To już się robi trochę nudne, ale Airton Cozzolino po raz kolejny zdominował zawody wave. Tym razem zawodnicy spotkali się na środku pustyni - no prawie, bo w Dakhli. Na warunki trzeba było trochę poczekać ale w końcu przyszedł wyczekiwany swell. Prawe fale faworyzują riderów jeżdżących z lewą nogą z przodu, dlatego ten spot tak bardzo lubi Keahi de Aboitiz. Zazwyczaj to właśnie rider Cabrinha stawał tutaj na najwyższym stopniu podium. Jednak w nowej formule najlepszy okazał się Airton.
Zawodnicy byli oceniani w 70% za jazdę na fali i w 30% za tricki freestyle. Udało się rozegrać całą drabinkę pojedynczej eliminacji, co oznacza, że tak jak we freestyle'u zawodnicy z pierwszej czwórki mogą spaść najwyżej o jedną pozycję w dół. Pierwsze zawody na wyspie SAL również wygrał Airton, a drugi był Keahi. Jeśli ta sytuacja się powtórzy tym razem, Australijczyk będzie miał co nadrabiać na kolejnych eventach.
Wśród dziewczyn najlepsza okazała się siostra jednego z najpopularniejszych kitesurferów na świecie. Jalou Langeree doskonale radzi sobie na wave'ie, chociaż jak sama przyznaje nie spodziewała się tak dobrego wyniku. Ciekawe czy to tylko skromność, czy rzeczywiście miała trochę szczęście. Jeśli warunki się utrzymają, rozegrana zostanie podwójna eliminacja i wtedy wszystko będzie jasne. Czekamy z niecierpliwością, chociaż trochę bardziej liczymy na jakieś pływanie majówkowe. Bo przecież wszystko dobre, ale jednak Bałtunio najlepszy.
Kuba
