Na fali ostatniej popularności naszego newsa na Sieplywa, o tym
jak skutecznie szukać sponsora, postanowiliśmy przybliżyć Wam postać Jacka Gadzinowskiego.
Jacek Gadzinowski Siepływa: Hej Jacek. Na dzień dobry może przedstaw się raz jeszcze naszym czytelnikom i powiedz czym się na co dzień zajmujesz?
Zajmuję się PR, marketingiem i komunikacją internetową. Przygotowuje i realizuję dla swoich klientów, firm działania głównie w Internecie, albo z Internetu wynikające i decydujące o wizerunku czy sprzedaży produktów w tzw. "realu". Również pracuję dla marek czy produktów sportowych. Ostatnio konsultowałem kilka takich projektów z Łukaszem Ceranem, który posiada dużą wiedzę i doświadczenie w marketingu oraz PR skierowanym do sportowych community (społeczności).
Kiedy i jak się zaczęła Twoja przygoda z kitesurfingiem?
Kitesurfing zaczął chodzić mi głowie jakiś czas temu po obejrzeniu filmu "Upwind - launch of a sport". W zasadzie to było od pierwszego strzału. 3 lata temu i tak trzyma do dzisiaj, czasem bardziej lub mniej intensywnie. Związało się to też że zmianą w moim życiu - w kwestii pracy czy prywatnie, priorytetów.
Zastanawia mnie jedna rzecz. Czy ta cała Twoja przemiana to nie jest oznaka kryzysu wieku średniego? Czy nie jest to tak że boisz się dorosnąć i dlatego zamiast założyć rodzinę przeżywasz drugą młodość?
Nie wierze w schematy życiowe! Popatrz na Hugh Hefnera. Mam zatem ponad 50 lat na ślub lub nie, a na kite mogę pływać w wieku 90 lat i wyrywać laski na Karaibach a nie w Ciechocinku ;) Chyba że usidli mnie na tyle skutecznie wcześniej (ha ha) podobna do mnie kobieta i razem będziemy na kite, wake lub snb bujać się stylowo po tych wszystkich cudownych miejscach wraz z naszymi dzieciakami.
Dlaczego akurat kitesurfing, co ci daje?
Daje mi inspiracje do pracy i życia prywatnego. Uzupełnia mój balans w życiu, tak że wszystko dobrze się układa. Jara mnie cała otoczka - zajawka i ziomki, nowe miejsca, rozmowy o pływaniu, szukanie spotów, wiatru, przygotowania, wyjazdy, wejścia na wodę. I ten ułamek czasu gdy jestem na wodzie i robię się to co chcę. Kitesurfing mnie uspakaja, wycisza, daje mi flow i adrenalinę.
Duck tape na: połamaną deskę, nogę czy zaklejenie świeżego tatuażu Miałeś momenty zwątpienia, że kite to nie dla Ciebie...
Przyznam że był taki czas, gdy kontuzja kostki (przyp. - 3 stopniowe złamanie i zerwanie więzozrostów) mnie skutecznie zatrzymała. Wróciłem na wodę po 6 miesiącach leczenia kontuzji (lekarze mówili o 18 miesiącach lub w ogóle zakończenia sportu), uczenia się chodzić od nowa, intensywnej rehabilitacji - którą właściwie skończyłem 2 miesiące temu po 3 skomplikowanych operacjach. Ten ból który miałem każdego dnia, bezsenne noce, drętwienie nogi i kostki - nigdy więcej! Rehabilitacja swoją drogą a i tak pływałem na wake na przeszkodach i raczej się nie oszczędzałem, w gipsie jeździłem samochodem do pracy czy na Hel a w buty snowboard wiązałem się duct tape ;)
Co chciałbyś osiągnąć w kitesurfingu?
