Rajska lokalizacja i doskonałe tuby to sceneria w jakiej rozegrały się ostatnie zawody ASP World Touru na Tahiti. Był to już 7 przystanek z 11 i powoli zaczyna klarować się sytuacja na szczycie klasyfikacji generalnej. To już trzecie zwycięstwo Brazylijczyka w tym roku, dzięki czemu ma dużą przewagę nad drugim Kellym Slaterem, który mimo braku wygranych zawodów w tym roku utrzymuje się cały czas w czołówce. Finał zawodów na Tahiti był przepięknym widowiskiem, można by spekulować czy nie był wyreżyserowany.
Medina szybko zaczął od dwóch dobry fal (7,9 i 9,07 pkt) i objął prowadzenie.
Kelly w tym czasie stracił pierwszeństwo po tym jak wycofał się ze złapania jednej fali. Przez prawie 15 minut nic się nie zmieniało, a zawodnicy wciąż czekali na lepsze fale. Nagle
Kelly wrócił do gry ogromną tubą, którą złapał przy owacji ogromnego tłumu zebranego na plaży. 9,63 punktu przywróciło nadzieje Amerykanina, które szybko ochłodził
Gabriel łapiąc kolejną tubę za 9,53 pkt. W następnych minutach dało się wyczuć napięcie zawodników.
Medina złapał swoją pierwszą wywrotkę w tym roku na zawodach (no bo niby po co się wywracać), a
Kelly na 3 minuty do końca heatu nadal potrzebował 9,33 aby zwyciężyć. Nagle w ostatnich 30 sekundach heatu
Medina odpuścił falę, którą złapał
Slater i pojedynek zakończył się bez ogłoszenia punktacji za ten ostatni przejazd. Po długich dyskusjach sędziowie przyznali Amerykaninowi 9,30 punktu, dzięki czemu Brazylijczyk wygrał zawody przewagą 0,03 punktu. Całe zawody obfitowały w wysoko punktowane przejazdy.
John John Florence zaliczył na przykład dziesięć przejazdów za 9 punktów i jedną 10. Jako zawodnik, który włożył najwięcej serca i odwagi w zawody uznany został
Owen Wright, który uhonorowany został nagrodą
Andy'ego Ironsa.