Od razu małe sprostowanie: niestety nie miesiąc miodowy tylko tydzień i nie miodowy tylko mocno windsurfingowy!
Od początku... postanowiliśmy z Kasią wybrać się na mocny windsurfingowy wyjazd w podróż poślubną i jak tylko zobaczyliśmy, że są miejsca na ostatni w tym sezonie wyjazd z
WaveCamp na Karpathos, postanowiliśmy dołączyć
O mały włos byśmy nie zdążyli, bo
lot był w poniedziałek o 5.45... a poprawiny trochę nam się przedłużyły
Tak czy inaczej. Szybkie dwa loty na Rodos oraz Karpathos i jesteśmy w raju (tzn. na mini terminalu), gdzie zapakowaliśmy bagaże do busa i całą ekipą udaliśmy się piechotką do apartamentów. Od razu doszły nas dobre wieści, że
zrobiła się dobra prognoza i wraca wiatr na Karpathos (niestety poprzedni tydzień i turnus spotkał się z niecodziennymi warunkami, gdzie nie wiało)
Dla tych co nie byli - mamy dwie zatoki na których pływamy :
"Chicken Bay" i "Gun's Bay = Devil's Bay"
Pierwsza jest niewątpliwie urokliwa, czysta woda, piasek, na początku zatoki w miarę płytko. Wieje słabiej niż na Gun's Bay ale ... nierówno i trochę kręci. Powiadają, że ten co nauczy się pływać na wietrze na Chicken Bay, to znaczy że dobrze czuje wiatr. No i największy atut ze względu na bezpieczeństwo - jest to zatoka zamknięta więc ściąga nas na brzeg a nie do Afryki
Karpathos jest na środku korytarza, którym poruszają się masy powietrza z Europy, dodatkowo za Gun's Bay jest góra, którą wiatr omija i rozwija swoją prędkość wpadając idealnie do Gun's Bay.
Dysza rzeczywiście jest i zawsze wieje tam przynajmniej 10 węzłów więcej niż w zatokach obok. To już jest zatoka otwarta, dlatego też w bazie non stop prowadzona jest obserwacja i asekuracja. Jest tam dość przyjemna i regularna fala, a temperatura wody na jaką trafiliśmy pozwalała na pływanie w krótkiej piance (osobiście było mi w niej czasem za ciepło ale jak już to wolą w tą stronę). Na zdjęciu widać rozmiary całej zatoki - baza jednak zastrzega, by pływać na części całej zatoki ze względu na odległości, co jednak i tak jest wystarczająco dużym akwenem do szaleństwa
O bazie rozpisywać się nie będę, bo jest prowadzona profesjonalnie i z dobrą atmosferą, w dodatku z restauracją na dachu, gdzie przyjemnie się odpoczywa po pływaniu popijając
mythosa
O grupach też nie będę się rozpisywał, bo nie pływałem z nimi. Jedyne co mogę powiedzieć to, że cichym planem mojej Kasi była nauka startu z głębokiej wody. Najwyraźniej wpadła w dobre ręce (
Piotrek Majcher pozdrawiamy!), bo po tych kilku ciężkich dniach trenowania udało się i wykonała duży krok do przodu w swojej windsurfingowej "karierze". Na pewno pomagały codzienne wideoanalizy prowadzone przez Maćka Kapuścińskiego, gdzie każdy oglądał siebie i miał dokładną analizę tego co robi.
Na pewno byłem ciekaw tego w jaki sposób będzie prowadzona grupa zaawansowana. Okazało się, że trafiła pod skrzydła
Tomka Wieczorka (nie pozdrawiamy:-)), który nie raz porządnie opieprzał na wodzie i dobrze motywował do kolejnych ewolucji. Pierwsze speedloopy, duckjibe i inne ewolucje to temat jego grupy i sukcesy tutaj również były.
Jak było najlepiej zobaczyć na filmie. Pozdrawiamy i dzięki za świetny wyjazd