04.06.2014
Sytuacja polskiego Slalomu

Czas zakończyć powszechną ścianę milczenia i obudzić się do dyskusji i działań. Wpłynął właśnie artykuł z wypowiedziami osób ze środowiska polskiego slalomu, dotyczącymi kondycji tej konkurencji w Polsce.

"Chyba nie dałoby się zliczyć wszystkich osób pływających w Polsce. Jedni lubią poskakać, inni kręcą się wokół masztu ale ani jeden, ani drugi nie pogardzi dobrym gazem. Są też i tacy, którzy na desce odnajdują się tylko wtedy, gdy w pełnej prędkości balansują na granicy upadku. Wielu z nich lubi rywalizacje, a co za tym idzie, często i gęsto zapisują się na zawody. Właśnie po to, by przyjechać, zobaczyć i dokopać kowalskiemu, bo przecież wolniejszy jest.

fot. Bartek Staniszewskifot. Bartek Staniszewski

Oczywiście nie ma w tym nic złego, bo zdrowa rywalizacja jest potrzebna każdemu ale nie zawsze zaplanowana konfrontacja dochodzi do skutku. Z doświadczenia wiem, że w tylko w 10 % przypadków winą można obarczyć warunki pogodowe, pozostałe 90 % to już sami się domyślacie. Brakuje w Polsce profesjonalnej organizacji zawodów slalomowych. Tak naprawdę, to w ogóle brakuje samodzielnych zawodów slalomowych! Czy polska flota slalomu jest na tyle mała, że trzeba ją podpinać pod inne zawody? O zdanie zapytałem Sławka Buchholz'a, zawodnika, który od wielu lat ściga się w czołówce i jest postacią kojarzoną właśnie ze Slalomem.

"Slalom w Polsce? Hmmmm, czy w ogóle istnieje? Patrząc na liczbę imprez, które odbywają się w naszym kraju, można by powiedzieć, że nie istnieje lub zanika. Zawody, które się odbywają, są traktowane jako dodatek do wiodącej klasy FW. Odbębniane są szybkie trzy serie slalomu, bo dalej trzeba tłuc wyścigi FW. Dlaczego, jak są warunki wietrzne, to nie można ścigać się cały dzień na slalomówkach? Dlaczego dopuszczane są formuły do wyścigów slalomowych? Pomimo tego wszystkiego, klasa ta nadal w Polsce istnieje, jest grupa zapaleńców , która przyjeżdża na zawody PP ścigać się tylko na slalomie. Nie mają wielu okazji ale cały czas mają nadzieję, że to się zmieni. Ja również mam nadzieję, że slalom w Polsce się odrodzi, bo jest to dyscyplina bardzo emocjonująca , widowiskowa i która daje wiele radości.
Do zobaczenia na spocie! Sławek!"

fot. Monika Myszkowskafot. Monika Myszkowska

Wnioskując z tej opinii, wychodzi na to, że zorganizowanie niezależnych regat, nie tylko pozwala na rozegranie pełnej kolejki w SL ale też odciąża biednego organizatora X, który nie musi się martwić, że trzeba upchnąć jeszcze parę zjazdówek przed kiełbaską. Przykładem na to jest mocny głos z miejscowości Żnin w woj. Kujawsko Pomorskim, gdzie chłopaki pokazują, że jak chcą to nic nie stoi na przeszkodzie! Mimo śródlądowego akwenu, potrafią przeprowadzić rozgrywki na wysokim poziomie.

W takim razie co przyciąga zawodników na łączone regaty? Nie są to przecież nagrody, no chyba że jesteś zapalonym kolekcjonerem kubków z nadrukami lub zawieszek na szyje.
Każdy, kto chociaż raz był na zawodach, wie że ta zabawa nie jest za darmo. Nie wspominając o zapewnieniu sobie wyżywienia, miejsca do spania i często wieczornych atrakcji, trzeba zapłacić niemałe wpisowe.

Dla przykładu, niech posłuży pierwszy przystanek PP na Zalewie Zegrzyńskim. Wpisowe na te regaty wynosiło 100 zł, niezależnie czy startowałeś w obu klasach, czy tylko w jednej. Organizatorem było Polskie Stowarzyszenie Windsurfingu, a gospodarzem imprezy była szkółka L-surf (w tym momencie ogromny ukłon i podziękowania za wspaniałą atmosferę i organizację), która z własnej woli zapewniła zawodnikom przechowanie sprzętu i możliwość parkowania auta w miejscu zawodów. Rodzina Leciejewskich wyszła z kolejnym gestem, jakim było ufundowanie kubeczków z ich logówką dla wszystkich zawodników, ale zaraz, ten gadżet organizator potraktował również jako nagroda główna dla zwycięzców!? Nie uważam siebie za materialistę ale czy naprawdę jest sens ściągać zawodników po 300-400 km na zawody, żeby na koniec wręczyć im kubeczki? Zwłaszcza, że wyścigi Slalomu zostały puszczone w amatorskiej formule startu z plaży, a każdy mógł wystartować na dowolnym sprzęcie. Przy ustawieniu boi pod wiatr, sprzyjającym był fakt, że mogłeś wystartować na desce od Formuły Windsurfing, której nie mieli na wyposażeniu zawodnicy stricte slalomowi. Nie mam nic przeciwko takiej organizacji, bo dla kibiców musiało być to fajne widowisko, ale jeżeli te wyniki mają być wpisane do Pucharu Polski, to taka sytuacja nie powinna mieć miejsca!

W takim razie co dalej? W jaki sposób możemy zjednoczyć zawodników i sponsorów, aby nasze zawody wyglądały tak jak za granicą? Pierwszą cegiełkę podłożył już Grzegorz Poznański, który poprzez stworzenie facebookowej grupy próbuje nakłonić wszystkich pływających do wspólnych treningów, a miejmy nadzieje, że w przyszłości zaowocuje to profesjonalnymi regatami. Zapytałem, skąd miał na to pomysł:

Pomysł narodził się w zimę, a inspiracją był pobyt w Alacati, gdzie obserwowałem tureckich zawodników trenujących z amatorami. Współpraca nie ograniczała się jedynie do pływania. Po zejściu na brzeg omawiali przebieg treningu i wymieniali się uwagami. Wszystko to upływało w fajnej atmosferze. Wtedy byłem początkujący w slalomie i oglądałem całość z pozycji turysty. Nie przeszkodziło to zawodnikowi w zaproszeniu mnie do wspólnego pływania. Czegoś takiego brakuje w Polsce. Nie potrafimy otworzyć się na siebie nawzajem. Początkujący wstydzą się i niechętnie próbują swoich sił, a zawodnicy niechętnie pomagają. Oczywiście są wyjątki. Wraz z Piotrkiem Dudkiem, chcielibyśmy aby to się zmieniło, dlatego postanowiliśmy nad tym popracować i zmienić podejście ludzi. Stąd pomysł na facebook'ową stronę Slalom Training PL. Z doświadczenia wiem, ile daje wspólne pływanie. Jak się poznaliśmy z Piotrkiem, to on był dużo szybszy, a ja robiłem lepiej zwroty. Wspólne pływanie wyrównało i podniosło nasz poziom.
Mamy nadzieję, że wkrótce na naszych akwenach pojawią się grupki osób wspólnie pływających.

A jakie są wasze pomysły?? Może macie sposób na to, żeby ta piękna dyscyplina powróciła do łask??

Pozdrawiam Kacper Stachura POL 180

Git

top