Coś więcej niż rekreacyjne pływanie: kierunek freestyle. Wiem że mam już swoje lata plus przejścia z kontuzjami i nie będę jak "młode koty". Ale trochę trików/skoków jeszcze mogę opanować i cieszyć się nimi. Blisko pół mojej "kariery" na kite było naznaczone w jakiś sposób kontuzją lub rehabilitacją, nie pływałem na 100% możliwości, więc jest wreszcie właściwy czas intensywniej pływać i pokazać coś więcej. Pracować nad swoim "progresem" będę z Łukaszem Ceranem (m.in. polecił bardzo dobrego rehabilitanta Bartka Szpota i zestaw ćwiczeń na sucho pod triki, holistyczne podejście) i Victorem Borsukiem (Pro Campy). Od kilku miesięcy zmieniłem swoją dietę, treningi, rehabilitację. To wszystko powinno być dobrą podbudową do tego co będzie już na wodzie kite czy wake. Skończy się zbędne gadanie a zacznie się konkretne pływanie . Po sezonie tym czy następnym przyjdzie czas na filmowy edit i ocenę tego co zrobiłem.
Wszystko o czym tu mówisz wiąże się z bardzo dużym poświęceniem, jak więc zamierzasz połączyć to z pracą?
Kwestia zbilansowania sobie czasu i tego co się robi, ułożenia pracy. Owszem wiąże się to z pewnymi wyrzeczeniami czasowymi, życiowymi czy finansowymi, ale chyba właśnie na tym polegają pasje. Albo daje się z siebie 100%, albo jest to "lizanie loda przez szybę". Nie uważam też pracy, jako elementu wokół którego ma się kręcić całe moje życie. Pracuję w takiej branży, że jestem w stanie projektowo pracować i pływać jednocześnie.
Jak ocenisz Polską scenę kitesurfingową, w tym od strony biznesowej?
Jeśli miałbym powiedzieć o ludziach którzy osiągnęli mierzalny sukces, wskazałbym: na szkółkę Wake.pl Darka Ziomka, Surfpoint, Kite.pl oraz Easy Surf, które przez te wszystkie lata wyszkoliły najwięcej kursantów i najbardziej rozwinęły się na Półwyspie Helskim. Miarą sukcesu jest 6 mistrzostw Victora Borsuka i 6 lat utrzymywania się ze sponsoringu. Bodajże to jedyny polski przykład gdzie zawodnik odniósł sukces i przekuł go na finanse osobiste (na polską skalę). Sukcesem jest też międzynarodowy sukces marki Nobile, który kiedyś był znaczący. Teraz wiele marek próbuje podgryzać Nobile, jest większa konkurencja na rynku i jest trudniej. Koronnym sukcesem (za chwile może finansowym), jednak mało widocznym na zewnątrz poza "sceną" jest międzynarodowy sukces Karoliny Winkowskiej. Naprawdę dziwię się jak taki temat nie jest promowany mocniej przez Burna i Forda.
W fabryce Nobile - konkretnie magazyn z wieloma ciekawymi dechami
Wszystkie firmy, szkółki, dystrybutorzy, zawodnicy działają na bardzo małym i konkurencyjnym rynku, dodatkowo sezonowym. To nie jest łatwy biznes i wiele z tych osób którzy się tym zajmują to pasjonaci. Bo pasją trzeba nazwać czasem po prostu dokładanie do tego co się robi lub zarabianie jakiś śmiesznych pieniędzy w porównaniu z innymi branżami.
Karolina Winkowska w niedawnym wywiadzie powiedziała, że w tej chwili doszła do momentu, że sama utrzymuje się z pływania, a trzeba dodać że jej budżet w znacznym stopniu obciążają dalekie podróże na zawody Pucharu Świata. Trzeba dodać, że mimo sukcesów w poprzednich latach, Karolina rzadko pojawiała się w mediach, a to już powinno leżeć w gestii sponsora od sprzętu. Niekoniecznie tylko od sponsora "od sprzętu".
To praca każdego po trochu - zawodnika, który musi sobie odpowiedzieć jak chce zaistnieć medialnie, jaką "narrację" prowadzi do świata, aktywności w mediach społecznościowych czy dużych mediach; sponsorzy - branżowi i poza branżowi, jak skorzystać z rozpoznawalności Karoliny i jak ją "umieścić" w przekazie komunikacyjnym samej marki, jak przekonać media by o niej mówiły (mocna praca do wykonania dla Burna i Forda). Generalnie wartość zawodnika, korzyści dla sponsora czy wartość danego sportu będzie wprost zależała od ilości wystąpień w mediach, wartości tzw. "ekwiwalentu mediowego" czyli przeliczalnej obecności w mediach na wartość reklamową. Ta symbioza, że sponsor czy firma wspierająca pomaga w PR i marketingu zawodnika, będzie też szacunkiem do pracy którą wykonuje pokonując kolejne szczeble zaawansowania czy trików/ewolucji.
