28.02.2018
SieRozmawia: Michał Polanowski o końcu kariery windsurfingowej

Maciej Mikołajczyk: Zacznijmy od sensacyjnej wiadomości. Kończysz karierę windsurfera. Kiedy i dlaczego podjąłeś taką decyzję?

Michał Polanowski: Uważam, że jedyną rzeczą pewną w życiu jest zmiana. Tak więc prędzej, czy później musiał nadejść ten moment, kiedy zdecyduję o zakończeniu kariery windsurfera. W tym roku minie dokładnie 20 lat, odkąd zacząłem pływać na desce. Tyle samo, odkąd wystartowałem w pierwszych zawodach windsurfingowych. To był świetny czas – podróże, poznawanie ciekawych ludzi, ściganie się, pływanie w ekstremalnych warunkach. Jednym słowem - bajka! Przyszedł jednak czas na nowe przygody. Przez ten okres nauczyłem się, że jak się coś robi, to trzeba to robić jak najlepiej można. Dlatego z tego względu nie chcę wykonywać kilku rzeczy na raz. Mimo to ze sportu nigdy nie zrezygnuję. Moim nowym wyzwaniem jest właśnie aplikacja dla sportowców AllSporter.

Co uznajesz za swój największy sportowy sukces?

- Zdobyłem wiele tytułów, miedzy innymi młodzieżowego mistrza świata, mistrza Europy czy kilkunastokrotnie mistrza Polski w FWC albo w slalomie. Jeśli chodzi jednak o to, co sam uważam za sukces, to wcale nie są to medale i puchary. Najbardziej jestem zadowolony z takich niby małych osiągnięć, czy chwil, kiedy np. pokonywałem samego siebie, swoje słabości, gdy momentami wydawało mi się, że już nie dam rady lub inni mówili, że coś jest nie do zrobienia, a ja jednak mimo przeciwności to osiągnąłem. Co do przykładów na wodzie, to były to wyścigi, gdzie po wywrotce na starcie startowałem dwie minuty po wszystkich i z pozoru mogło się wydawać, iż lepiej spłynąć na brzeg, odrzucić ten wyścig, odpocząć i przygotować się do kolejnego (część zawodników przyjmuje taką taktykę), a ja jednak zawsze starałem się walczyć do końca. Były takie zawody, nawet na mistrzostwach globu, gdzie po tak rozpoczętym wyścigu nadal wygrywałem. Zdarzało się też, że w trakcie procedury startu strzelała linka w przedłużce i mimo potężnych fal udawało mi się zamienić linkę z tą z regulacji, wybrać ponownie żagiel, bom związać na sztywno z żaglem (bez regulacji), spóźnić się chwilę na start i nadal wygrać wyścig. Były zawody na MŚ, gdzie przychodziły "białe szkwały" i wszyscy zawodnicy się przewracali, a ja byłem w stanie się utrzymać i zwyciężyć. To uważam właśnie za swoje największe sukcesy.

Ile krajów zwiedziłeś dzięki karierze windsurfera? Jakie miejsca na świecie spodobały Ci się najbardziej, a do jakiego państwa już nie zamierzasz wrócić?

- Najbardziej spodobały mi się Hawaje, RPA, Australia, Tajlandia i jezioro Garda we Włoszech. To są naprawdę magiczne miejsca. Państw oczywiście było znacznie więcej, ale nigdy ich nie liczyłem. Nie pamiętam też, żebym był kiedyś w takim miejscu, do którego nie chciałbym wrócić. Każdy kraj jest wyjątkowy. Wszędzie można poznać niesamowitych ludzi, czy doświadczyć niezapomnianych przygód i to właśnie jest piękne.

Stworzyłeś apkę dla sportowców. Opowiedz o swoim nowym pomyśle na życie.

- Stworzyłem apkę, jakiej jeszcze nie było, a zapewne przydałaby mi się podczas tych wszystkich podróży po świecie w trakcie mojej kariery. AllSporter to aplikacja, która tworzy społeczność sportowców. Apka w prosty sposób łączy trenerów, czy instruktorów różnych dyscyplin sportu z tymi, którzy chcą zacząć trenować lub pragną udoskonalać swoje umiejętności. Drugą główną funkcjonalnością, jaką AllSporter posiada, jest możliwość zarabiania na sprzęcie sportowym, jaki mamy, poprzez jego wypożyczanie innym członkom naszej społeczności. Często zdarza się przecież, że kosztowny sprzęt przez większą część czasu leży w garażu, a dzięki AllSporterowi może na siebie zarabiać. W skrócie, każdy, kto ma wspomniany sprzęt lub umiejętności trenerskie może zarabiać, a inni członkowie społeczności mogą w bardzo prosty sposób znaleźć najlepszego instruktora lub deskę dla siebie. Polecam tę aplikację każdemu, niezależnie, czy ktoś dopiero zaczyna swoja przygodę ze sportem, czy jest już profesjonalistą.

Co byś chciał przekazać innym windsurferom?

- Nie przejmuj się zbytnio porażkami. Jeśli się tobie wydarzą, a Ty konsekwentnie będziesz dążyć do swojego celu, to porażka uczyni Cię tylko silniejszym i dzięki niej wybijesz się jeszcze wyżej. Jeśli wierzysz w osiągnięcie jakiegoś celu, to znaczy, że jest on w twoim zasięgu. Najlepszą drogą do sukcesu jest robienie i rozwijanie się w tym, co się lubi. Wówczas sukces przychodzi łatwiej, a szczęście jest trwałe i nie przemija.

Maciej Mikołajczyk

top