Dziś w SieRozmawia wywiad z Tomkiem Chmielińskim, pierwszym Polakiem który ma szansę zostać międzynarodowym egzaminatorem IKO
Witam wszystkich! Nazywam się Tomasz Chmieliński, pochodzę z Katowic i obecnie mam 30lat. Ukończyłem Akademię Wychowania Fizycznego w Katowicach. Na półwysep helski trafiłem 9 lat temu jako windsurfer i zacząłem pracę w szkole "Orkasurf" na Solarze. Bardzo szybko zakochałem się w helskim trybie życia i wiedziałem, że to jest to. Co roku spędzam 4,5 miesiąca nad zatoką. Zimą przez ostatnich 5 lat uczyłem narciarstwa we włoskiej szkole w Val di Fiemme.
Będąc instruktorem WS zerkałem kątem oka nad głowę na przelatujące latawce i wiedziałem, że muszę tego spróbować. Jak tylko znalazłem trochę czasu między lekcjami zapisałem się na kilka godzin szkolenia kite. Później kupiłem używany sprzęt i w każdej wolnej chwili ćwiczyłem. Po 3 latach nauczania windsurfingu padła decyzja w szkole, że wprowadzamy kite. Razem z szefem Piotrem Orlikowskim zrobiliśmy kurs IKO w Jastarni i od kolejnego sezonu zaczęliśmy szkolić. Tak naprawdę od tego momentu windsurfing zawodowo powoli schodził na dalszy plan, choć dalej jak mocno wieje lubię otaklować mały zestaw wave i "odpalić" WS na fali. W 2014r postanowiłem otworzyć własną szkołę "KiteStyle" w Jastarni. W tym roku udało się spełnić wszystkie wymogi i uzyskać licencję IKO, jako czwarta szkoła kite w Polsce.
W 2011 roku, jak pisałem wcześniej, zrobiłem uprawnienia instruktorskie IKO lvl1. Następnie szybko zrobiłem lvl2, a po 2 latach ciągłej pracy udało się uzbierać i udokumentować 1000h lekcji , co dało możliwość podejścia do egzaminu na stopień lvl2 senior, który posiada klika osób w Polsce. Do tego momentu wszystko było względnie proste , bo wymagało głównie praktyki w szkoleniu. Postanowiłem jednak pójść o krok dalej i aplikować na kurs egzaminatora. Od razu wiedziałem, że temat będzie trudny do ruszenia, ponieważ jest tylko 18 osób na świecie z takimi uprawnieniami. Wysłałem jednak moje CV i list motywacyjny. Pierwsza odpowiedź, którą otrzymałem mocno ostudziła atmosferę : "Dziękujemy za złożenie aplikacji, w tym roku nie przewidujemy rozszerzenia grona egzaminatorów. Zachowamy zgłoszenie w archiwum". Wtedy praktycznie zapomniałem o tym temacie. W zeszłym roku otrzymałem informację, iż planują szkolenie jednego dodatkowego egzaminatora i moja aplikacja przejdzie proces rekrutacji razem z kilkudziesięcioma innym osobami z całego świata. Kilka tygodni później otrzymałem informację: "Congratulations! your application for examiner course is approved".
Cały proces ruszył na początku czerwca bieżącego roku. Szkolenie składa się z 3 oddzielnych tygodni w różnych miejscach świcie. Na start poproszono mnie o organizację kursu instruktorskiego ITC w mojej szkole i wyznaczono tym samym pierwszy tydzień mojego szkolenia. 5-10 czerwca gościłem na półwyspie helskim Xaviera Russous, który jest jednym z kilku najbardziej doświadczonych osób w świecie kitesurfingu. Przeprowadził już ponad 100 kursów instruktorskich, a jego znajomi opracowali obecny do dzisiaj patent latawców tubowych. Dla mnie ten moment pierwszego kontaktu był najbardziej kluczowy. Zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać i jakie wymagania będzie miał względem mnie. Na szczęście złapałem z Xavierem świetny kontakt. Okazał się być bardzo pozytywną osobą, ale również niezwykle wymagającym obserwatorem. Właśnie dokładnie na takie profesjonalne podejście liczyłem. Dla mnie ten tydzień i wymiana doświadczeń z kimś takim jest bezcenna. Xavier wiedział dosłownie wszystko o kitesurfingu, szkoleniach, sprzęcie. Po tygodniu kursu otrzymałem pozytywną recenzję i tym samym uzyskałem stopień Assistant Examiner. Jesienią planuję odbyć drugi tydzień szkolenia. Zimą poproszono mnie o przyjazd na Dominikanę, do siedziby IKO i odbycie 3 miesięcznej praktyki. Bardzo słusznie organizacja zaleciła mi prowadzenie kursów kite w trudniejszych warunkach. 90% miejsc na świecie to lekcje na głębokiej wodzie i falach czego na półwyspie nie ma. Jako egzaminator , będę jeździł w przyszłości po całym świecie i muszę być w pełni gotowy na każdy scenariusz. Zakończenie mojego szkolenia odbędzie się pewnie w okolicach wiosny 2017r.