Ostatnio pojawił się w internecie mem/demotywator na Twoim profilu Facebooka, gdzie porównana jest sytuacja z dofinansowaniem i sukcesami reprezentacji polski w piłce nożnej do braku jakiegokolwiek zainteresowania sukcesami Karoliny. Jaki był cel tego mema, bo wątpię by chodziło o zabranie pieniędzy piłkarzom na rzecz kite?
Nigdzie tam nie ma wołania o kasę dla kitesurfingu. Obrazek miał skłonić do przemyślenia sytuacji w polskim sporcie. Że obok sportu narodowego pt. piłka nożna istnieje inny sport / inne sporty nazywane niszowymi, gdzie Polacy odnoszą zwycięstwa, zdobywają mistrzostwa bez wsparcia budżetu państwa, samorządów, mediów czy dużych sponsorów. Kwota podana na obrazku jest tylko symbolem, równie dobrze można by tam wpisać kilka miliardów czy kilkaset milionów które kosztuje i kosztować będzie impreza Euro 2012 lub Orliki, dofinansowanie klub na szczeblu lokalnym. Buduje się infrastrukturę, bez pomysłu i zaplecza ludzkiego. Stawia na monokulturę piłkarską, ludzi często zblazowanych gdzie obok istnieją dziesiątki sportów i setki sportowców które rokują znacznie lepiej, radzą sobie bez publicznego grosza. Obrazek miał wzbudzić kontrowersje, zainteresować i zaintrygować.
Cel został osiągnięty, wiele osób po raz pierwszy dowiedziało się czym jest kitesurfing, kim jest Karolina Winkowska. Wywiązało się wiele dyskusji, a kontakt z komunikatem na obrazkiem miało grubo ponad 4,5 mln osób (przeliczając ilość udostępnień i pojawień się na fan pages). Można też ten obrazek inaczej oceniać, odczytywać - jako ukazanie ludziom w kite środowisku, że dzisiejszy marketing i promocja może mieć też inne oblicze, bardziej w stylistyce szybkich mediów, Facebooka czy memów. Że kite w otoczeniu tylko celebrytów (znanych z tego że są znani), gazet bulwarowych czy zamkniętej kasty zawodników to nie jest coś, co przyciągnie ludzi zewnątrz czy sponsorów.
Windguru na wysokim szczeblu :) Jak myślisz dlaczego w Polskim kite i wakeboardzie nie ma pieniędzy. Sponsoring ogranicza sie do rabatów, jedynie nieliczni dostają sprzęt dla siebie albo w komis?
Ze względu na skalę działania na scenie oraz hermetyczność obu sportów żaden z nich nie przebił się do masowego odbiorcy, do "dużych mediów". Kite miał swoje "5 minut" ale je już przespał. Ford nie buduje community (społeczności), nie rozwija kitesurfingu w masie, ale generuje swój PR samochodów, media book i ładne obrazki w pismach kolorowych. Kite musi się obudzić, pewne nadzieje budzi też to co zaczyna się dziać wokół PSKite i plany nowego Prezesa (przyp. stawianie jako wzór do działania BSKA). Wakeboard tą szansę (na zaistnienie) będzie miał za kilka lat ale tylko wtedy jeśli ludzie na scenie będą ze sobą współpracować a nie udowadniać np. który system 2.0 jest lepszy czy kłócić się kto lepiej promuje sport.
Jeśli miałbym wskazać, to konieczna jest praca u podstaw - stowarzyszenia, związki muszą wziąć się także za promocję sportów, należy rozmawiać ze sponsorami o public relations i marketingu tak by zawody w Polsce żyły przed, w trakcie i po - docierały do "dużych mediów", zawodnicy muszą o sobie myśleć jako o produkcie (nie tylko pływam ale jestem sportowcem, coś wnoszę do życia, promuję się), szkółki i dystrybutorzy sprzętu stawiać na ukazanie kitesurfingu jako "stylu życia". Wiele tej pracy jest do zrobienia komunikacyjnie i promocyjnie, od wszystkich uczestników sceny. Kite i wake, to nie tylko skoki - triki - zawody, ale przede wszystkim life style, styl życia. Co eksploatowane jest na zachodzie i zaczyna się tam pojawiać coraz więcej firm zewnątrz, zainteresowanymi reklamą czy sponsoringiem w kite czy wake.
