26.10.2018
40 węzłów i 4 metry czyli Duotone Baltic Kite Wave Jam

Każdego roku zdarza się tzw. prognoza sezonu. Zazwyczaj ten termin jest mocno nadużywany i ogólnie, to każde kolejne pływanie jest lepsze od ostatniego (wiadomo), ale jeśli chodzi o rozegranie jednodniowych zawodów, można śmiało powiedzieć, że organizatorzy Duotone Baltic Kite Wave Jam, sprzedali w tym roku duszę Posejdonowi i zamówili warunki nie z tej ziemi.

Co roku okno wiatrowe jest takie samo - cały październik. W zeszłym roku decyzja przyszła szybko, przez niektórych zbojkotowana, okazała się właściwa, a dwa dni w Jarku i Ustce były wyjątkowe. W tym roku czekaliśmy dosyć długo, ale jak już przyszło, to od razu było wiadomo, że będzie co wspominać. Windguru i ICM były zgodne. 40 węzłów, szkwały do 60 węzłów i fale 4-5 metrów. Nikt chyba nie wierzył w to, że tak będzie naprawdę. Tymczasem okazało się, że we Władku z rana był istny armageddon. Nawet organizatorzy wspomnieli ze dwa razy "a może by tak jednak to przerwać?" Na szczęście w ostateczności nikt nie myślał schodzić z wody, a zawody zakończyły się razem z zachodem słońca.

Szybki skippers meeting z rana, losowanie drugiej 16 zawodników i pierwszy heat ruszył o 9:00. Zawodnicy napompowali 3-4-5 metrowe latawce. Lżejsi mieli początkowo problem z utrzymaniem się na desce - wiatr do 11 bardzo mocno szkwalił i utrudniał życie wszystkim bez wyjątku. Pierwsza runda była właściwie egzaminem ze sztormowego survivalu. Najpierw trzeba się było wpływać, żeby w ogóle zacząć myśleć o łapaniu fal. Zamykające się tuby zjadały każdego po kolei, ale z czasem większość złapała swoje i awansowała do drugiej rundy, w której zaczęło się robić bardzo ciekawie.

Wiatr się trochę uspokoił, chociaż właściwie jak to piszę, to czuję, że jest to duże nadużycie. Może po prostu wszyscy riderzy już się przyzwyczaili, a ilość snapów i złapanych fal zaczęła znacząco wzrastać. Do ćwierćfinału awansowali właściwie wszyscy, którzy mieli się tam pojawić. Właściwie największą niespodzianką było odpadnięcie Jacy z ekipy Waveoholiców już w pierwszej rundzie.

Ćwierćfinały zaczęły się od starcia Klony z Jackiem S. Pojedynek backside vs. frontside ostatecznie zakończył się zwycięstwem pływającego regular Klony. Jacek mimo że świeżo po treningu na Mauri, odpadł dosyć wcześnie, bo dotychczas najczęściej kończył zawody w pierwszej czwórce. Drugi ćwierćfinał był chyba jednym z najładniejszych heatów całych zawodów. Janek Korycki prezentował świetną, surfingową stylówę, a Bartek Kulczyński pokazał swoje atomowe snapy, mocno zmotywowany obecnością Korka. Ostatecznie to Bartek awansował dalej i pewny siebie czekał na kolejny heat. W pozostałych pojedynkach 1/4 finału, Marek Bosowski gładko przeszedł dalej, w pojedynku z Kubą Kompałą, a Mario Kraszewski w ładnym stylu pokonał zeszłorocznego zwycięzcę - Tomka Janiaka.

Pierwszy półfinał był bardzo wyrównanym pojedynkiem Rafała Klony z Bartkiem. Bartek niesiony motywacją z poprzedniego heatu płynął bardzo równo, a Rafał wcale mu nie odpuszczał. Ciężko było powiedzieć kto wygra ten pojedynek. Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie zadecydowali o zwycięstwie Rafała. W drugim półfinale Marek w wyrównanej walce pokonał Maria i awansował prosto do finału. W Loosers finals Mario Kraszewski łapał falę za falą, nie dając żadnych szans swojemu przeciwnikowi. Mario mimo że miał bardzo dużo na swojej "czwórce" to łapał naprawdę ładne, stylowe snapy. W finale Marek B. pokazał, że przyjechał na zawody tylko w jednym celu. W ostateczności spójnym głosem wszystkich sędziów to właśnie on został zwycięzcą Duotone Baltic Kite Wave Jam i nieoficjalnym Mistrzem Polski kitewave.

Zawody jak co roku były świetnie zorganizowane, dzięki czemu nawet najgorszy sztorm nie byłby w stanie nas powstrzymać przed przyjechaniem na nie kolejny raz. Doskonała atmosfera na brzegu i na wodzie, pusty akwen i tylko 32 prawdziwych szaleńców. Mimo że to zawody "tylko" na prognozę, sponsorów nie zabrakło, a nagrody były naprawdę zacne. Szacun dla Duotone Poland, FCS Polska, Pit Bull West Coat, Energy Sports, GoPro, Dakine, KiteDoktor, Baltic Waveoholic i wielu innych. Co jeszcze ważniejsze to wielki szacun dla ekipy sędziowskiej i duetu Kajcik & Falka. Odliczamy już dni do następnej edycji!

Te i więcej zdjęć: facebook FCS Polska

Kuba

Źródło:

www.fcspolska.pl
top