Przed chwilą udało się nam dodzwonić do Wojtka Brzozowskiego, który leży w szpitalu Bielańskiego pod super opieką. Jak sam powiedział ma tu urwania głowy ale nie w związku z lekarzami tylko z dziennikarzami, którzy nieustannie dzwonią do niego.
Sieplywa.pl : Jak doszło do wypadku?
Wojtek Brzozowski : Wyskoczyłem wysoko i przy lądowaniu miałem głowę spuszczoną w dół i widziałem jak kolano wygięło mi się w kształt litery U dotykając wiązania od wake'a - masakra. Za chwile podpłynęła motorówka aby mnie wyciągnąć. Wyzwaniem było wyjęcie nogi z wiązania. Niezawodny płyn ludwik uratował sytuacje.
SP : Jak to wygląda teraz?
WB : Złamanie jest skomplikowane. W kilku miejscach z odpryskami luźnych części kości. Jeśli operacja się uda i nie będzie żadnych komplikacji, to do treningów będę mógł wrócić dopiero za pół roku. W piątek operować mnie będzie prof. Jarosław Deszczyński.
SP : Jak ogólnie samopoczucie?
WB : Bywało lepiej mimo to jestem pozytywnie nastawiony, że wszystko będzie w porządku. Wspiera mnie wiele osób i bardzo im za to dziękuję, że są ze mną. Ta kontuzja daję mi możliwość spojrzenia na moje życie z innej perspektywy. Jest to dla mnie nowe wyzwanie ale nie poddaję się. Podczas operacji będę miał założoną śrubę. Jeden z lekarzy powiedział że Alberto Tomba już 10 dni po założeniu śruby wystartował w Pucharze Świata. Osobiście nie zamierzam tego robić mimo to nastraja mnie to pozytywnie.
Jeszcze raz życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i na wodę.