Co Twoim zdaniem może być takim przysłowiowym kopem dla kitesufingu? Sukces już mamy, czy transmisje telewizyjne mogłyby pomóc?
Obecność w mediach, jak najbardziej tak - niekoniecznie TV ale Internet czy media drukowane. Wcześniej jednak jest praca nad tworzywem, czyli zawodnikami czy osobami charakterystycznymi w środowisku kite. Musimy mieć wiarygodne postaci i bohaterów. Osoby wokół których można zrobić narrację czyli opowiedzieć wiarygodną historię o nich. Cały trend np. pływania w butach (wakestyle), może być atrakcyjny jeśli go dobrze pokazać przybliżając zawodników z ich pasjami, poświeceniem i oddaniem temu co robią. Na tym opiera się cały obecny marketing i public relations. Na razie, z całym szacunkiem takiej opowieści nie da się zrobić. Dalszym krokiem jest wypracowanie atrakcyjnej formuły pokazywania kite w TV czy mediach drukowanych, elektronicznych. Teraz jest on niezrozumiały dla 99,99% społeczeństwa i "triki na głowie" nie przebiją się z przekazem. A dopiero na końcu jest "pchanie" kite do mediów. I żeby powiedzieć jasno, medialność kite nie oznacza zaraz tłumów na spotach. To tak nie działa.
Duża reklama, im więcej takich akcji, tym większa świadomość społeczna
W jaki sposób sporty te mają się rozwijać skoro firmy, dystrybucje czy dealerzy nie inwestują nic w reklamę?
Nie inwestują, bo nie ma skali działania. Od importerów czy dystrybutorów nie wymagajmy polotu w działaniach marketingowych. Oni mają sprzedawać, a nie zajmować się marketingiem wizerunkowym. Rozwój sportów raczej powinien być napędzany poprzez stowarzyszenia, związki, organizatorów zawodów i zawodników oraz firmy zewnętrzne. Na tym etapie, sprzedawcy sprzętu powinni być dodatkiem do sceny, a nie jej głównym motorem. Mogą co najwyżej wspomagać rozwój zawodników, zawodów.
Podobnie zresztą ma się sytuacja na rynku snowboardowym, gdzie większość czasopism czy portali prowadzą zajawkowicze, którzy chętnie wrzucą reklamę za barter czy za bardzo skromną opłatą co psuje rynek. Jeśli nie ma pieniędzy z reklam to nie ma jak założyć i utrzymać profesjonalną redakcje. Finalnie dochodzi do tego, że na rodzimych portalach snow/kite/wake pojawiają się głównie filmiki i krótkie newsy, a brakuje unikatowej treści.
Unikatowe treści nie biorą się tylko z tego ile pojawia się środków zewnątrz, ale tego czy jest pomysł na sam portal czy stronę. Tu nie potrzeba dużej ilości treści ale jakości treści. Niektóre z portali czy czasopism popełniają ten błąd że ścigają się kto da więcej. A to ślepa uliczka - zabiera to multum czasu a tak naprawdę jest kopiowaniem. Wystarczyłoby np. 3-5 dobrych materiałów tygodniowo, selekcja i specjalizacja (np. brakuje na rynku dobrego portalu tylko o wakestyle). Nie ma unikatowych treści? A dlaczego że niektóre z nich zamykają się na materiały czytelników, ich filmy czy relacje z wyjazdów. Obok jest całe morze materiałów a portale, czasopisma się na to zamykają. Niech się otworzą, ludzie sami będą je promować, wklejać na Facebook i napędzać się, wzrośnie zasięg takich stron. A z czymś takim zawsze będzie łatwiej iść do firmy na zewnątrz sceny po konkretniejsze pieniądze. Nie jest to proces "w 5 minut", ale po roku - dwóch na pewno byłoby inaczej, byłoby więcej "świeżego powietrza".
Spory wodne mają wiele atutów, których pozbawione są inne dyscypliny Co należy zrobić aby spopularyzować kitesurfing czy wakeboarding w Polsce?
