03.04.2015
Strapless: Z leashem czy bez?

Leashe do desek to temat, który ma zupełnie inne oblicze w zależności od rodzaju deski i warunków na wodzie. Im trudniejsze warunki, tym ciężej się zdecydować na radykalne manewry wiedząc, że można przy nich zgubić deskę. Ale czy mimo wszystko warto skorzystać z leasha i przywiązać się do swojej deski?

Sieplywa.pl - Windsurfing, Kitesurfing i Surfing w najlepszym wydaniu


Nad potrzebą używania leasha w przypadku deski Twintip nie ma się co rozwodzić. Można pewnie na palcach jednej ręki policzyć sytuacje, w których leasha lepiej mieć, aczkolwiek również wtedy istnieje spora szansa, że bezpieczniej będzie się obejść bez niego. W przypadku deski wave leash to trochę inna bajka. Nikt nie zaczyna (kiedyś się tak zaczynało) od nauki kitesurfingu z deską kierunkową, więc zakładamy, że wchodząc na taką deskę kontrola latawca to nie problem. Ponieważ artykuł klasyfikuje się jako porady w temacie strapless, drugim założeniem będzie fakt, że na desce nie ma strapów. Pływanie ze strapami na desce wave samo w sobie raczej nie wymaga leasha, chyba że na naprawdę dużych falach. Inną sprawą jest, że jeśli jeszcze pływacie w strapach, no najwyższa pora to zmienić!

Jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach, ciężko jednoznacznie określić czy leash jest ok, czy raczej nie ok. Osobiście uważam, że warto mieć ze sobą w torbie leasha, bo istnieją sytuacje, w których staje się niezbędny. Nieumiejętne i nierozważne używanie leasha może powodować ryzyko sprężynującej w naszą stronę w bardzo szybkim tempie deski, która ma najczęściej ostry dziób i trzy lub cztery zabójcze finy! Dlatego warto się przygotować i zwrócić uwagę na parę czynników, które mogą ułatwić życie i zmniejszyć ryzyko związane z przywiązaniem się do deski.

- Leash powinien być średniej długości, tak aby nie czuć oddechu deski wciąż na plecach, a z drugiej strony, żeby nie powodować zbyt dużego oporu w wodzie. Za długi leash to też masa plączącego się pod nogami kabla.
- Lepiej zerwać leasha, niż przy mocnym mieleniu lub targaniu dostać deską w głowę. Wybieramy raczej cieńsze leashe.
- Zaraz po glebie, najlepiej od razu wytracić moc z latawca, tak aby uniknąć "targania". Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, więc trzeba uważać.
- Skoro już mamy leasha, to warto pamiętać, żeby z niego korzystać i w razie dzwona, pomagać nim sobie ściągając deskę do siebie.
- Na początek warto użyć kasku i/lub kamizelki. Pierwsze kroki najlepiej stawiać na płaskiej wodzie i spokojniejszym wietrze. Deska wave dzięki swojej powierzchni "łapie" wiatr i przy mocnym wietrze, może ją po prostu zwiewać.
- Jeśli będziecie się uczyć skoków i różnych ewolucji - leash raczej przeszkadza. Zaplączecie się w niego sto razy, a spadając do wody, będziecie chcieli, żeby deska była jak najdalej.

Podsumowując leasha najlepiej używać przy większych falach i skalistym wybrzeżu. Nie dość, że można uszkodzić sprzęt, to czasem ciężko wejść na skały w breaku, żeby odzyskać deskę. Leash w takich sytuacjach dodaje pewności siebie i pozwala na złapanie więcej fal. Wiatr od brzegu i silne prądy to kolejne czynniki wymagające leasha. Zgubienie deski daleko od brzegu to ciężka sprawa, zwłaszcza jeśli w okolicy czają się rekiny. Z leashem zawsze trzeba uważać i podchodzić do sprawy na poważnie. Nie zapinać go za wcześnie i zawsze mając pewność, że nie będzie targania po plaży, bo to chyba jeden z gorszych scenariuszy. No chyba, że chcecie zrobić karierę na YT, wtedy polecam postawić kogoś z kamerą i zaciągnąć kiteloopa, albo nawet z siedem. Na koniec parę słów od prosa - Mauricio Pedreiry.

Kuba

top