Jeśli oglądaliście dzisiejszą relację LIVE z zawodów Red Bull King of the Air to wiecie, że było na co popatrzeć. Wiadomo, jak zawsze można by pomarudzić, że to nie był wystarczający wiatr na prawdziwe show, ale zawodnicy i tak zadbali o efekt wow na plaży. Trickiem zawodów na pewno zostanie Kiteloop Board Off, który początkowo miał być tajną bronią Aarona Hadlowa, a ostatecznie okazało się, że każdy zawodnik wykonywał ten trick w swojej interpretacji.
Drugi dzień zawodów rozpoczął się od rundy trzeciej. Faworyci nie zawodzili - Jesse Richman i Kevin Langeree wygrali swoje heaty. Dołączył do nich debiutant tego eventu, Mistrz Świata Liam Whaley, który pokazał, że w zawodach Big Air odnajduje się równie dobrze, co na freestyle'u. Co ciekawe, runda czwarta należała do tej samej trójki zawodników, którzy znowu wygrali swoje heaty. Dopiero w "półfinałach" Jesse musiał uznać wyższość prawdziwego weterana kitesurfingu - Lewisa Cratherna. Anglik dwa lata temu zaliczył na tych zawodach srogą glebę, po której leżał chwilę w śpiączce. Na wodzie widać było, że o wypadku już dawno zapomniał. W drugim półfinale jeden z faworytów - Aaron Hadlow, przegrał z Liamem Whaleyem, który mimo braku doświadczenia w tego typu zawodach, latał dziś jak natchniony.
Finał należał w całości do Kevina, który w przeciwieństwie do Lewisa i Liama nie zaliczył ani jednej gleby. Patrząc na punktację nie było to druzgocące zwycięstwo, ale jeśli oglądaliście ten pojedynek, to dobrze wiecie, że nie było wątpliwości kto wygrał. Kevin w pełni zasłużył na swój kolejny tytuł. Mimo gorszego początku, zrehabilitował się drugiego dnia zawodów i nie popełniał żadnych błędów. Teraz pozostaje nam czekać na tegoroczny Puchar Świata i zawody Red Bull Megaloop Challenge.
Wyniki Red Bull King of the Air 2018
Kuba