30.06.2006
Gran Canaria - Pozo

Robercik - no hands freestyleRobercik - no hands freestyle

Moja przygoda z wyjazdem na Gran Canarie/Pozo zaczęła się wspólnie z Adasiem Dudzińskim wczoraj. Jednak ciśnienie na wyjazd złapaliśmy już na ostatnich regatach pucharu Polski w Kamieniu Pomorskim. Dwa dni po regatach siedzieliśmy w Szczecinie/J.Miedwie nerwowo wyczekując na wylot, przy okazji pływając freestyle na 5,8.

W końcu nastał dzień wylotu. O godzinie 9 byliśmy już na lotnisku w Berlinie, czyli kontrolnie 3 godziny przed odlotem, żeby wszystko było na tip top. Myśleliśmy, że jak będziemy na lotnisku sporo czasu przed odlotem, spokojnie odprawimy sprzęt bez żadnych komplikacji, jednak jak się okazało, na ten sam pomysł wpadła połowa samolotu, wiec czekaliśmy w kolejce do odprawy jakieś 40 minut.
Potem wszystko poszło już prawie gładko, poza standardowym targaniem sprzętu przez pół lotniska na ukochaną bramkę nr.17, która znajduje się piętro niżej. W samolocie prawie spokojnie, przed Adasiem w 1 rzędzie siedziało jakieś dziecko chyba z ADHD i cały czas skakało po siedzeniu, aż nam prawie matryca z kompa wypadła...


Adaś ciśnie freestyleAdaś ciśnie freestyle

Wylądowaliśmy o 15:00 lokalnego czasu, pilot przed lądowaniem podniósł nam mega ciśnienie na pływanie, ponieważ okrążył wyspę bardzo nisko, gdzie można było zobaczyć już kilkanaście żagli pływających w Pozo i Vargas. Na lotnisku szybka akcja, ja poleciałem odebrać furę, a Adaś ogarniał sprzęt z taśmy. Mieliśmy wynajętego 3 drzwiowego Opla Corse, jednak podczas 20 minutowego szukania samochodu na parkingu lotniskowym, zwątpiłem czy ten samochód tam w ogóle jest. Trochę wkurzony zacząłem się bawić kluczykami, a raczej pilotem do samochodu i nagle jakiś się otworzył kilkanaście metrów dalej, okazało się, że to VW Polo 5 drzwiowe z tego roku, prawie nówka!!!! Nie czekając długo zdarłem lacza na parkingu i po Adasia ze sprzętem. Mieliśmy 3 spore quivery, ale jakoś się udało to umieścić i poplątać linkami na dachu bez relingów i jazda do Pozo. Przy wyjeździe z lotniska spotkaliśmy jeszcze Roby`iego Swifta, który już przyleciał na zawody, jednak nie było szans żeby go zabrać z nami, miał tyle sprzętu co my we dwójkę ;))

Dojechaliśmy do POZO, gdzie nas przywitali Muzyk z Grandslamem, Jancik, Siwy, Harry, Beret, Andy i jeszcze kilka osób z Polskiej ekipy. W tym samym czasie trening kończyli Brazylijczycy Ricardo Campello i Kauli. Bez dłuższego zastanawiania się otaklowaliśmy 4,2 i 4,0 i na wodę. Warunki super, choć jak na Pozo trochę mała fala, ale jak na pierwsze rozpływanie starczyło. Pod koniec pływania, zaczynaliśmy z Adasiem lekkie przymiarki do takich trików jak back loopy, Shaka, Spocki540, front loop, high flaka… O 20:00 wieczorem skończyliśmy pływanie i przemieściliśmy się na kwaterę do Playa de Ingles.

ps. Za kilka dni rusza tutaj Puchar Świata PWA - będzie gorąco

Robert Bałdyga POL-18
(Naish, Quiksilver, Starboard, HurricanFins, Port Lotniczy Szczecin, Mojsiuk MercedesBenz, Sieplywa.pl)

sieFotografuje

Bogo

top