Mimo ofert z całego świata nie zamierzam uciekać z Polski. Sezon letni zawsze chciałbym spędzać na półwyspie. Planuję rozwijać swoją szkołę "KiteStyle" oraz zrobić coś dobrego dla polskiego kitesurfingu. Aktualnie jeśli chodzi o temat szkoleń kite, panuje w Polsce dosyć mocny nieład i "wolna amerykanka". Wszystkiemu winne jest prawo, które nie precyzuje zawodu instruktora oraz brak oficjalnego Polskiego Związku Kitesurfingu sygnowanego przez rząd. Przez te dwa czynniki nie ma jednego systemu szkolenia, a w szkołach niejednokrotnie pracują ludzie zupełnie bez jakichkolwiek uprawnień. Dla mnie taka sytuacja jest wręcz absurdalna biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o sporcie ekstremalnym. Wszystko się zmieni w tym roku jeśli padnie decyzja o wejściu kitesurfingu na olimpiadę w 2020. Myślę, że tylko w takim momencie ktoś obudzi się i zobaczy, że przecież mamy super kadrę z dużymi szansami na kilka medali. Wtedy zaczniemy w Polsce budować prawdziwe struktury treningowe dla zawodników, oraz szkoleniowe dla rekreacyjnego kitesurfingu wsparte rządowym finansowaniem. W tym właśnie momencie chciałbym pomóc moją wiedzą i doświadczeniem. Jednym z planów jest również połączenie polskich uprawnień z IKO tak aby wszystkim przyszłym instruktorom dać szansę pracy na całym świecie. Zacząłem już nawet rozmowy na temat przetłumaczenia wszystkich materiałów na język polski i organizacji kursów IKO po polsku. Starając się o pracę na stanowisku instruktora w zagranicznej szkole i tak przeprowadzana jest rozmowa kwalifikacyjna. Niejednokrotnie szukają ludzi z językiem: hiszpańskim, niemieckim, francuskim, rosyjskim. Tak więc zaliczony obecnie kurs po angielsku nie jest gwarantem zatrudnienia. Wszystko zależy w jaką cześć świata chcemy pojechać.
Staram się próbować jak najwięcej modeli latawców żeby mieć porównanie w sprzęcie. Głównie pływam na RRD. Jeśli pływam po płaskiej wodzie skupiam się głównie na skokach bigair. Najbardziej kocham jednak jazdę strapless na falach. Im mocniejszy sztorm tym lepiej. Nie ma nic piękniejszego od walki z żywiołem na naszym Bałtyku. Jak tylko czas pozwoli to może w kwietniu uda mi się kontynuować temat snowkite gdzieś w Alpach. Latanie po śniegu w wysokich górach daje niesamowite, nieograniczone możliwości. Będąc w Val di Fiemme udało mi się zacząć snowkite'a z wysokiego C. Wszystko działo się zawsze powyżej 2000m. Wjazd za pomocą latawca na szczyt góry, a później zjazd freeride w puchu prowadząc kite'a obok daje kosmiczne wrażenia. Jednak z góry zaznaczam - trzeba mieć ogromne doświadczenie zarówno w pracy latawcem, pływaniu wave i jazdy freeride w górach żeby połączyć bezpiecznie wszystkie elementy w tak ekstremalnych warunkach . Nie można również pominąć długich analiz terenu i przewidywania , gdzie wiatr może skręcić między skałami.
Na pewno nie tak wcześnie. Pod koniec września chciałbym kontynuować tradycję i zorganizować wyjazd wave dla znajomych i bardzo zaawansowanych kursantów. W zeszłych sezonach atakowaliśmy kilka razy Klitmoller w Danii, Ijmuiden i Zandvoort w Holandii. W tym roku najprawdopodobniej polecimy do Maroko. Na początku października przewiduję kolejny zagraniczny wyjazd szkoleniowy KiteStyle tym razem również dla początkujących. Na ten moment jeszcze nie zdecydowałem gdzie dokładnie.
Wielkie dzięki. Jak uda mi się zakończyć temat , na pewno się odezwę. Pozdrowienia dla wszystkich czytelników SiePływa!!!
Maciek
Źródło:
http://www.kitestyle.pl/