Zbudować zasięg w "dużych mediach". Popracować nad medialnością tych sportów. Ta obecność przeliczy się na konkretne cyfry które zauważą firmy na zewnątrz. I nie ma co obawiać się że to spowoduje tłumy na spotach czy na wyciągach. Przykład? Skoki narciarskie... sukces Małysza czy Kowalczyk spowodował medialność ale nie tłumy nowych zawodników. Nie powtórzymy tu tego 1 do 1, ale to właśnie jest kierunek. Sporty są w mediach, pojawiają się sponsorzy. Zawodnicy zaczynają dbać o swoje publicity i public relations - zaczynają zdobywać pieniądze i mieć czas na intensywniejszy trening, pogoń za czołówką światową. To znowu napędza strumień sponsorów.
Być może swoją cegiełkę do tego dołożę, propagując kitesurfing czy wakeboarding poprzez wystąpienia medialne, konsultacje z kilkoma zawodnikami na temat ich wizerunku czy też... rozszerzenie swojej oferty na działania w marketingu sportowym. Ale za wcześnie jeszcze o tym mówić, decyzji nie podjąłem i obserwuje na razie rynek badając szanse biznesowe.
No właśnie, bardzo dużo występujesz w mediach jak np. ostatnio w Dzień Dobry TVN. Wszędzie wspominasz o swoich pasjach i zajawkach, powiedz mi czy Twoim celem jest zostanie kimś w rodzaju ambasadora kitesurfingu czy może jest to specjalny zabieg aby zbudować swój autorytet przed wejściem na rynek marketingu sportowego?
Propaguje coś więcej niż kite, raczej postawę życiową, life design, slow life, pewne wartości w życiu czy zdrowy balans w nim - między pracą, życiem prywatnym i pasjami. By przy okazji ukazać kitesurfing jako normalny sport i burzyć pewne stereotypy które narosły przez lata. Próbuję przekonać ludzi na swój sposób, że to jest dostępny (kite) także dla nich niezależnie od wieku czy obecnego statusu. Można się nim cieszyć na każdym poziomie zaawansowania czerpiąc inspirację dla swojego życia. Bliższy mi jest kitesurfing jako lifestyle (styl życia) niż jakaś totalna nisza. Jeśli w ten sposób więcej osób dowie się o kite, będzie mi miło. Jak to później nazwą to rzecz już wtórna. Ważne by dobrze się bawić przy tym co się robi. Jeśli przełoży się to na finanse i zlecenia marketingowe, tym lepiej. Przy okazji, w branży marketingu sportowego "fame" zyskałem po działaniach marketingu internetowego dla KKS Lech Poznań w 2010/2011 (ówczesnego mistrza Polski), wiec tego autorytetu w zasadzie nie muszę od nowa budować bo działałem na zupełnie innej skali.
Wizyta w TVN
Co powiesz o takich akcjach jak próba przepłynięcia Morza Czerwonego? Wszyscy wiemy jak ta akcja się zakończyła. Czy takie akcje mogą być dobrą reklamą i promocją kitesurfingu?
Akcja ta długo będzie się odbijała czkawką w postrzeganiu kitesurfingu w Polsce. Przez te 3 dni (rok temu), miliony Polaków dostały medialny obraz kitesurfingu jako sportu dla nieodpowiedzialnych ludzi którzy wystawiają Polskę na pośmiewisko. Nie mnie oceniać z perspektywy czasu co zaszło wtedy i jakie były intencje, niemniej jednak taki obraz kitesurfingu nie pomaga zawodnikom czy ludziom zajmującym się zawodowo kite w zdobyciu sponsorów czy firm wspierających. Pamięć ludzka jednak jest ulotna i za kilka lat mało kto będzie to pamiętać o tej sytuacji i nerwach. Możemy być tylko mądrzejsi, wiedząc jakich błędów nie popełniać.
Relax na hamaku, trunek wskazuje że to Brazylijski, hamak oczywiście
Pasje sportowe Jacka wspierają: OZONE Kites Polska, Nobile Kiteboarding, Hydrosfera (Mystic), Go Pro, Kite.pl
Dziękujemy za wywiad, redakcja życzy sezonu bez kontuzji, a czytelników zapraszamy do dyskusji na temat w komentarzach.