tata pływa już dość długo. Dopóki pływał sam płaska woda i pływanie w lewo i prawo było dla niego wystarczające. Jednak, kiedy my zaczęliśmy pływać lepiej on też otworzył się na pływanie po falach, skoki a nawet freestyle. Zdecydowanie jednak najbardziej podoba mu się Formuła i odgraża się, że w końcu zacznie startować w regatach. Niech to będzie przestroga dla wszystkich surferów - jeżeli chcecie mieć spokój, nie uczcie swoich dzieci pływać na desce...
SP : Mama też surfuje?
M: Tak, lecz niestety uszkodziła sobie łękotkę i nauka stanęła w miejscu. Ale nie miała problemu z pływaniem i wróceniem w to samo miejsce i robieniem zwrotów.
L: Mama zaczęła dość ostro, bo podczas naszego pobytu na Dominikanie. Akwen na pewno nie sprzyja początkującym, a mimo to mama zrobiła duże postępy i radziła sobie na prawdę nieźle. Niestety kontuzja chwilowo przerwała jej karierę.
SP : Jak przystało na surferów macie również surf dog'a?
M: Dodam, że nazywa się Dapper i kocha wodę. Jest Hovawartem. Na razie nie próbowaliśmy go uczyć na desce:).
L: Dapper jest bardzo obiecującym członkiem rodziny, jeżeli chodzi o windsurfing. Na razie musimy go tylko oduczyć picia słonej wody...
W: Dodam tylko, że imię zostało wybrane w e-mailowym konkursie. Założenia: imię męskie, na D, krótkie, łatwe do wymówienia w różnych językach. Przez długi czas prowadziło imię Drug Dealer, ale nie przeszło przez gęste sito Mamy, z podobnych względów nie ostało się Dramat czy Depresja. Psisko jest poczciwe i mocno przywiązane.
SP : Kto ze znanych windsurferów wywarł na Was największe wrażenie?
M: Ja nie jestem w stanie określić swojego "idola". Rewelacyjnie jeżdżących ludzi jest bardzo dużo. Autorytetem w formule jest Wojtek Brzozowski i Steve Allen. Ich wiedza jest niesamowita, a również profesjonalizm, z jakim podchodzą do sportu. We freestylu jest to chyba Ricardo Campello. Dla niego nie ma barier. A w wave jest tylu ludzi, którzy robią wielkie wrażenie, że nie sposób wybrać.
L: Ja również podziwiam wiele osób. Nie zawsze są to goście ze światowej czołówki. Zawsze ogromne wrażenie robią na mnie dzieci i osoby starsze. Pokazuje to, że windsurfing jest dla wszystkich i każdy może z niego czerpać przyjemność. Osobami, które najbardziej szanuję są: Bjorn Dunkerbeck i Wojtek Brzozowski. Bjorn, wiadomo, kto by nie chciał wygrywać wszystkiego, co się da przez 11 lat. Wojtek imponuje mi bardzo profesjonalnym podejściem do sportu. Patrząc na niego można pomyśleć, że wszystko, co robi jest przemyślane i podporządkowane windsurfingowi. Równocześnie, i to robi chyba jeszcze większe wrażenie, mimo wielu sukcesów Wojtek pozostał normalny i wyluzowany. Zawsze można z nim pogadać i nie traktuje nikogo z góry. Uważam, że jest jedną z osób, które przyciągają nowych ludzi do windsurfingu.
Mimo tego wszystkiego nawet o nich nie myślę jako o swoich idolach. Nie chcę dążyć do jednego, z góry określonego punktu. Celem jest ciągły rozwój i osiągnięcie możliwie najwyższego poziomu. Może mnie uda się wygrywać przez 12 lat...
W: Miałem to szczęście, że widziałem wielu topowych gości. Tak naprawdę to większość światowej czołówki ze wszystkich dyscyplin. Często zastanawiam się, jacy byli w wieku 7, 13 i 18 lat...
SP: Dzięki za miły wywiadzik.
M,L,W: Cała przyjemność po naszej stronie. Wpadnijcie na stronkę Leszka jak za mało wam jeszcze informacji :)
www.pol220.com