Normalnie kazałbym się autorowi puknąć w głowę ale nie znając Dziemiana, najpozytywniej nakręconego trenera windsurfingu na Świecie. Miałem okazję pojechać z nim na kilka zgrupowań, podczas których jazda busem na dwóch kółkach z przyczepą czy rowerowy rajd po południowej Szwecji na orientację były chlebem powszednim. Oj działo się kiedyś i jak widać dzieje się dalej.
Tym razem Maciek dał popalić cwanym złodziejom, którzy połasili się na jego portfel. Zdecydowanie nie wiedzieli, na co się porywają a wyglądało to tak:
"Kiedy wreszcie udało mi się przekroczyć granice Francji rankiem po trzynastym listopada, bombach i zabitych nabrałem lepszego humoru. Cieszyłem się tym bardziej bo podróżowałem już po mojej ukochanej Hiszpanii. Słonce świeciło, zaczynał się zjazd z góry i zostało jedynie sześćset z dwóch tysięcy dwustu przejechanych kilometrów.
Mój nastrój pękł jak bańka mydlana, kiedy panowie z czarnej limuzyny Ford Probe albo jakiegoś innego Granada, podjechali z boku wymachując i sugerując, że mam problem z przyczepą albo samochodem. Nadmienię, że był dzień i pełen ruch na autostradzie. Stanąłem żeby upewnić się czy wszystko gra. Pan usłużny pierwszy, miły, sympatyczny, bardzo skory do pomocy podbiegł do przyczepy żeby pokazać problem. Minęło pięć sekund, kiedy zapaliła mi się lampka. Uświadomiłem sobie, że to ściema a Pan jest miły na pokaz. Pośpiesznie wracając do samochodu ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem uciekającego Pana usłużnego drugiego z moim portfelem w ręku. Nawet nie próbowałem biec za osobnikiem.
Chyba instynktownie, wsiadłem do samochodu i ruszyłem z pełnej kity tak żeby przetrącić gnoja przyczepą, samochodem, czymkolwiek. Zabrakło centymetrów, a nie miałby drzwi. Całkowicie zablokowałem patałachów. W ucieczce zaczęli gwałtownie cofać a ja nie zastanawiając się na wstecznym z przyczepą wyrwałem prosto w ich samochód. Panowie ratując dupska, drąc się przez okna wyrzucili portfel.
Jeden z nich ponownie próbowali podjąć z autostrady moją własność ale po kolejnym rajdzie na wstecznym z przyczepa na ich samochód portfel znowu znalazł się na autostradzie. Obawiając się, że mnie rozjadą ustawiłem samochód i przyczepę w poprzek autostrady tak żeby mieli jedynie ucieczkę od strony barierek z prawej strony, i tak też zrobili. Ja mam swój portfel, samochód i jeszcze jedno doświadczenie ze złymi ludźmi.
Najważniejsze! Nie liczcie na pomoc, nikt się nie zatrzymał baa nawet nie zwolnił. Pozdrowienia z Los Alcazares dzisiaj pierwsze dwa treningi. Jutro nakręcamy kołowrotek."
Miejmy nadzieję, że nikomu z was nie przytrafi się podobna historia ale mimo wszystko radzimy zachować ostrożność bo jak widać rabusie są coraz cwańsi.